piątek, 18 kwietnia 2014

NABIJAMY!

JEZU KOCHANI TELEDYSK DO YOU&I JEST IDEALNY, PERFEKCYJNY, NIEZIEMSKI,PO PROSTU DSJFHJAFHJAKDSFKADSHFJKASD! NABIJAMY UDA NAM SIĘ!!!
~WZRUSZONA I ZAJEBIŚCIE USHFJADHFJHFDSKJKFHA LEA!

środa, 16 kwietnia 2014

56)Imagin z Louis'em.

 -W związku z tym, że w tym roku nie mieliśmy w szkole jeszcze ani jednego projektu nauczyciele razem z dyrekcją postanowili, że jako że drugie klasy nie miały projektów przez bardzo długi okres czasu to właśnie oni wezmą na siebie ten projekt. W tym roku będziecie zajmować się.... dziećmi-powiedziała nauczycielka, a moja szczęka dosłownie opadła.
-Dziećmi?-zapytała Lisa.
-Och. Nie prawdziwymi. Nie pozwoliłabym oddać na pewną śmierć niewinnych niemowlaków-nauczycielka zachichotała, gdy powiedziała swój nieśmieszny żart.
-Będziecie zajmować się lalkami, które zachowują się jak niemowlaki-dodała.
-Podzieliliśmy was na  pary i przez 2 tygodnie przyjmiecie na siebie obowiązek zajmowania się dziećmi. Oczywiście podczas tych 2 tygodni jesteście zwolnieni ze szkoły. Pamiętajcie, że dzieckiem musicie zajmować się razem. Pod koniec sprawdzimy jak sobie z tym poradziliście-powiedziała.
-A więc przed klasą są wywieszone listy, idźcie i sprawdźcie z kimś jesteście w parze, po lalki zgłoście się do sekretariatu-mruknęła nauczycielka.
Wszyscy rzucili się na listy, kiedy ja spokojnie spakowałam swoje rzeczy do mojego plecaka i nieśpiesznie ruszyłam w stronę list. Szczerze? Miałam nadzieje, że o mnie zapomnieli. Naprawdę nie miałam ochoty na takie projekty. Oparłam się o ścianę na przeciwko tłumów, które sprawdzały listy. Oni się tam prawie pozabijali. Każdy chciał jak najszybciej zobaczyć z kim jest w parze. Przepychali się jak jakieś małpy. Prychnęłam pod nosem i zaczęłam bawić się bransoletką, która wisiała na moim nadgarstku.
-Nie uwierzysz!-pisnęła Liv.
-Jestem w parze z Niall'em!-powiedziała.
Uśmiechnęłam się do niej. Dziewczyna szalała za nim odkąd pamiętam, zresztą z wzajemnością. Niestety obydwoje byli za bardzo nieśmiali, aby zaprosić się na randkę.
-To świetnie-odpowiedziałam.
-Wydaje mi się, że ktoś już na Ciebie czeka-powiedziałam patrząc na Niall'a, który stał kilka metrów od nas i wyraźnie czekał na moją przyjaciółkę.
Pomachałam mu ręką na cześć i uśmiechnęłam się do niego przyjaźnie. Chłopak odwzajemnił mój uśmiech.
-Myślisz, że czeka na mnie?-zapytała.
-Nie. Czeka na inną Olivię, która jest z nim w parze-powiedziałam zirytowana.
-Śmieszne-odpowiedziała dziewczyna.
-Nieważne, widzimy się wieczorem. Do zobaczenia-mruknęła i ruszyła w stronę Niall'a.
Gdy zobaczyłam, że tłum zniknął niespiesznie odepchnęłam się od szafek i ruszyłam w stronę list. Zaczęłam szukać swojego nazwiska jeżdżąc palcem po papierze.
-Campbell-powtarzałam cicho wadząc palcem po liście.
-Tu jest-powiedziałam do siebie.
Przejechałam palcem na drugą stronę listy. Mina od razu mi zrzedła, to są kurwa chyba jakieś kpiny. Moje serce podeszło do gardła, gdy upewniłam się że to prawda jeszcze kilka razy wodząc palcem od mojego nazwiska do nazwiska osoby z którą mam być w parze. Wszyscy tylko nie on. Wszyscy tylko nie Tomlinson.
Pełna obaw ruszyłam do sekretariatu.
-Czy nie może mi pani zmienić partnera?-zapytałam na wejściu sekretarki.
-Przykro mi skarbie, ale to niemożliwe-odpowiedziała.
-Bardzo panią proszę-powiedziałam błagalnym tonem.
-Naprawdę nic nie mogę zrobić-odpowiedziała.
-Dziękuję-odpowiedziałam wychodząc stamtąd.
-Campbell-usłyszałam za swoimi plecami.
Odwróciłam się na pięcie mierząc osobę od góry do dołu.
-Tomlinson-odpowiedziałam szorstko.
-Chodźmy odebrać nasze dziecko-powiedział Louis i uśmiechnął się do mnie.
Uśmiechnął się do mnie?
Chłopak przepuścił mnie w drzwiach i weszliśmy do sekretariatu.
-Dzień Dobry. Przyszliśmy odebrać nasze dziecko-powiedział brunet na co sekretarka zachichotała.
-Panna Campbell oraz pan Tomlinson-powiedziała do siebie i wstała.
Wyszła na zaplecze zostawiając nas samych. Louis wydawał się być podekscytowany faktem iż zostanie ,,ojcem''.
-Gratuluje, to chłopczyk-powiedziała i podała lalkę Louis'owi.
-Od zawsze chciałem mieć syna-odpowiedział dumny.
-Dziękujemy-odpowiedziałam biorąc od niej również przybory do ,,dziecka''.
-Jak go nazwiemy?-zapytał.
-Nathan-odpowiedzieliśmy równocześnie po chwili milczenia.
Spojrzałam na Louis'a. Wyglądał tak uroczo trzymając w dłoniach lalkę, która naprawdę łudząco przypominała dziecko.
 Uśmiechnęłam się pod nosem. Może Louis nie jest wcale taki zły. Może to, że upokorzył mnie przed całą szkołą naprawdę było przypadkiem? Może naprawdę nie chciał by ktoś wtedy usłyszał naszą rozmowę?
-A więc jak podzielimy obowiązki?-zapytał.
Zadzwoniła moja komórka.
-Przepraszam-mruknęłam i odebrałam.
-Nie masz nic przeciwko, aby Niall wpadł razem ze mną?-zapytała Liv.
-Jasne, nie ma problemu-powiedziałam.
-Dzięki, do zobaczenia-mruknęła i się rozłączyła.
-Myślę, że jeden tydzień będę zajmowała się nim ja, a drugi Ty-powiedziałam.
-Pamiętaj o tym, że mamy opiekować się nim wspólnie, Tris-powiedział chłopak uśmiechając się do lalki.
Cholera. Kompletnie o tym zapomniałam.
-Dobrze.. W takim razie wpadnij dziś do mnie po 20, chyba pamiętasz jeszcze gdzie mieszkam?-zapytałam.
-Jasne, że pamiętam.
-Więc Ty weźmiesz do siebie Nathana dzisiaj, a ja jutro-powiedział brunet.
-Spoko.
Chłopak przekazał mi lalkę.
-Więc do wieczora-mruknął posyłając mi uroczy uśmiech.
-Jasne-powiedziałam i ruszyłam do swojego auta.
*****
-Błagam Cię przestań płakać-mówiłam do siebie kołysząc w ramionach Nathana..
Ta lalka płakała już od bitych 20 minut.
-Tris!-usłyszałam.
-Mamo, jestem zajęta.
Usłyszałam wchodzenie po schodach, a potem leciutkie pukanie do drzwi.
-Wejdź-powiedziałam siadając na łóżku.
Ktoś uchylił drzwi i wychylił zza nich głowę.
-Jak sobie radzisz?-zapytał Louis.
-Koszmarnie, pamiętasz? To Ty jesteś tym, który ma podejście do dzieci.
-No tak-mruknął chłopak i zakłopotany podrapał się po głowie.
-Siadaj-powiedziałam wskazując głową miejsce obok mnie.
-Może jest głodny?-zapytał chłopak, po tym gdy przy mnie usiadł.
-Ile ten dzieciak może jeść? Karmiłam go 2 godziny temu..
-No wiesz... Dzieci muszą jeść, aby rosnąć-powiedział chłopak na co zaczęłam się śmiać.
-Louis... To jest lalka, ona nie urośnie-mruknęłam.
Louis szybko zasłonił uszy Nathan'owi.
-Jak możesz tak przy nim mówić?! On też ma uczucia-powiedział chłopak oburzonym tonem na co wybuchnęłam jeszcze większym śmiechem.
-Weź go. Pójdę zrobić mu mleko-powiedziałam podając mu lalkę.
Szybko zbiegłam na dół.
-Wychodzę, okazało się że Beatrice zachorowała i muszę iść za nią na nockę-powiedziała mama.
-Do biura? Na nockę? Jak to możliwe?-zapytałam podejrzliwie.
-Wina mojego szefa-powiedziała mama podnosząc ręce w geście obronnym.
-Wiesz, że Olivia ma dzisiaj przyjść tak?-zapytałam.
-Tak, zostawiłam wam pieniądze na pizze w kuchni, wrócę jutro po 11, pa-powiedziała całując mnie w czoło i wychodząc.
Wzruszyłam ramionami wchodząc do kuchni i włączyłam czajnik.
*****
Jak się okazało, Louis nie tylko potrafi karmić dziecko, ale także je przewijać oraz uśpić. Chwilę po tym, gdy przyniosłam mleko on nakarmił Nathan'a, a gdy przyszła moja przyjaciółka razem z blondynem bez problemu przewinął go a potem uśpił. Skoro dzisiaj miałam zostać sama w domu poprosiłam aby zostali u mnie. Sama, w dużym domu... Prędzej umarłabym na zawał. Obejrzeliśmy film, zjedliśmy pizzę po czym wskazałam każdemu gdzie może spać. Louis i Niall spali w pokoju naprzeciwko mojego, Liv spała u mnie, lalki położyłam w moim starym łóżeczku. Nie mogłam zasnąć. Po godzinie plotkowania z moją przyjaciółką, dowiedzenia się wszystkich szczegółów jak to jest z nią i Niall'em i powiedzeniu mi wszystkich nowinek, które miały miejsce w szkole tylko jedna rzecz mnie zastanawiała.
-Co myślisz o Lou?-zapytała dziewczyna.
-Czemu pytasz?
-Po prostu..
-Jest..-zawahałam się.
-Jest w porządku-powiedziałam.
-Tylko to? Nic więcej?-zapytała na co wzruszyłam ramionami.
-A co miałabym więcej powiedzieć?-zapytałam.
-Może to, że kurewesko za nim tęsknisz?
-Coo? to nieprawda! Wcale za nim nie tęsknie!-wykrzyczałam zdecydowanie zbyt szybko. Dziewczyna nie wydawała się na zbyt przekonaną.
-Nie wierzę Ci-mruknęła.
-Może i tęsknie za tym co było kiedyś-powiedziałam po chwili.
-Ale to było kiedyś, teraz jest teraz.. Nie będzie już tak jak było kiedyś.. Więc skończmy temat i chodźmy spać-dodałam i odwróciłam się do niej plecami.
Miała racje. Tęskniłam za tym. Tęskniłam za całymi dniami spędzanymi nad naszym jeziorem, za całonocnymi rozmowami przez telefon, za tym gdy chłopak zawsze bronił mnie przed starszymi.. Tęskniłam za nim. Jest prawie pierwsza nocy, a ja nie zmrużyłam nawet oka.
Usłyszałam otwieranie drzwi.
-Śpisz?-usłyszałam szept.
-Nie-odpowiedziałam.
-To chodź-powiedział cicho brunet.
-Gdzie?
-Po prostu się ubierz, czekam na dole-powiedział chłopak zamykając drzwi.
Chwile leżałam na łóżku tępo patrząc na sufit i myśląc czy powinnam iść. W końcu zdecydowałam.
***
-Gdzie Ty mnie ciągniesz?-zapytałam człapiąc się za brunetem.
-Doskonale pamiętasz tę drogę-powiedział chłopak mocniej ściskając moją dłoń.
Byłam coraz bardziej zaniepokojona.. Bałam się. Bałam się być z nim na osobności. Bałam się tego co zdarzyło się kiedyś.
-Ja.. wracam do domu-mruknęłam próbując wyszarpnąć swoją dłoń z jego uścisku.
-Nigdzie się nie ruszasz-powiedział chłopak.
Nawet nie wiem kiedy znaleźliśmy się nad jeziorem. Jeziorem pełnym złych wspomnień. Ale jedno.. Zdecydowanie było jednym najgorszym.
-Och Ty naprawdę nie rozumiesz, że Cię kocham?-wrzasnęłam, gdy znajdowaliśmy się po pasie w wodzie.
Brunet się zaśmiał.
-Nie pora na żarty, Tris-burknął chłopak.
-Czy wyglądam jakbym żartowała?-zapytałam.
Usłyszałam głośny śmiech. Odwróciłam się. Na brzegu stali ludzie z naszej klasy, ludzie którzy szczerze mnie nienawidzili.. robili wszystko, żebym czuła się tak jakbym była nikim. Już wtedy wiedziałam, że nie będę miała życia w szkole. Miałam racje.. Już na drugi dzień cała szkoła huczała od plotek na ten temat.. Wszyscy śmiali się ze mnie.. A Louis? Nie zrobił nic aby mnie obronić. Od tamtego czasu nie rozmawialiśmy ani razu.
Wzdrygnęłam się, gdy poczułam krople wody na mojej skórze. Louis prowadził mnie do jeziora. Byłam zbyt zajęta myśleniem nad tym wszystkim, aby zorientować się co się dzieje.
-Puść mnie-powiedziałam.
-Nie dopóki mnie nie wysłuchasz-mruknął chłopak.
Gdy staliśmy po pasie w wodzie odwrócił się do mnie.
-Ja.. nie wiedziałem jak mam do Ciebie podejść i wszystko Ci powiedzieć.. Po prostu tamte wyznanie zszokowało mnie, bo nie wiedziałem że czujesz to samo..-powiedział chłopak.
-Zachowałeś się jak komp... Ty co?!
-Jestem w Tobie zakochany odkąd pamiętam..
-Mogłeś powiedzieć to rok temu, gdy zrobiłam z siebie kompletną idiotkę przez to że flirtowałeś na moich oczach z Christiną-powiedziałam.
-Chciałem żebyś końcu mnie zauważyła!
-Zrobiłeś to specjalnie! Chciałeś upokorzy-chłopak przerwał mi przyciągając do siebie i czule całując w usta.
O cholera... Nigdy bym nie pomyślała, że to skończy się takim obrotem sprawy.
-Daj o szanse-powiedział błagalnym głosem patrząc mi w oczy.
Przełknęłam głośno ślinę.
-Proszę-powiedział.
Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Poczułam suchość w gardle.. Moje ręce zaczęły się pocić i trząść.
-Ja naprawdę nie wiem czemu tak postąpiłem. Przez cały ten rok..Cholernie za Tobą tęskniłem i teraz, gdy okazało się że jesteśmy w parze..
Raz się żyje-pomyślałam i przerwałam brunetowi pocałunkiem.
-Czy mam uznać to za danie mi drugiej szansy?-zapytał Lou.
-Myślę, że tak-powiedziałam lekko się rumieniąc i spuszczając głowę.
-Jesteś taka urocza kiedy się rumienisz-zaśmiał się chłopak i mocno mnie przytulił.
-Tęskniłem za Tobą..
-Ja za Tobą też-mruknęłam w jego szyje i uśmiechnęłam się do siebie uśmiechem pełnym ulgi.
__________________________
Pisałam to w nocy, byłam bardzo zmęczona, chciałam to jak najszybciej dodać i przez to mogą pojawić się błędy za które bardzo przepraszam, enjoy :)
~Lea

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

NABÓR!

A więc.. chciałabym ogłosić, że poszukuję osób które chciałyby pisać imaginy na tym blogu. Sama tego nie ogarnę, naprawdę potrzebuje kogoś do pomocy :(
Więc jeśli jest ktoś chętny niech napiszę mi w komentarzu kontakt do niego, czekam i mam nadzieje że jest ktoś kto chciałby ze mną prowadzić tego bloga :>
~Lea.

sobota, 12 kwietnia 2014

55)Imagin z Zayn'em (część druga)

*Zayn*
Podczas drogi Lea była nieobecna. Wciąż wpatrywała się przed siebie rysując na nodze jakiś nieznany mi znak. Pomimo licznych pytań, które jej zadałem nie odpowiedziała na żadne. Gdy dojechaliśmy do domu wysiadła i ruszyła prosto do moich drzwi. Otworzyłem je i wskazałem drzwi od toalety. Dziewczyna przerzuciła swój plecak na drugie ramie i rzuciła tylko ,,Ubierz się na czarno'' po czym zniknęła za drzwiami toalety.
*Lea*
Wyrzuciłam wszystko co było w moim plecaku na podłogę. Z podłogi sięgnęłam ciuchy oraz buty. Musimy stąd uciekać, Joe zaraz tu przyjedzie. Jestem tego pewna. Szybko się przebrałam i zgarnęłam swoje rzeczy do plecaka. Wyszłam z toalety przed którą czekał Zayn.
-Pojedziemy do mnie-mruknęłam ruszając do drzwi.
Delikatnie je otworzyłam upewniając się, ze nikogo nie ma. Zayn wyszedł za mną zakluczając drzwi i razem ruszyliśmy do auta.
-Mogę prowadzić?-zapytałam na co mulat rzucił mi klucze.
Jechaliśmy w ciszy. Ja musiałam skupić swoje myśli i zastanowić się co dalej. A Zayn.. Zayn wiedział, że potrzebuje ciszy. Naprawdę nie wiedziałam co robić. Właśnie przejeżdżaliśmy koło przepaści. Nie lubiłam tędy przejeżdżać, ale to była jedyna droga od domu Zayn'a do mnie więc nie było innego wyboru chyba, że chcieliśmy jechać na około co zajęłoby nam dobre 30 minut.
-Muszę jechać do rodziny. Muszę się upewnić, że z nimi wszystko w porzą..
-Cii-wcięłam się mulatowi.
-Słyszysz to?-zapytałam słysząc ciche tykanie.
-5-usłyszałam cichutki głos.
-Co do cholery-przemknęło mi przez myśl. I nagle dostałam olśnienia.
-Zayn wyskakuj.
-4.
-Wyskakuj-krzyknęłam otwierając drzwi.
-3.
-Lea, co się dzieje?
-2.
-Teraz-wrzasnęłam wyskakując.
Wybuch był ogromny. Turlałam się po ziemi nie mogąc się zatrzymać. W ostatniej chwili złapałam się wystającego korzenia.Wisiałam nad przepaścią niezdarnie próbując się wdrapać z powrotem na jezdnię.
-Zayn!-krzyczałam czując, że korzeń powoli się wyrywa.
Poczułam palące łzy spływające po moich policzkach, gdy korzeń wyrwał się a ja poczułam że spadam. Zamknęłam oczy czekając na ból, który rozejdzie się po moim ciele gdy moje ciało uderzy o ziemie z ogromną siłą. Ale nic takiego nie nadeszło. Jedyne co poczułam to mocny uścisk na moim nadgarstku.
-Wytrzymaj, błagam Cię wytrzymaj-wychrypiał pomiędzy oddechami Zayn.
-Nie patrz w dół i spróbuj złapać go za rękę-powtarzałam.
-Uspokój się, Lea. Nie pozwolę Ci spaść-powiedział Zayn próbując mnie podciągnąć.
Zaczęłam panikować. Nie mogłam złapać tchu, zaczęłam się wierzgać.
-Lea, po prostu złap mnie za rękę-wyszeptał wyciągając w moją stronę swoją drugą dłoń.
-Dasz radę..
Wyciągnęłam swoją drugą dłoń próbując złapać jego rękę. Nie mogłam. Moje palce ślizgały się w jego dłoni od potu. Wzięłam głęboki wdech i spróbowałam po raz kolejny. Dotknęłam jego palców koniuszkami swoich zaciskając mocniej wokół jego palców. Mulat pociągnął mnie mocno do siebie chwytając mnie w pasie. Upadł na trawę, a ja prosto na jego klatkę piersiową. Głęboko oddychaliśmy patrząc sobie w oczy. Po chwili poczułam łzy, które napłynęły do moich oczu.
-Dziękuję... Tak bardzo dziękuję-wyszlochałam.
-Już dobrze-wyszeptał przyciągając mnie do siebie i mocno obejmując w talii.
-Musisz się uspokoić, Lea-powiedział kołysząc nami i głaszcząc moje włosy.
Po kilku minutach wyrównałam swój oddech i wstałam.
-Musimy iść-wychrypiałam i ruszyłam przed siebie.
-Jeśli przyśpieszymy..-spojrzał na zegarek na swoim nadgarstku.
-Zdążymy na pociąg-ciągnął dalej.
-Rusz się-powiedział biegnąc w stronę torów.
-Pociąg będzie tu przejeżdżał za równą minutę.
-Musimy do niego wskoczyć-dodał.
-Wskoczyć?-zapytałam.
-Yup.
Pociąg był coraz bardziej widoczny. Po chwili przejeżdżał już koło nas. Zayn ruszył przed siebie do piątego wagonu. Złapał się za uchwyt i wyciągnął dłoń w moją stronę. Od biegu brakowało mi tchu. Chłopak złapał mnie w pasie i pociągnął do siebie na co odruchowo położyłam dłonie na jego szyi.
-Teraz przerzucę Cię do środka wagonu-krzyknął chłopak próbując przekrzyczeć pociąg.
Pokiwałam głową zgadzając się z nim. Po chwili opierałam się już o chłodną ścianę wagonu patrząc na mulata, który przeszukiwał skrzynie która stała w kącie wagonu. To jedyna rzecz, w którą wyposażony był ten wagon. Zayn uklęknął przy mnie.
-Weź to.. Na wszelki wypadek-dodał podając mi broń.
Podziękowałam i schowałam ją do kabury na tułowiu.
-Jesteś gotowa?-zapytał na co pokiwałam głową.
-No to jazda-powiedział chłopak wyskakując z wagonu, który nadal mknął z zawrotną prędkością.
~Lea.




sobota, 5 kwietnia 2014

54)Imagin z Niall'em.

-Dlaczego ja się kurwa dowiaduje od kogoś innego, że wyjeżdżasz?-wrzasnęłam patrząc na blondyna.
-Jak Ty to sobie wyobrażasz?! Wyjedziesz i zostawisz mnie tutaj znowu na miesiąc samą?!
-Uspokój się-powiedział Niall.
-Obiecałeś mi, że jak zamieszkamy razem będzie inaczej-krzyknęłam.
-Uspokój się-powtórzył.
-Jestem kurwa spokojna!
-Zachowujesz się jak..
-Jak kto?-wrzasnęłam.
-Po prostu się uspokój-wrzasnął na mnie chłopak potrząsając mną.
-Nie krzycz na mnie!
-Dobrze wiesz, że ten wyjazd jest dla mnie ważny!
-Akurat teraz, gdy dowiedziałam się że jestem w ciąży?!
-Co? Ty.. Ty nie możesz.. Co?!
Strzepnęłam jego dłonie ze swoich ramion i ruszyłam do drzwi.
-Olivia.. Olivia. zaczekaj. Oliv..
Z hukiem zamknęłam frontowe drzwi i wybiegłam na ulicę. Po moich policzkach strużkami płynęły łzy. Chciałam po prostu zniknąć. Nie czuć bólu po każdej kłótni. Usiadłam na ławce w parku. On zareagował tak jakby nie chciał tego dziecka. Nie wiedziałam co mam zrobić. Ten chłopak cholernie namotał mi w głowie. Ale naprawdę go kochałam. Pociągnęłam nosem podnosząc się. Ruszyłam do bardzo dobrze znanego mi domu. Do domu Harry'ego. Zapukałam kilka razy. Gdy drzwi się otworzyły Harry popatrzył na mnie zmartwionym wzrokiem. Nic nie mówiąc wybuchłam płaczem. Chłopak wyciągnął ramiona mocno mnie do siebie przytulając. Poczułam, że zmęczenie bierze nade mną górę. Przymknęłam powieki i oparłam się o ramie chłopaka.
-Nie płacz-powiedział chłopak i wziął mnie na ręce.
-Musisz odpocząć-wyszeptał i położył mnie na kanapie.
-Harry.
-Po prostu zaśnij-powiedział i pogładził mnie po włosach.
Pokiwałam głową i zamknęłam powieki. Już po chwili odpłynęłam w krainy Morfeusza. Obudziłam się słysząc jakieś glosy.
-Jest tu, prawda?
-Niall. Daj jej trochę czasu.
-Muszę się z nią zobaczyć.
Harry wypuścił powietrze z płuc. Usłyszałam kroki, po chwili poczułam że kanapa ugina się pod ciężarem drugiego ciała. Ktoś czule pogłaskał mnie po policzku. Otworzyłam oczy. Ujrzałam w nich blondyna, który spojrzał na mnie oczami pełnymi troski.
-Przepraszam, odwołałem wyjazd. Ja.. Ja nie chcę Cię stracić-powiedział.
-Naprawdę Cię kocham i cholernie się cieszę, że zostanę ojcem-wyszeptał i mocno mnie przytulił.
-Jesteś dla mnie najważniejsza.
-Ja.. ja-nie wiedziałam co powiedzieć.
-Zachowywałem się jak dupek, wiem o tym.. Ale naprawdę bardzo mi na Tobie.. na was zależy.
-Nie będziesz mnie już zostawiał?-zapytałam.
-Nie.
-Obiecujesz?
-Tak, kochanie obiecuję.
-Bardzo Cię kocham, Liv-wyszeptał i czule pocałował mnie w usta.
-Kocham Cię-powiedziałam czując palące łzy pod powiekami.
-Tylko mi tu nie płacz, starczy nam tego na naprawdę długi czas-powiedział chłopak na co mocniej go przytuliłam.
_______________________
Wybaczcie, że taki krótki ale pisałam go w ekspresowym tempie, myślę że nie jest aż taki zły xddd
~Lea.

środa, 2 kwietnia 2014

53)Imagin z Zayn'em (część pierwsza)

Lekcje właśnie się skończyły. Nieśpiesznie szłam w stronę szafek, aby schować swoje książki. Gdy do nich dotarłam korytarze zdążyły opustoszeć. Otworzyłam szafkę chowając książki. Spojrzałam na otwarte drzwi od sali gimnastycznej. Zayn trenował tam boks. Nogi się pode mną ugięły. Kocham się w nim od 6 klasy. Oparłam się o szafkę nadal na niego patrząc. Wzrok mulata pokierował się na mnie. Na jego twarzy ujrzałam kpiący uśmieszek. Poczułam niemiłe ukucie w sercu. Wzięłam ręcznik z szafki i posyłając mulatowi ostatnie tęskne spojrzenie udałam się do szatni aby wziąć prysznic. O tak. Relaksujący prysznic, to to czego teraz potrzebowałam. Szybko zdjęłam z siebie ubrania i weszłam do kabiny. Zimna woda lała się na mnie strumieniami. Odchyliłam głowę do tyłu relaksując się tą chwilą. Umyłam swoje ciało oraz włosy i zakręciłam kurek. Wytarłam włosy i okryłam się ręcznikiem wychodząc z kabiny. Cholera. Gdzie są moje ciuchy. Rozejrzałam się wokół. Naprawdę nigdzie ich nie ma. Ruszyłam w stronę szafek modląc się o to aby nikogo nie było w szatni. Nigdy nie zdarzyło mi się to, że ktoś ukradł mi ciuchy. Nerwowo ściskając ręcznik na swoim ciele skręciłam za szafkami w prawo. Zderzyłam się z kimś prawie upadając na podłogę. Szybko odzyskałam równowagę i spłonęłam rumieńcem. Przede mną stał Zayn. Mulat popatrzył na mnie i zagwizdał szeroko się uśmiechając.
-Ja..-przełknęłam ślinę.
-Przepraszam-powiedziałam patrząc na podłogę i chcąc go wyminąć.
Chłopak złapał mnie za łokieć i okręcił w jego stronę.
-Nie radzę Ci stąd wychodzić. Joe z kumplami stoją pod szatnią z kamerą i tylko czekają na to aż wyjdziesz-powiedział.
Nerwowo zagryzłam dolną wargę nie wiedząc co robić. Z moich wilgotnych włosów ściekała woda, ja w samym ręczniku, z Zayn'em w jednym pomieszczeniu. Życie ma naprawdę niezłe poczucie humoru.
-Co Ty tu w ogóle robisz?-wykrztusiłam.
-Przyszedłem wziąć prysznic?-zapytał.
-Błagam Cię, zabierz mu moje ciuchy-powiedziałam błagalnym głosem.
-Coś za coś-mruknął chłopak nadal skanując mnie wzrokiem.
-Co masz na myśli?
-Więc... Ja wezmę Twoje ciuchy, a Ty za to dasz mi coś..-przejechał wzrokiem od podłogi aż do moich oczu.
-Coś od siebie-dokończył na co zachłysnęłam się powietrzem.
-Nie mówisz poważnie..
-Jak najbardziej poważnie.
-Dobrze.
-Zgadzasz się?-zapytał ze zdziwieniem.
-Tak-powiedziałam.
Chłopak cofnął się o kilka kroków i ruszył w stronę drzwi. Otwierając drzwi poczułam, że chłodne powietrze dostało się do pomieszczenia. Wzdrygnęłam szczelniej okrywając się ręcznikiem. Po chwili mulat pojawił się z moimi ciuchami w dłoni.
-Ubierz się jak najszybciej-powiedział i wcisnął mi w ręce ubrania.
Ruszyłam do kabiny i szybko przebrałam się w moje ciuchy.
-Dzięki-rzuciłam do mulata i ruszyłam do wyjścia.
Chłopak pociągnął mnie za nadgarstek.
-Nie możesz wyjść. Mamy kłopoty-powiedział.
-Kłopoty?-powtórzyłam głupio.
Drzwi do szatni otworzyły się z hukiem. Zayn pociągnął mnie do szpary między szafkami, a ścianą tak aby nikt nas nie zauważył przyciskając mnie do ściany, a swoje ciało do mojego. Gdy chciałam coś powiedzieć chłopak zatkał mi usta dłonią. Mój oddech przyśpieszył, gdy usłyszałam kroki obok nas. Nie miałam pojęcia co się dzieje.
-Biegnij do wyjścia i idź jak najszybciej do domu-szepnął o mojego ucha ,,niechcący'' ocierając wargami o jego płatek na co po moim ciele przeszły ciarki.
-Ale Ty..
-Sam to załatwię-powiedział.
-No idź-szepnął wypychając mnie do wyjścia.
Spojrzałam na niego ostatni raz i wycofałam się do wyjścia.
Wyszłam na korytarz. Jak najszybciej potrafiłam ruszyłam do wyjścia. Z trzaskiem zamknęłam drzwi szkoły i ruszyłam do auta. Cholera, klucze zostały w szafce. Wróciłam i najciszej jak potrafiłam ruszyłam do swojej szafki. Szybko wyjęłam z niej mój plecak i zamknęłam.
-Kogo my tu mamy-usłyszałam.
Powoli odwróciłam się na pięcie. Przede mną stał Joe. Zamachnęłam się nogą uderzając bruneta w krocze i pobiegłam do wyjścia. Od drzwi dzieliło mnie może 15 metrów, gdy ktoś gwałtownie pociągnął mnie za włosy na co upadłam na podłogę.
-Odpieprz się Joe-warknęłam i wstałam.
-Dokąd się wybierasz?-zapytał i szarpnął moim ramieniem.
Zamachnęłam się dłonią i uderzyłam Joe.
-Nie dotykaj mnie.
-Po prostu odpierdol się ode mnie raz na zawsze-warknęłam.
-To ja ją zabiłem, suko-powiedział Joe.
-Co Ty kurwa do mnie pieprzysz?-zapytałam.
-To ja ją zastrzeliłem-zaśmiał się.
-Dobrze się czujesz?
-Myślisz, że Twoja najlepsza przyjaciółka się zabiła? Przecież miała wszystko, najwspanialszą przyjaciółkę, popularność.. mnie.
-Ciebie?-rzuciłam.
-Tego też Ci nie powiedziała? Nie powiedziała Ci tego, że codziennie w nocy przychodziłem do niej?-zapytał kpiąco.
-Że to dzięki mnie nie jest już dziewicą?
-Ze to moje imię krzyczała każdej nocy?
-Że to przeze mnie nie ma dla Ciebie czasu?
-Że to dzięki mnie.. Zobaczyła co to znaczy szaleć?
Przełknęłam ślinę.
-Karen popełniła samobójstwo-warknęłam.
-I doskonale o tym wiesz!-wrzasnęłam.
Chłopak się zaśmiał.
-Nie do końca.
-Zasługiwała na śmierć.
-O czym Ty kurwa mówisz?-zapytałam skołowana.
-Wisiała mi kasę za towar, a ja nie lubię czekać-dodał.
-Zabiłeś swoją dziewczynę, bo była Ci winna kasę?-wykrzyczałam.
-Poprawka. Zabiłem swoją dziwkę.
Rzuciłam się na niego. Chłopak upadł na podłogę. Usiadłam na nim.
-Nienawidzę Cię-krzyczałam zadając mu ciosy.
-Zabije Cię. Obiecuje Ci, że Cię kurwa zabije-wrzeszczałam.
-Będziesz cierpiał i błagał.
Wstałam z niego i uderzyłam go w brzuch. Chłopak złapał mnie za kostkę na co upadłam na podłogę i uniósł swoją dłoń.
-Nawet się nie waż tego robić-usłyszałam.
Zayn zadał mocny cios w brzuch Joe i złapał moją dłoń podciągając mnie na nogi.
-Chodź, on zaraz wstanie-powiedział ciągnąc mnie do drzwi.
Zaczęłam się wyrywać na co chłopak przerzucił mnie przez ramie.
-On ją zabił, zostaw mnie! Musi za to zapłacić-wrzeszczałam bijąc go i kopiąc.
Wyszliśmy na dwór gdzie wybuchnęłam płaczem.
Zayn postawił mnie na nogi.
-Lea..-szepnął i mocno mnie przytulił.
-To bylo rok temu, przecież już pogodziłaś się z jej śmiercią..
-To, ze się z nią pogodziłam nie znaczy, że zapomniałam-wyszeptałam tak cicho, że mulat musiał schylić się do moich ust aby to usłyszeć.
-Pojedziemy do mnie, dobrze?-zapytał na co tylko pokiwałam głową.
____________________
Pierwsza część imagina z Zayn'em już za nami. Myślę, że na dniach dodam kolejną część więc bądźcie czujni :>
~Lea.

wtorek, 1 kwietnia 2014

POWRACAM!

CZEŚĆ I CZOŁEM!
Chcę tylko oznajmić, że w godzinach wieczornych powracam do was z dwoma imaginami!!
~Uszczęśliwiona Lea.