poniedziałek, 21 lipca 2014

58) Imagin z James'em.

-Przedstaw się-usłyszałam.
Starałam się przełknąć wielką gulę, która utworzyła się w moim gardle.
-Cara Walker, 17 lat-wydukałam po chwili.
-Scena jest Twoja-powiedziała zimnym głosem na oko czterdziestoletnia kobieta.
Moje nogi zaczęły się trząść, a dłonie które miałam splecione zaczęły się pocić. 
-Jesteś gotowa?-zapytał mnie Henry, którego poznałam chwilę temu.
Skinęłam głową. Po chwili usłyszałam melodię piosenki Stay with me graną przez Henry'ego. Zaczęłam panikować, ponieważ przegapiłam początek.
-Nic się nie stało-powiedział starszy pan i ze spokojem zaczął grać po raz kolejny.
Zamknęłam oczy głęboko oddychając. Pierwsze słowa piosenki wyszły z moich ust. Śpiewałam niewyraźnie.. głos zaczął mi się załamywać.
-Ja.. ja przepraszam-wyszeptałam.
-Przykro mi, nie mogę tracić czasu-powiedziała brunetka wstając z miejsca.
Za nią ruszyli również inni, którzy siedzieli na widowni. W oczy rzucił mi się uroczy blondyn, który siedząc na oddalonym od sceny miejscu posłał mi pocieszający uśmiech. Zaraz.. Kojarzę go.
-Proszę dać mi szansę-wybełkotałam, gdy widziałam że kobieta idzie schodami ku wyjściu.
-Bardzo mi przykro-powiedziała otwierając drzwi.. 
Nawet nie wiedząc kiedy, słowa zaczęły wypływać z moich ust.
-Oh won't you stay with me..
Poczułam wzrok wszystkich na sobie. Kobieta spojrzała na mnie zaciekawiona.
-Cause you're all i need.This ain't love, it's clear to see.. But darling, stay with me..
-Dość-powiedziała surowych głosem kobieta.
Do moich oczu napłynęły łzy. Straciłam nadzieję. Spuściłam głowę pozwalając, aby moje łzy mimowolnie spływały po moich policzkach. 
-Dostałaś się-usłyszałam na co energicznie uniosłam głowę pociągając nosem.
-Gratuluje-powiedziała kobieta wychodząc. 
Upadłam na kolana chowając twarz w dłonie. Zaczęłam szlochać. Dostałam się.. Naprawdę się dostałam.
-Wiedziałem, że się dostaniesz-powiedział Henry siedząc na stołku.
***
Wyszłam tanecznym krokiem z budynku. Naprawdę się dostałam. Teraz cały świat stoi przede mną otworem. Oczywiście.. to zwykła szkoła muzyczna..nie to nie jest zwykła szkoła muzyczna. To najlepsza szkoła w całym Londynie! Oczywiście nadal usilnie próbowałam sobie przypomnieć skąd kojarzę tajemniczego blondyna. Do rzeczywistości przywróciło mnie dość mocne zderzenie od którego zaliczyłam spotkanie z chodnikiem. Obok mnie walały się różne karki z zapiskami nut i słów.
-Ałć-jęknęłam rozcierając mój bok.
-Przepraszam-usłyszałam zachrypnięty głos.
-Nic się nie stało-mruknęłam pod nosem próbując pozbierać kartki.
Ktoś również się schylił, aby pozbierać nasze kartki. Gdy sięgnęliśmy po tą samą nasze dłonie się spotkały. Spojrzałam na chłopaka. To chłopak z przesłuchań. Na moje policzki od razu wpłynął rumieniec. Zebrałam byle co, co wpadło mi w ręce mrucząc przeprosiny pod nosem i szybko odchodząc.
***
Okazało się, że większość kartek które wzięłam należały do chłopaka. Przysiadłam na łóżku włączając płytę Green Day i wczytałam się w teksty. Blondyn pisał naprawdę świetne piosenki. Na odwrocie jednej z kartek znalazłam adres chłopaka. Postanowiłam, że zwrócę mu jego własność. Poskładałam wszystko i zbiegłam na dół.
-Wychodzę-rzuciłam otwierając drzwi frontowe.
Wsiadłam do auta i pojechałam pod wskazany adres. Okazało się, że dom blondyna znajdował się jakieś 2 przecznice ode mnie na co pogratulowałam sobie w myślach świetnego pomysłu jechania autem. Napisałam karteczkę z przeprosinami i położyłam wszystko na wycieraczce pukając w drzwi i odbiegając od swojego auta. Przez chwilę obserwowałam co się dzieje, chłopak wyszedł zdziwiony spoglądając na swoje teksty i rozglądał się przez chwilę. W końcu przeczytał karteczkę ode mnie, uśmiechnął się pod nosem rozglądając jeszcze przez chwilę i wszedł do domu.
***
Obudziły mnie promienie słoneczne, które dostawały się przez niedomkniętą roletę oświetlając cały pokój. Przeciągnęłam się na łóżku uśmiechając do siebie. Postanowiłam iść pobiegać, wzięłam szybki prysznic i gdy przebrałam się w wygodne ciuchy wzięłam iPoda podłączając do niego słuchawki, puściłam Waves i ruszyłam w dół ulicy. Jak na ranek po ulicy jeździło bardzo mało aut, oraz chodziło bardzo mało ludzi. Coś mi tu nie pasowało. Ustałam na chwilę sprawdzając godzinę. 5:23 nad ranem. Zdziwiłam się, ale postanowiłam że nie warto wracać do domu i kłaść się spać. Pobiegłam na plażę i biegałam wzdłuż brzegu. Po 20 minutach biegania postanowiłam chwilę odpocząć więc położyłam się na piasku przymykając oczy i rozkoszując się tą miłą chwilą. Słońce zaczęło grzać, woda przyjemnie szumiała dotykając moich stóp. Po chwili poczułam na sobie kropelki wody. Otworzyłam oczy, nade mną stał blondyn na którego wczoraj wpadłam.
-Nie za wcześnie na bieganie?-zapytał.
-Nie za wcześnie na pływanie?-zapytałam.
-Może omówimy to na kawie?
-Z chęcią-odpowiedziałam.
Chłopak pomógł mi wstać.
-Jestem James-mruknął wystawiając dłoń w moją stronę.
-Cara-odparłam.
-Miło mi cię poznać.
***
Nasze śmiechy odbijały się echem po całej kawiarni. Spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie. Było po 2 po południu.
-Trochę się zasiedziałam. Na mnie już czas-powiedziałam wstając.
-Mogę Cię odprowadzić?-zapytał chłopak zagryzając wargę.
-Jasne.
Po drodze prowadziliśmy niezobowiązującą rozmowę.
-Czyli Ty śpiewasz i grasz na gitarze?-zapytałam.
Chłopak przytaknął.
-Oraz należę do zespołu, który nazywa się The Vamps-mruknął.
-No tak!-wykrzyknęłam uderzając się ręką w czoło.
-To Ty! Znam Cię z youtube.. Oglądałam wasze filmiki, wy jesteście rewelacyjni!
-Och.. Bo się zaczerwienie-powiedział James śmiejąc się.
-Naprawdę, wy jesteście.. wow-powiedziałam pod nosem.
-To tu-wskazałam głową na swój dom.
-Więc.. dziękuję za miło spędzony czas-mruknęłam kołysząc się na piętach.
-Mam nadzieję, że kiedyś to powtórzymy.
-Ja również i dziękuję za odprowadzenie do domu-powiedziałam całując chłopaka w policzek.
-Drobiazg.
-Do zobaczenia-mruknęłam wchodząc do domu.
Oparłam się o drzwi. Co za dzień. Wbiegłam po schodach i ruszyłam do swojego pokoju. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam w dresy. Resztę dnia spędziłam na oglądaniu Teen Wolf i wzdychaniu do Stilesa.
Tak minął mi cały tydzień. Oprócz siedzenia w domu kilka razy spotkałam się z James'em oraz dużo sms-owaliśmy.
-Cara-usłyszałam wołanie z domu.
-Już idę mamo-odkrzyknęłam i wyszłam z pokoju ruszając schodami w dół do kuchni.
Usiadłam na blacie biorąc jabłko do ręki.
-Więc?-zapytałam po czym wzięłam gryza.
-Musisz jechać do taty, zapomniał dokumentów a ma ważne spotkanie po 20-powiedziała moja mama myjąc naczynia.
-Jasne, pójdę się przebrać i zaraz wracam-mruknęłam.
Przebrałam się oraz zrobiłam lekki makijaż. Wzięłam do ręki telefon oraz portfel i zbiegłam na dół.
-Dokumenty leżą na szafce w salonie-sięgnęłam papiery i wzięłam kluczyki.
-Będę a godzinę-mruknęłam wychodząc.
Do biurowca dojechałam w 15 minut. Wyszłam z auta biorąc dokumenty i zamykając je. Weszłam po schodach i ruszyłam do drzwi. Idąc do wind zatrzymałam się na małą pogawędkę z Bob'em, który był tutaj ochroniarzem.
-Dziękuję za miłą pogawędkę, więc.. powiesz mi jeszcze raz które to piętro?-zapytałam.
-Na samą górę-powiedział czarnoskóry mężczyzna.
-Dziękuję-powiedziałam przywołując windę.
Weszłam do windy klikając na najwyższy poziom, zaraz za mną wszedł jakiś starszy pan oraz James. James?Co on tu do cholery robił?! Moje serce zaczęło bić szybciej. Uparłam się o balustradę patrząc na swoje buty. Po chwili poczułam nieśmiały dotyk na mojej dłoni. Przełknęłam ślinę ukradkiem patrząc na moją dłoń. James stał patrząc wprost przed siebie i lekko splótł nasze dłonie. Zagryzłam dolną wargę patrząc na czubki moich butów, po chwili winda się zatrzymała. Starszy pan wysiadł, a my zostaliśmy sami. Otworzyłam usta chcąc coś powiedzieć lecz po chwili je zamknęłam. Spojrzałam przed siebie. Przede mną stał James patrząc wprost w moje oczy. Wolną dłonią dotknął mojego biodra przyciągając mnie bliżej. Nasze ciała stykały się teraz ze sobą. Oblizał swoje usta zbliżając swoją twarz do mojej. Nieśmiało dotknął mojego nosa swoim na co zachichotałam. Przymknęłam oczy czując jego wargi na swoich. Dłonią dotknęłam jego policzka i uśmiechnęłam się przez pocałunek. Zakończyłam pocałunek zagryzając jego wargę. Winda po raz kolejny się zatrzymała, James odsunął się ode mnie. Do windy tym razem weszły dwie nastolatki oraz 3 panie, które tu pracowały. Nieśmiało spojrzałam na James'a, który stał kilka kroków ode mnie. Dziewczyny, które weszły odwróciły się na chwilę. Po tym, gdy James posłał im uśmiech zachichotały i szybko się odwróciły. Poczułam ukucie zazdrości. Chcę stąd wyjść. To co przed chwilą zaszło nie powinno mieć w ogóle miejsca. Nawet go nie znam. Zachowałam się jak gówniara. Przełknęłam ślinę zagryzając wargę.
-Hej-usłyszałam jak jedna z nastolatek zagadała do blondyna.
10 piętro. Nie obchodzi mnie, że ten budynek ma ponad 30. Chcę po prostu stąd wyjść. W końcu winda się zatrzymała. Szybko z niej wyszłam i ruszyłam na schody. Trzasnęłam drzwiami od klatki schodowej wbiegając na górę.
-Cara-usłyszałam.
-Wybacz James, śpieszę się-warknęłam nie zwalniając.
-Przepraszam, to nie powinno się zdarzyć-dodałam szybko.
Poczułam szarpnięcie na co odwróciłam się spotykając wzrok blondyna.
-Zatrzymaj mnie-szepnął chłopak zbliżając swoją twarz do mojej.
Nie mogłam go zatrzymać.. Nie chciałam. Wstrzymałam oddech, gdy nasze twarze dzieliły milimetry. I wtedy rozległ się dzwonek telefonu.. mojego telefonu. Przeklnęłam w myślach na każdy możliwy sposób i wzięłam głęboki wdech. Wydukałam przeprosiny wyciągając komórkę.
-Tak mamo?-zapytałam.
-Możesz wracać, okazało się że prezentacja przesunęła się na czwartek-usłyszałam.
-Okey.
-Ja.. ja muszę iść-wyszeptałam cofając się do windy.
Chłopak od razu ruszył za mną. Szybko kliknęłam przycisk i oparłam się o balustradę. Poczułam, że zjeżdżamy na dół. Nagle coś szarpnęło i widna się zatrzymała. Światła się wyłączyły.
-C-co się dzieje?-wydukałam.
Po chwili włączyły się światła alarmowe.
Zaczęłam ciężej oddychać. W moich oczach pojawiły się łzy. Cofnęłam się do kąta i zjechałam  po ścianie.
-Cara? W porządku?-zapytał James klękając obok mnie.
Pokręciłam przecząco głową. Nie mogłam złapać powietrza. Po moich policzkach strużkami płynęły łzy. Nienawidziłam wind.
-Atak paniki?-zapytał chłopak na co pokiwałam twierdząco głową.
-Heej. Uspokój się.. Wdech i wydech-powtarzał.
Zaczęłam co raz bardziej panikować. Blondyn. ujął moją twarz w dłonie.
-Spokojnie-wyszeptał.
Pociągnęłam cicho nosem próbując unormować swój oddech. Na marne. W końcu chłopak mnie pocałował. Wstrzymałam oddech. James oderwał się ode mnie. Wszystko minęło.
-Już lepiej?-zapytał chłopak wycierając kciukiem łzę spływającą po moim policzku.
-Jak Ty to..-zaczęłam.
-Kiedyś gdzieś czytałem, że atak paniki można zatrzymać poprzez wstrzymanie oddechu.
Światła ponownie się zapaliły, a winda ruszyła w dół.
-Widzisz? Już po wszystkim-wyszeptał chłopak odgarniając kosmyki włosów, które opadły na moje czoło.
Wypuściłam powietrze z płuc. James pomógł mi wstać z zimnej posadzki.
-Dziękuję-wymamrotałam, gdy wychodziliśmy z budynku.
-Nawet nie wiem jak Ci się odwdzięczyć-dodałam.
-Jeśli dasz zaprosić się na randkę.. myślę, że będziemy kwita-odparł chłopak.
Na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
-Zgoda-powiedziałam.
Teraz.. mając ponad 60 lat wciąż żyje w przekonaniu, że to była najlepsza decyzja w moim życiu, ponieważ chłopak który pojawił się w moim życiu ponad 40 lat temu, pomimo licznych upadków i trudnych decyzji nadal w nim jest.
_________________________________________________________________________________
Tak mi wstyd.. imaginy miały być dodawane regularnie.. wybaczcie mi :(
~Lea


sobota, 28 czerwca 2014

:))

W ZWIĄZKU Z TYM, ŻE SĄ WAKACJE POSTANOWIŁAM ŻE IMAGINY BĘDĄ POJAWIAĆ SIĘ CO TYDZIEŃ W CZWARTKI LUB PIĄTKI. JA MAM CO RAZ WIĘCEJ CZASU ORAZ POMYSŁÓW, WIĘC CZEMU TEGO NIE WYKORZYSTAĆ? PRZYPOMINAM RÓWNIEŻ, ŻE NADAL SZUKAM CHĘTNYCH OSÓB DO PISANIA, JEŚLI KTOŚ JEST ZAINTERESOWANY NIECH SIĘ ODEZWIE. MYŚLĘ, ŻE NOWY IMAGIN POJAWI SIĘ JUŻ WIECZOREM WIĘC BĄDŹCIE CZUJNI :))
~Lea.

poniedziałek, 19 maja 2014

57)Imagin z Harry'm/Ashton'em z 5sos.

-DZIĘKI, DZIĘKI, DZIĘKI!-usłyszałam w słuchawce, którą odruchowo odsunęłam od ucha.
Gdy upewniłam się, ze moja przyjaciółka przestała wrzeszczeć, piszczeć i inne nie wiadomo co ponownie przystawiłam ją do ucha.
-Dziękuj chłopakom za załatwienie wejściówek.. Stęskniłam się za nimi-mruknęłam.
-Widzisz ich w każdej możliwej chwili, przecież Michael to Twój brat!-warknęła poirytowana.
-No i co z tego?
-Sobota, godzina 17-powiedziała i usłyszałam pikanie.
Wzruszyłam ramionami i rzuciłam telefon na łóżko. Halo...tak jakby załatwiłam jej wejściówki na One Direction ona powinna całować mnie po stopach a nie się rozłączać.. Włączyłam muzykę i siedziałam na łóżku czytając książkę.
-Ari!-usłyszałam wrzask.
Zerwałam się z łóżka. Szybko otworzyłam drzwi i wychyliłam głowę. Mój chłopak stał na dole schodów z wyciągniętymi w moją stronę ramionami. Zbiegłam na dół rzucając się na blondyna. Oplotłam swoje nogi wokół jego bioder i mocno przytuliłam.
-Ash!
-Co tu robisz?-zapytałam nadal go przytulając.
-Mamy wolne do następnej soboty-odpowiedział.
Na chwilę się od niego oderwałam. Mocno uderzyłam go w bark ponownie przytulając.
-Ałć... za co?-zapytał chłopak jedną dłonią rozmasowując obolałe miejsce.
-Za to, że wczoraj nie zadzwoniłeś-burknęłam
-Myślę, że dzisiaj Ci to wynagrodzę-wyszeptał w moją szyje zostawiając na niej szybki pocałunek.
-Z pewnością- powiedziałam zeskakując z Ashton'a.
W duchu dziękowałam, że jest remont szkoły i przez prawie 2 tygodnie nie będziemy musieli chodzić do szkoły.
Drzwi frontowe otworzyły się z hukiem.
-Ari!-usłyszałam melodyjny głos Michael'a.
-Mikey!-krzyknęłam dosłownie rzucając się na mojego brata.
-Gdzie rodzice?-zapytał.
-Rodzice są na wyjeździe do poniedziałku..
-To świetnie..Znajdzie się miejsce dla 9 osób?
-9 osób?-zapytałam marszcząc brwi.
-Tak wyszło. Odwołali nam koncerty i dopiero za 2 tygodnie zaczynamy , dlatego żeby nie nudzić się w hotelu zaproponowałem że możemy szybciej przyjechać do Sydney..
-Coś się wymyśli-mruknęłam.
W tym momencie do domu weszła reszta chłopaków. Przywitałam się z nimi mocnym uściskiem. Po tym, gdy wymieniliśmy ze sobą parę zdań przypomniało mi się, że miała być ich dziewiątka nie czwórka.
-No dobra.. póki co jest was tylko czterech.. Gdzie reszta?
-Będą wieczorem-odparł Calum.
-No dobra.. zakładam, że jesteście głodni więc zamówię pizzę-mruknęłam ruszając do kuchni.
Wzięłam do ręki telefon wystukując numer i oparłam się o blat kuchenny tyłem do wyjścia. Gdy zamówiłam pizzę wybrałam numer do Caitlin.
-Yup?-usłyszałam.
-Wpadniesz dzisiaj wieczorem? Chłopcy przyjechali-powiedziałam wodząc palcem po blacie kuchennym.
-To świetnie, myślę zostanę na noc. Rodzice idę na romantyczną kolacje, a ja nie chcę zostać sama-odpowiedziała.
-Okey, do zobaczenia-powiedziałam rozłączając się.
Poczułam dłonie na swoich biodrach.
-Myślisz, że zauważą że zniknęliśmy na kilka minut?-zapytał Ash na co zachichotałam i odwróciłam się do niego oplatając dłońmi jego szyje i całując jego usta.
****
*Caitlin*
Wysiadłam ze swojego auta kierując się do drzwi frontowych.
-Jestem!-krzyknęłam.
Usłyszałam kroki, po chwili z salonu wyłoniła się sylwetka jakiegoś chłopaka. Przypatrzyłam się mu. Moja torba wypadła mi z rąk. W moją stronę kierował się Niall Horan. Cholera.. Zamrugałam kilkakrotnie aby zobaczyć czy nie mam zwidów. Blondyn nadal stał przede mną.
-Cześć, jestem Niall-powiedział wystawiając swoją dłoń w moją stronę.
-Cait..Caitlin-wyjąkałam.
-Ja... ja muszę iść-wybełkotałam i pognałam na górę.
Wpadłam do pokoju Ariany z hukiem zamykając drzwi i opierając się o nie.
-Wiedziałam, że coś się ze mną dzieje! Rano powiedziałaś mi, że masz bilety na One Direction, a teraz.. A teraz ja widzę samego Niall'a Horana w holu! Co tu się kurwa dzieje?! Ja oszalałam, oszalałam-przyłożyłam sobie dłoń do czoła.
-Uspokój się-powiedziała Ari.
-Michael nie chciał, żeby siedzieli w hotelu dlatego śpią u nas.
-Wszyscy?-wykrzyczałam.
-Harry, nie Louis.. Niall, Zayn, Liam! Kurwa do którego mam iść?!-krzyczałam szarpiąc za klamkę.
-Dobrze się czujesz?-zapytała przyjaciółka.
Otworzyłam drzwi.
-Robicie sobie ze mnie jaja!!-krzyknęłam patrząc na przyjaciółkę i wychodząc tyłem z pokoju.
Uderzyłam w kogoś. Powoli się odwróciłam. Przede mną stał Harry Styles w samym ręczniku.
-Oszalałam. Ja kurwa oszalałam-wybełkotałam cofając się o kilka kroków w tył.
-To wy się zapoznajcie, a ja pójdę do Ashton'a-mruknęła Ariana wymijając nas.
-Gd... Gdzie idziesz?! Mnie trzeba leczyć!-wrzasnęłam za nią.
-Wiesz. Jestem doktorem. Mogę Cię wyleczyć-powiedział loczek śmiesznie poruszając brwiami.
*Ariana*
Zeszłam na dół poszukując blondyna.
-Ash-wołałam kręcąc się po domu.
Zaczęłam robić się niespokojna. Przeszukałam cały dom, ponownie poszłam na górę.
-Widzieliście Ashton'a?-zapytałam Caitlin, która zaczęła się oswajać z całą sytuacją.
-Nie odbiera komórki.. Nigdzie go nie ma. Zaczynam się martwić-mruknęłam.
-Nie powiedział Ci, ze idzie z chłopakami na imprezę? Zostaliśmy tylko my-powiedział Niall wskazując na Harry'ego, mnie i Caitlin.
-Jak to poszedł na imprezę?-zapytałam marszcząc brwi.
-Powiedział, że chcę się trochę odstresować-mruknął.
Poczułam niemiłe ukucie w sercu.
-Jasne-burknęłam i ruszyłam do swojego pokoju z trzaskiem zamykając drzwi.
Ubrałam się podłączając komórkę do słuchawek. Wyszłam z pokoju zbiegając po schodach.
-Ari.. gdzie idziesz?-zapytała niepewnie Caitlin.
-Idę na spacer-wybełkotałam ledwo powstrzymując łzy.
Zabolało? Cholernie.
Wybiegłam z domu kierując się w dół ulicy, palące łzy zaczęły wydostawać się z moich oczu. Pragnęłam jak najszybciej znaleźć się tam gdzie nikt mnie nie znajdzie. Biegłam co chwila popychając ludzi. Po 15 minutach biegu w końcu znalazłam się u celu. Usiadłam na dużym kamieniu zakrywając dłońmi twarz i wybuchnęłam płaczem. Płakałam.. długo, bardzo długo.
*Caitlin*
-Nie jest dobrze-burknęłam siadając na krawężniku.
-Nie odbiera, nie odpisuje na sms-y. Nie mam cholernego pojęcia gdzie mogła pójść-dodałam.
-Myślę, że powinniśmy zadzwonić po Michael'a-powiedział Niall.
Pokiwałam twierdząco głową. Kiedy Niall ruszył kawałek dalej aby porozmawiać z Michael'em, Harry dosiadł się do mnie.
-Nie widzieli się bardzo długo.. Ona chciała spędzić z nim trochę czasu-zaczęłam.
-Nigdy tak nie reagowała, w jej oczach było coś.. coś niepokojącego-szepnęłam.
-Niall niepotrzebnie mówił o tej imprezie-burknął pod nosem Harry.
-To nie jego wina, miał ją okłamać?-zapytałam.
-Kurwa kurwa kurwa-usłyszeliśmy przekleństwa ze strony Niall'a.
Spojrzeliśmy na niego pytającym wzrokiem.
-Oni nie są na żadnej imprezie, zapomnieli powiedzieć, że impreza przesunęła się na jutro, a oni jadą do Calum'a.
-O cholera-mruknęłam.
Nim się obejrzeliśmy chłopacy byli przy nas.
-Co się kurwa stało?-wrzasnął Ashton trzaskając drzwiami samochodu.
-Po prostu.. Ja.. ja powiedziałem Ari, że pojechaliście na imprezę trochę się odstresować i ona..-blondyn przełknął ślinę.
-Ona gdzieś poszła.
-Ty.. co Ty kurwa powiedziałeś?!-zapytał Ash ciągnąc końcówki swoich włosów.
-Stary.. Naprawdę przepraszam-mruknął Niall.
-Jedźcie do domu-burknął pod nosem Ash odchodząc od nas.
-Więc..-zaczął Harry.
-Może chciałabyś się przejść?-zapytał patrząc na swoje nogi.
-Z przyjemnością-odpowiedziałam uśmiechając się do niego.
*Ariana*
Powoli się uspokajałam. Pociągnęłam cicho nosem patrząc na wzburzony ocean. Opatuliłam się szczelniej koszulą ponieważ zaczęło robić się zimniej. Podkuliłam nogi i oparłam o nie głowę. Poczułam, że ktoś usiadł za mną. Po chwili poczułam dłonie oplatające moją talie oraz że ktoś opiera się o moje ramie.
-Wiesz, że bardzo Cię kocham?-usłyszałam jego delikatny głos, przez który po moim ciele przeszły przyjemne ciarki.
Pokiwałam twierdząco głową.
-Byliśmy u Calum'a. Niall myślał, że pojechaliśmy na imprezę. Ale ona jest jutro..Przecież doskonale wiesz, że nie pojechałbym bez Ciebie.
Gdy nie odpowiadałam postanowił kontynuować.
-Jesteś dla mnie wszystkim..
-Każdego dnia dziękuję Bogu za to, że Cię mam-wyszeptał w moją szyję.
Odwróciłam się do niego mocno go przytulając.
Przesiedzieliśmy tak całą noc. Ciesząc się sobą.. Wróciliśmy nad ranem. Wszyscy spali, tylko z mojego pokoju słychać było chichoty Caitlin i Harry'ego. Nie chcieliśmy im przeszkadzać, dlatego poszliśmy do ogrodu i położyliśmy się na hamaku. Zdecydowanie to była jedna z najlepszych nocy w moim życiu.
*Caitlin*
Do późna spacerowaliśmy z Harry'm po Sydney. Pokazałam mu moje ulubione miejsca oraz opowiadałam historię z dzieciństwa.. Dogadywałam się z nim jak ze starym przyjacielem. Harry jest naprawdę uroczym chłopakiem. A co do reszty chłopców... są po prostu wspaniali! Tacy jak sobie ich wyobrażałam. Dwa tygodnie minęły jak batem strzelił. Pozostał tylko koncert. Po koncercie cała 9 od razu ruszała dalej. Koncert był chyba jedną z najlepszych rzeczy jaka kiedykolwiek spotkała mnie w życiu. Tego co tam przeżyłam nie można tak po prostu opisać.. to trzeba przeżyć. Od tego wydarzenia minęły 2 miesiące. Jutro zaczynają się wakacje,  wspominam to wszystko właśnie teraz siedząc razem z Arią na schodach frontowych.
-Dziękuję-mruknęłam do Ari.
-Za co?-zapytała zdziwiona brunetka.
-Za to, że mam taką wspaniałą przyjaciółkę jak Ty.
W oczach mojej przyjaciółki pojawiły się łzy.
-Nie mów, że płaczesz-zaśmiałam się.
-Nie.. nie ja tylko.. mam łzy w oczach, a to co innego!-mruknęła Ariana.
Mocno ją przytuliłam.
-Tęsknisz, prawda?-zapytałam.
-Jasne, że tęsknie. Ale to, że spełniają marzenia wszystko mi wynagradza-powiedziała.
-Mam niespodziankę!-powiedziałam.
-Jaką?-zapytała zdziwiona brunetka.
-Odwróć się-usłyszałyśmy głos Ashton'a.
-Ashton?!-wrzasnęła dziewczyna wstając i mocno przytulając blondyna.
Oparłam się o balustradę i patrzyłam na nich z uśmiechem.
-Niespodzianka-usłyszałam szept tuż przy moim uchu.
O cholera. Odwróciłam się na pięcie.
-Tęskniłaś?-zapytał Harry na co rzuciłam się na jego szyje.
________________
Mam nadzieje, że się podoba (wiem końcówka to totalna klapa) i myślę, że na dniach dodam coś nowego.. Za wszelkie błędy przepraszam... i tak wiem..Mikey nie ma rodzeństwa XD
Więc..Enjoy xx
Przeczytałeś/łaś?Skomentuj! To strasznie motywuje! :)
~Lea.

czwartek, 15 maja 2014

WRACAM!

Cześć wszystkim! Po prawie miesiącu przerwy postanowiłam, że końcu coś napiszę. Postanowiłam również, że imaginy tutaj będą nie tylko o One Direction, ale również o Justinie, 5sos i The Vamps. Prawdopodobnie już jutro wstawię coś nowego, a w weekend dodam ostatnią część o Maliku :)
~Lea.

piątek, 18 kwietnia 2014

NABIJAMY!

JEZU KOCHANI TELEDYSK DO YOU&I JEST IDEALNY, PERFEKCYJNY, NIEZIEMSKI,PO PROSTU DSJFHJAFHJAKDSFKADSHFJKASD! NABIJAMY UDA NAM SIĘ!!!
~WZRUSZONA I ZAJEBIŚCIE USHFJADHFJHFDSKJKFHA LEA!

środa, 16 kwietnia 2014

56)Imagin z Louis'em.

 -W związku z tym, że w tym roku nie mieliśmy w szkole jeszcze ani jednego projektu nauczyciele razem z dyrekcją postanowili, że jako że drugie klasy nie miały projektów przez bardzo długi okres czasu to właśnie oni wezmą na siebie ten projekt. W tym roku będziecie zajmować się.... dziećmi-powiedziała nauczycielka, a moja szczęka dosłownie opadła.
-Dziećmi?-zapytała Lisa.
-Och. Nie prawdziwymi. Nie pozwoliłabym oddać na pewną śmierć niewinnych niemowlaków-nauczycielka zachichotała, gdy powiedziała swój nieśmieszny żart.
-Będziecie zajmować się lalkami, które zachowują się jak niemowlaki-dodała.
-Podzieliliśmy was na  pary i przez 2 tygodnie przyjmiecie na siebie obowiązek zajmowania się dziećmi. Oczywiście podczas tych 2 tygodni jesteście zwolnieni ze szkoły. Pamiętajcie, że dzieckiem musicie zajmować się razem. Pod koniec sprawdzimy jak sobie z tym poradziliście-powiedziała.
-A więc przed klasą są wywieszone listy, idźcie i sprawdźcie z kimś jesteście w parze, po lalki zgłoście się do sekretariatu-mruknęła nauczycielka.
Wszyscy rzucili się na listy, kiedy ja spokojnie spakowałam swoje rzeczy do mojego plecaka i nieśpiesznie ruszyłam w stronę list. Szczerze? Miałam nadzieje, że o mnie zapomnieli. Naprawdę nie miałam ochoty na takie projekty. Oparłam się o ścianę na przeciwko tłumów, które sprawdzały listy. Oni się tam prawie pozabijali. Każdy chciał jak najszybciej zobaczyć z kim jest w parze. Przepychali się jak jakieś małpy. Prychnęłam pod nosem i zaczęłam bawić się bransoletką, która wisiała na moim nadgarstku.
-Nie uwierzysz!-pisnęła Liv.
-Jestem w parze z Niall'em!-powiedziała.
Uśmiechnęłam się do niej. Dziewczyna szalała za nim odkąd pamiętam, zresztą z wzajemnością. Niestety obydwoje byli za bardzo nieśmiali, aby zaprosić się na randkę.
-To świetnie-odpowiedziałam.
-Wydaje mi się, że ktoś już na Ciebie czeka-powiedziałam patrząc na Niall'a, który stał kilka metrów od nas i wyraźnie czekał na moją przyjaciółkę.
Pomachałam mu ręką na cześć i uśmiechnęłam się do niego przyjaźnie. Chłopak odwzajemnił mój uśmiech.
-Myślisz, że czeka na mnie?-zapytała.
-Nie. Czeka na inną Olivię, która jest z nim w parze-powiedziałam zirytowana.
-Śmieszne-odpowiedziała dziewczyna.
-Nieważne, widzimy się wieczorem. Do zobaczenia-mruknęła i ruszyła w stronę Niall'a.
Gdy zobaczyłam, że tłum zniknął niespiesznie odepchnęłam się od szafek i ruszyłam w stronę list. Zaczęłam szukać swojego nazwiska jeżdżąc palcem po papierze.
-Campbell-powtarzałam cicho wadząc palcem po liście.
-Tu jest-powiedziałam do siebie.
Przejechałam palcem na drugą stronę listy. Mina od razu mi zrzedła, to są kurwa chyba jakieś kpiny. Moje serce podeszło do gardła, gdy upewniłam się że to prawda jeszcze kilka razy wodząc palcem od mojego nazwiska do nazwiska osoby z którą mam być w parze. Wszyscy tylko nie on. Wszyscy tylko nie Tomlinson.
Pełna obaw ruszyłam do sekretariatu.
-Czy nie może mi pani zmienić partnera?-zapytałam na wejściu sekretarki.
-Przykro mi skarbie, ale to niemożliwe-odpowiedziała.
-Bardzo panią proszę-powiedziałam błagalnym tonem.
-Naprawdę nic nie mogę zrobić-odpowiedziała.
-Dziękuję-odpowiedziałam wychodząc stamtąd.
-Campbell-usłyszałam za swoimi plecami.
Odwróciłam się na pięcie mierząc osobę od góry do dołu.
-Tomlinson-odpowiedziałam szorstko.
-Chodźmy odebrać nasze dziecko-powiedział Louis i uśmiechnął się do mnie.
Uśmiechnął się do mnie?
Chłopak przepuścił mnie w drzwiach i weszliśmy do sekretariatu.
-Dzień Dobry. Przyszliśmy odebrać nasze dziecko-powiedział brunet na co sekretarka zachichotała.
-Panna Campbell oraz pan Tomlinson-powiedziała do siebie i wstała.
Wyszła na zaplecze zostawiając nas samych. Louis wydawał się być podekscytowany faktem iż zostanie ,,ojcem''.
-Gratuluje, to chłopczyk-powiedziała i podała lalkę Louis'owi.
-Od zawsze chciałem mieć syna-odpowiedział dumny.
-Dziękujemy-odpowiedziałam biorąc od niej również przybory do ,,dziecka''.
-Jak go nazwiemy?-zapytał.
-Nathan-odpowiedzieliśmy równocześnie po chwili milczenia.
Spojrzałam na Louis'a. Wyglądał tak uroczo trzymając w dłoniach lalkę, która naprawdę łudząco przypominała dziecko.
 Uśmiechnęłam się pod nosem. Może Louis nie jest wcale taki zły. Może to, że upokorzył mnie przed całą szkołą naprawdę było przypadkiem? Może naprawdę nie chciał by ktoś wtedy usłyszał naszą rozmowę?
-A więc jak podzielimy obowiązki?-zapytał.
Zadzwoniła moja komórka.
-Przepraszam-mruknęłam i odebrałam.
-Nie masz nic przeciwko, aby Niall wpadł razem ze mną?-zapytała Liv.
-Jasne, nie ma problemu-powiedziałam.
-Dzięki, do zobaczenia-mruknęła i się rozłączyła.
-Myślę, że jeden tydzień będę zajmowała się nim ja, a drugi Ty-powiedziałam.
-Pamiętaj o tym, że mamy opiekować się nim wspólnie, Tris-powiedział chłopak uśmiechając się do lalki.
Cholera. Kompletnie o tym zapomniałam.
-Dobrze.. W takim razie wpadnij dziś do mnie po 20, chyba pamiętasz jeszcze gdzie mieszkam?-zapytałam.
-Jasne, że pamiętam.
-Więc Ty weźmiesz do siebie Nathana dzisiaj, a ja jutro-powiedział brunet.
-Spoko.
Chłopak przekazał mi lalkę.
-Więc do wieczora-mruknął posyłając mi uroczy uśmiech.
-Jasne-powiedziałam i ruszyłam do swojego auta.
*****
-Błagam Cię przestań płakać-mówiłam do siebie kołysząc w ramionach Nathana..
Ta lalka płakała już od bitych 20 minut.
-Tris!-usłyszałam.
-Mamo, jestem zajęta.
Usłyszałam wchodzenie po schodach, a potem leciutkie pukanie do drzwi.
-Wejdź-powiedziałam siadając na łóżku.
Ktoś uchylił drzwi i wychylił zza nich głowę.
-Jak sobie radzisz?-zapytał Louis.
-Koszmarnie, pamiętasz? To Ty jesteś tym, który ma podejście do dzieci.
-No tak-mruknął chłopak i zakłopotany podrapał się po głowie.
-Siadaj-powiedziałam wskazując głową miejsce obok mnie.
-Może jest głodny?-zapytał chłopak, po tym gdy przy mnie usiadł.
-Ile ten dzieciak może jeść? Karmiłam go 2 godziny temu..
-No wiesz... Dzieci muszą jeść, aby rosnąć-powiedział chłopak na co zaczęłam się śmiać.
-Louis... To jest lalka, ona nie urośnie-mruknęłam.
Louis szybko zasłonił uszy Nathan'owi.
-Jak możesz tak przy nim mówić?! On też ma uczucia-powiedział chłopak oburzonym tonem na co wybuchnęłam jeszcze większym śmiechem.
-Weź go. Pójdę zrobić mu mleko-powiedziałam podając mu lalkę.
Szybko zbiegłam na dół.
-Wychodzę, okazało się że Beatrice zachorowała i muszę iść za nią na nockę-powiedziała mama.
-Do biura? Na nockę? Jak to możliwe?-zapytałam podejrzliwie.
-Wina mojego szefa-powiedziała mama podnosząc ręce w geście obronnym.
-Wiesz, że Olivia ma dzisiaj przyjść tak?-zapytałam.
-Tak, zostawiłam wam pieniądze na pizze w kuchni, wrócę jutro po 11, pa-powiedziała całując mnie w czoło i wychodząc.
Wzruszyłam ramionami wchodząc do kuchni i włączyłam czajnik.
*****
Jak się okazało, Louis nie tylko potrafi karmić dziecko, ale także je przewijać oraz uśpić. Chwilę po tym, gdy przyniosłam mleko on nakarmił Nathan'a, a gdy przyszła moja przyjaciółka razem z blondynem bez problemu przewinął go a potem uśpił. Skoro dzisiaj miałam zostać sama w domu poprosiłam aby zostali u mnie. Sama, w dużym domu... Prędzej umarłabym na zawał. Obejrzeliśmy film, zjedliśmy pizzę po czym wskazałam każdemu gdzie może spać. Louis i Niall spali w pokoju naprzeciwko mojego, Liv spała u mnie, lalki położyłam w moim starym łóżeczku. Nie mogłam zasnąć. Po godzinie plotkowania z moją przyjaciółką, dowiedzenia się wszystkich szczegółów jak to jest z nią i Niall'em i powiedzeniu mi wszystkich nowinek, które miały miejsce w szkole tylko jedna rzecz mnie zastanawiała.
-Co myślisz o Lou?-zapytała dziewczyna.
-Czemu pytasz?
-Po prostu..
-Jest..-zawahałam się.
-Jest w porządku-powiedziałam.
-Tylko to? Nic więcej?-zapytała na co wzruszyłam ramionami.
-A co miałabym więcej powiedzieć?-zapytałam.
-Może to, że kurewesko za nim tęsknisz?
-Coo? to nieprawda! Wcale za nim nie tęsknie!-wykrzyczałam zdecydowanie zbyt szybko. Dziewczyna nie wydawała się na zbyt przekonaną.
-Nie wierzę Ci-mruknęła.
-Może i tęsknie za tym co było kiedyś-powiedziałam po chwili.
-Ale to było kiedyś, teraz jest teraz.. Nie będzie już tak jak było kiedyś.. Więc skończmy temat i chodźmy spać-dodałam i odwróciłam się do niej plecami.
Miała racje. Tęskniłam za tym. Tęskniłam za całymi dniami spędzanymi nad naszym jeziorem, za całonocnymi rozmowami przez telefon, za tym gdy chłopak zawsze bronił mnie przed starszymi.. Tęskniłam za nim. Jest prawie pierwsza nocy, a ja nie zmrużyłam nawet oka.
Usłyszałam otwieranie drzwi.
-Śpisz?-usłyszałam szept.
-Nie-odpowiedziałam.
-To chodź-powiedział cicho brunet.
-Gdzie?
-Po prostu się ubierz, czekam na dole-powiedział chłopak zamykając drzwi.
Chwile leżałam na łóżku tępo patrząc na sufit i myśląc czy powinnam iść. W końcu zdecydowałam.
***
-Gdzie Ty mnie ciągniesz?-zapytałam człapiąc się za brunetem.
-Doskonale pamiętasz tę drogę-powiedział chłopak mocniej ściskając moją dłoń.
Byłam coraz bardziej zaniepokojona.. Bałam się. Bałam się być z nim na osobności. Bałam się tego co zdarzyło się kiedyś.
-Ja.. wracam do domu-mruknęłam próbując wyszarpnąć swoją dłoń z jego uścisku.
-Nigdzie się nie ruszasz-powiedział chłopak.
Nawet nie wiem kiedy znaleźliśmy się nad jeziorem. Jeziorem pełnym złych wspomnień. Ale jedno.. Zdecydowanie było jednym najgorszym.
-Och Ty naprawdę nie rozumiesz, że Cię kocham?-wrzasnęłam, gdy znajdowaliśmy się po pasie w wodzie.
Brunet się zaśmiał.
-Nie pora na żarty, Tris-burknął chłopak.
-Czy wyglądam jakbym żartowała?-zapytałam.
Usłyszałam głośny śmiech. Odwróciłam się. Na brzegu stali ludzie z naszej klasy, ludzie którzy szczerze mnie nienawidzili.. robili wszystko, żebym czuła się tak jakbym była nikim. Już wtedy wiedziałam, że nie będę miała życia w szkole. Miałam racje.. Już na drugi dzień cała szkoła huczała od plotek na ten temat.. Wszyscy śmiali się ze mnie.. A Louis? Nie zrobił nic aby mnie obronić. Od tamtego czasu nie rozmawialiśmy ani razu.
Wzdrygnęłam się, gdy poczułam krople wody na mojej skórze. Louis prowadził mnie do jeziora. Byłam zbyt zajęta myśleniem nad tym wszystkim, aby zorientować się co się dzieje.
-Puść mnie-powiedziałam.
-Nie dopóki mnie nie wysłuchasz-mruknął chłopak.
Gdy staliśmy po pasie w wodzie odwrócił się do mnie.
-Ja.. nie wiedziałem jak mam do Ciebie podejść i wszystko Ci powiedzieć.. Po prostu tamte wyznanie zszokowało mnie, bo nie wiedziałem że czujesz to samo..-powiedział chłopak.
-Zachowałeś się jak komp... Ty co?!
-Jestem w Tobie zakochany odkąd pamiętam..
-Mogłeś powiedzieć to rok temu, gdy zrobiłam z siebie kompletną idiotkę przez to że flirtowałeś na moich oczach z Christiną-powiedziałam.
-Chciałem żebyś końcu mnie zauważyła!
-Zrobiłeś to specjalnie! Chciałeś upokorzy-chłopak przerwał mi przyciągając do siebie i czule całując w usta.
O cholera... Nigdy bym nie pomyślała, że to skończy się takim obrotem sprawy.
-Daj o szanse-powiedział błagalnym głosem patrząc mi w oczy.
Przełknęłam głośno ślinę.
-Proszę-powiedział.
Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Poczułam suchość w gardle.. Moje ręce zaczęły się pocić i trząść.
-Ja naprawdę nie wiem czemu tak postąpiłem. Przez cały ten rok..Cholernie za Tobą tęskniłem i teraz, gdy okazało się że jesteśmy w parze..
Raz się żyje-pomyślałam i przerwałam brunetowi pocałunkiem.
-Czy mam uznać to za danie mi drugiej szansy?-zapytał Lou.
-Myślę, że tak-powiedziałam lekko się rumieniąc i spuszczając głowę.
-Jesteś taka urocza kiedy się rumienisz-zaśmiał się chłopak i mocno mnie przytulił.
-Tęskniłem za Tobą..
-Ja za Tobą też-mruknęłam w jego szyje i uśmiechnęłam się do siebie uśmiechem pełnym ulgi.
__________________________
Pisałam to w nocy, byłam bardzo zmęczona, chciałam to jak najszybciej dodać i przez to mogą pojawić się błędy za które bardzo przepraszam, enjoy :)
~Lea

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

NABÓR!

A więc.. chciałabym ogłosić, że poszukuję osób które chciałyby pisać imaginy na tym blogu. Sama tego nie ogarnę, naprawdę potrzebuje kogoś do pomocy :(
Więc jeśli jest ktoś chętny niech napiszę mi w komentarzu kontakt do niego, czekam i mam nadzieje że jest ktoś kto chciałby ze mną prowadzić tego bloga :>
~Lea.

sobota, 12 kwietnia 2014

55)Imagin z Zayn'em (część druga)

*Zayn*
Podczas drogi Lea była nieobecna. Wciąż wpatrywała się przed siebie rysując na nodze jakiś nieznany mi znak. Pomimo licznych pytań, które jej zadałem nie odpowiedziała na żadne. Gdy dojechaliśmy do domu wysiadła i ruszyła prosto do moich drzwi. Otworzyłem je i wskazałem drzwi od toalety. Dziewczyna przerzuciła swój plecak na drugie ramie i rzuciła tylko ,,Ubierz się na czarno'' po czym zniknęła za drzwiami toalety.
*Lea*
Wyrzuciłam wszystko co było w moim plecaku na podłogę. Z podłogi sięgnęłam ciuchy oraz buty. Musimy stąd uciekać, Joe zaraz tu przyjedzie. Jestem tego pewna. Szybko się przebrałam i zgarnęłam swoje rzeczy do plecaka. Wyszłam z toalety przed którą czekał Zayn.
-Pojedziemy do mnie-mruknęłam ruszając do drzwi.
Delikatnie je otworzyłam upewniając się, ze nikogo nie ma. Zayn wyszedł za mną zakluczając drzwi i razem ruszyliśmy do auta.
-Mogę prowadzić?-zapytałam na co mulat rzucił mi klucze.
Jechaliśmy w ciszy. Ja musiałam skupić swoje myśli i zastanowić się co dalej. A Zayn.. Zayn wiedział, że potrzebuje ciszy. Naprawdę nie wiedziałam co robić. Właśnie przejeżdżaliśmy koło przepaści. Nie lubiłam tędy przejeżdżać, ale to była jedyna droga od domu Zayn'a do mnie więc nie było innego wyboru chyba, że chcieliśmy jechać na około co zajęłoby nam dobre 30 minut.
-Muszę jechać do rodziny. Muszę się upewnić, że z nimi wszystko w porzą..
-Cii-wcięłam się mulatowi.
-Słyszysz to?-zapytałam słysząc ciche tykanie.
-5-usłyszałam cichutki głos.
-Co do cholery-przemknęło mi przez myśl. I nagle dostałam olśnienia.
-Zayn wyskakuj.
-4.
-Wyskakuj-krzyknęłam otwierając drzwi.
-3.
-Lea, co się dzieje?
-2.
-Teraz-wrzasnęłam wyskakując.
Wybuch był ogromny. Turlałam się po ziemi nie mogąc się zatrzymać. W ostatniej chwili złapałam się wystającego korzenia.Wisiałam nad przepaścią niezdarnie próbując się wdrapać z powrotem na jezdnię.
-Zayn!-krzyczałam czując, że korzeń powoli się wyrywa.
Poczułam palące łzy spływające po moich policzkach, gdy korzeń wyrwał się a ja poczułam że spadam. Zamknęłam oczy czekając na ból, który rozejdzie się po moim ciele gdy moje ciało uderzy o ziemie z ogromną siłą. Ale nic takiego nie nadeszło. Jedyne co poczułam to mocny uścisk na moim nadgarstku.
-Wytrzymaj, błagam Cię wytrzymaj-wychrypiał pomiędzy oddechami Zayn.
-Nie patrz w dół i spróbuj złapać go za rękę-powtarzałam.
-Uspokój się, Lea. Nie pozwolę Ci spaść-powiedział Zayn próbując mnie podciągnąć.
Zaczęłam panikować. Nie mogłam złapać tchu, zaczęłam się wierzgać.
-Lea, po prostu złap mnie za rękę-wyszeptał wyciągając w moją stronę swoją drugą dłoń.
-Dasz radę..
Wyciągnęłam swoją drugą dłoń próbując złapać jego rękę. Nie mogłam. Moje palce ślizgały się w jego dłoni od potu. Wzięłam głęboki wdech i spróbowałam po raz kolejny. Dotknęłam jego palców koniuszkami swoich zaciskając mocniej wokół jego palców. Mulat pociągnął mnie mocno do siebie chwytając mnie w pasie. Upadł na trawę, a ja prosto na jego klatkę piersiową. Głęboko oddychaliśmy patrząc sobie w oczy. Po chwili poczułam łzy, które napłynęły do moich oczu.
-Dziękuję... Tak bardzo dziękuję-wyszlochałam.
-Już dobrze-wyszeptał przyciągając mnie do siebie i mocno obejmując w talii.
-Musisz się uspokoić, Lea-powiedział kołysząc nami i głaszcząc moje włosy.
Po kilku minutach wyrównałam swój oddech i wstałam.
-Musimy iść-wychrypiałam i ruszyłam przed siebie.
-Jeśli przyśpieszymy..-spojrzał na zegarek na swoim nadgarstku.
-Zdążymy na pociąg-ciągnął dalej.
-Rusz się-powiedział biegnąc w stronę torów.
-Pociąg będzie tu przejeżdżał za równą minutę.
-Musimy do niego wskoczyć-dodał.
-Wskoczyć?-zapytałam.
-Yup.
Pociąg był coraz bardziej widoczny. Po chwili przejeżdżał już koło nas. Zayn ruszył przed siebie do piątego wagonu. Złapał się za uchwyt i wyciągnął dłoń w moją stronę. Od biegu brakowało mi tchu. Chłopak złapał mnie w pasie i pociągnął do siebie na co odruchowo położyłam dłonie na jego szyi.
-Teraz przerzucę Cię do środka wagonu-krzyknął chłopak próbując przekrzyczeć pociąg.
Pokiwałam głową zgadzając się z nim. Po chwili opierałam się już o chłodną ścianę wagonu patrząc na mulata, który przeszukiwał skrzynie która stała w kącie wagonu. To jedyna rzecz, w którą wyposażony był ten wagon. Zayn uklęknął przy mnie.
-Weź to.. Na wszelki wypadek-dodał podając mi broń.
Podziękowałam i schowałam ją do kabury na tułowiu.
-Jesteś gotowa?-zapytał na co pokiwałam głową.
-No to jazda-powiedział chłopak wyskakując z wagonu, który nadal mknął z zawrotną prędkością.
~Lea.




sobota, 5 kwietnia 2014

54)Imagin z Niall'em.

-Dlaczego ja się kurwa dowiaduje od kogoś innego, że wyjeżdżasz?-wrzasnęłam patrząc na blondyna.
-Jak Ty to sobie wyobrażasz?! Wyjedziesz i zostawisz mnie tutaj znowu na miesiąc samą?!
-Uspokój się-powiedział Niall.
-Obiecałeś mi, że jak zamieszkamy razem będzie inaczej-krzyknęłam.
-Uspokój się-powtórzył.
-Jestem kurwa spokojna!
-Zachowujesz się jak..
-Jak kto?-wrzasnęłam.
-Po prostu się uspokój-wrzasnął na mnie chłopak potrząsając mną.
-Nie krzycz na mnie!
-Dobrze wiesz, że ten wyjazd jest dla mnie ważny!
-Akurat teraz, gdy dowiedziałam się że jestem w ciąży?!
-Co? Ty.. Ty nie możesz.. Co?!
Strzepnęłam jego dłonie ze swoich ramion i ruszyłam do drzwi.
-Olivia.. Olivia. zaczekaj. Oliv..
Z hukiem zamknęłam frontowe drzwi i wybiegłam na ulicę. Po moich policzkach strużkami płynęły łzy. Chciałam po prostu zniknąć. Nie czuć bólu po każdej kłótni. Usiadłam na ławce w parku. On zareagował tak jakby nie chciał tego dziecka. Nie wiedziałam co mam zrobić. Ten chłopak cholernie namotał mi w głowie. Ale naprawdę go kochałam. Pociągnęłam nosem podnosząc się. Ruszyłam do bardzo dobrze znanego mi domu. Do domu Harry'ego. Zapukałam kilka razy. Gdy drzwi się otworzyły Harry popatrzył na mnie zmartwionym wzrokiem. Nic nie mówiąc wybuchłam płaczem. Chłopak wyciągnął ramiona mocno mnie do siebie przytulając. Poczułam, że zmęczenie bierze nade mną górę. Przymknęłam powieki i oparłam się o ramie chłopaka.
-Nie płacz-powiedział chłopak i wziął mnie na ręce.
-Musisz odpocząć-wyszeptał i położył mnie na kanapie.
-Harry.
-Po prostu zaśnij-powiedział i pogładził mnie po włosach.
Pokiwałam głową i zamknęłam powieki. Już po chwili odpłynęłam w krainy Morfeusza. Obudziłam się słysząc jakieś glosy.
-Jest tu, prawda?
-Niall. Daj jej trochę czasu.
-Muszę się z nią zobaczyć.
Harry wypuścił powietrze z płuc. Usłyszałam kroki, po chwili poczułam że kanapa ugina się pod ciężarem drugiego ciała. Ktoś czule pogłaskał mnie po policzku. Otworzyłam oczy. Ujrzałam w nich blondyna, który spojrzał na mnie oczami pełnymi troski.
-Przepraszam, odwołałem wyjazd. Ja.. Ja nie chcę Cię stracić-powiedział.
-Naprawdę Cię kocham i cholernie się cieszę, że zostanę ojcem-wyszeptał i mocno mnie przytulił.
-Jesteś dla mnie najważniejsza.
-Ja.. ja-nie wiedziałam co powiedzieć.
-Zachowywałem się jak dupek, wiem o tym.. Ale naprawdę bardzo mi na Tobie.. na was zależy.
-Nie będziesz mnie już zostawiał?-zapytałam.
-Nie.
-Obiecujesz?
-Tak, kochanie obiecuję.
-Bardzo Cię kocham, Liv-wyszeptał i czule pocałował mnie w usta.
-Kocham Cię-powiedziałam czując palące łzy pod powiekami.
-Tylko mi tu nie płacz, starczy nam tego na naprawdę długi czas-powiedział chłopak na co mocniej go przytuliłam.
_______________________
Wybaczcie, że taki krótki ale pisałam go w ekspresowym tempie, myślę że nie jest aż taki zły xddd
~Lea.

środa, 2 kwietnia 2014

53)Imagin z Zayn'em (część pierwsza)

Lekcje właśnie się skończyły. Nieśpiesznie szłam w stronę szafek, aby schować swoje książki. Gdy do nich dotarłam korytarze zdążyły opustoszeć. Otworzyłam szafkę chowając książki. Spojrzałam na otwarte drzwi od sali gimnastycznej. Zayn trenował tam boks. Nogi się pode mną ugięły. Kocham się w nim od 6 klasy. Oparłam się o szafkę nadal na niego patrząc. Wzrok mulata pokierował się na mnie. Na jego twarzy ujrzałam kpiący uśmieszek. Poczułam niemiłe ukucie w sercu. Wzięłam ręcznik z szafki i posyłając mulatowi ostatnie tęskne spojrzenie udałam się do szatni aby wziąć prysznic. O tak. Relaksujący prysznic, to to czego teraz potrzebowałam. Szybko zdjęłam z siebie ubrania i weszłam do kabiny. Zimna woda lała się na mnie strumieniami. Odchyliłam głowę do tyłu relaksując się tą chwilą. Umyłam swoje ciało oraz włosy i zakręciłam kurek. Wytarłam włosy i okryłam się ręcznikiem wychodząc z kabiny. Cholera. Gdzie są moje ciuchy. Rozejrzałam się wokół. Naprawdę nigdzie ich nie ma. Ruszyłam w stronę szafek modląc się o to aby nikogo nie było w szatni. Nigdy nie zdarzyło mi się to, że ktoś ukradł mi ciuchy. Nerwowo ściskając ręcznik na swoim ciele skręciłam za szafkami w prawo. Zderzyłam się z kimś prawie upadając na podłogę. Szybko odzyskałam równowagę i spłonęłam rumieńcem. Przede mną stał Zayn. Mulat popatrzył na mnie i zagwizdał szeroko się uśmiechając.
-Ja..-przełknęłam ślinę.
-Przepraszam-powiedziałam patrząc na podłogę i chcąc go wyminąć.
Chłopak złapał mnie za łokieć i okręcił w jego stronę.
-Nie radzę Ci stąd wychodzić. Joe z kumplami stoją pod szatnią z kamerą i tylko czekają na to aż wyjdziesz-powiedział.
Nerwowo zagryzłam dolną wargę nie wiedząc co robić. Z moich wilgotnych włosów ściekała woda, ja w samym ręczniku, z Zayn'em w jednym pomieszczeniu. Życie ma naprawdę niezłe poczucie humoru.
-Co Ty tu w ogóle robisz?-wykrztusiłam.
-Przyszedłem wziąć prysznic?-zapytał.
-Błagam Cię, zabierz mu moje ciuchy-powiedziałam błagalnym głosem.
-Coś za coś-mruknął chłopak nadal skanując mnie wzrokiem.
-Co masz na myśli?
-Więc... Ja wezmę Twoje ciuchy, a Ty za to dasz mi coś..-przejechał wzrokiem od podłogi aż do moich oczu.
-Coś od siebie-dokończył na co zachłysnęłam się powietrzem.
-Nie mówisz poważnie..
-Jak najbardziej poważnie.
-Dobrze.
-Zgadzasz się?-zapytał ze zdziwieniem.
-Tak-powiedziałam.
Chłopak cofnął się o kilka kroków i ruszył w stronę drzwi. Otwierając drzwi poczułam, że chłodne powietrze dostało się do pomieszczenia. Wzdrygnęłam szczelniej okrywając się ręcznikiem. Po chwili mulat pojawił się z moimi ciuchami w dłoni.
-Ubierz się jak najszybciej-powiedział i wcisnął mi w ręce ubrania.
Ruszyłam do kabiny i szybko przebrałam się w moje ciuchy.
-Dzięki-rzuciłam do mulata i ruszyłam do wyjścia.
Chłopak pociągnął mnie za nadgarstek.
-Nie możesz wyjść. Mamy kłopoty-powiedział.
-Kłopoty?-powtórzyłam głupio.
Drzwi do szatni otworzyły się z hukiem. Zayn pociągnął mnie do szpary między szafkami, a ścianą tak aby nikt nas nie zauważył przyciskając mnie do ściany, a swoje ciało do mojego. Gdy chciałam coś powiedzieć chłopak zatkał mi usta dłonią. Mój oddech przyśpieszył, gdy usłyszałam kroki obok nas. Nie miałam pojęcia co się dzieje.
-Biegnij do wyjścia i idź jak najszybciej do domu-szepnął o mojego ucha ,,niechcący'' ocierając wargami o jego płatek na co po moim ciele przeszły ciarki.
-Ale Ty..
-Sam to załatwię-powiedział.
-No idź-szepnął wypychając mnie do wyjścia.
Spojrzałam na niego ostatni raz i wycofałam się do wyjścia.
Wyszłam na korytarz. Jak najszybciej potrafiłam ruszyłam do wyjścia. Z trzaskiem zamknęłam drzwi szkoły i ruszyłam do auta. Cholera, klucze zostały w szafce. Wróciłam i najciszej jak potrafiłam ruszyłam do swojej szafki. Szybko wyjęłam z niej mój plecak i zamknęłam.
-Kogo my tu mamy-usłyszałam.
Powoli odwróciłam się na pięcie. Przede mną stał Joe. Zamachnęłam się nogą uderzając bruneta w krocze i pobiegłam do wyjścia. Od drzwi dzieliło mnie może 15 metrów, gdy ktoś gwałtownie pociągnął mnie za włosy na co upadłam na podłogę.
-Odpieprz się Joe-warknęłam i wstałam.
-Dokąd się wybierasz?-zapytał i szarpnął moim ramieniem.
Zamachnęłam się dłonią i uderzyłam Joe.
-Nie dotykaj mnie.
-Po prostu odpierdol się ode mnie raz na zawsze-warknęłam.
-To ja ją zabiłem, suko-powiedział Joe.
-Co Ty kurwa do mnie pieprzysz?-zapytałam.
-To ja ją zastrzeliłem-zaśmiał się.
-Dobrze się czujesz?
-Myślisz, że Twoja najlepsza przyjaciółka się zabiła? Przecież miała wszystko, najwspanialszą przyjaciółkę, popularność.. mnie.
-Ciebie?-rzuciłam.
-Tego też Ci nie powiedziała? Nie powiedziała Ci tego, że codziennie w nocy przychodziłem do niej?-zapytał kpiąco.
-Że to dzięki mnie nie jest już dziewicą?
-Ze to moje imię krzyczała każdej nocy?
-Że to przeze mnie nie ma dla Ciebie czasu?
-Że to dzięki mnie.. Zobaczyła co to znaczy szaleć?
Przełknęłam ślinę.
-Karen popełniła samobójstwo-warknęłam.
-I doskonale o tym wiesz!-wrzasnęłam.
Chłopak się zaśmiał.
-Nie do końca.
-Zasługiwała na śmierć.
-O czym Ty kurwa mówisz?-zapytałam skołowana.
-Wisiała mi kasę za towar, a ja nie lubię czekać-dodał.
-Zabiłeś swoją dziewczynę, bo była Ci winna kasę?-wykrzyczałam.
-Poprawka. Zabiłem swoją dziwkę.
Rzuciłam się na niego. Chłopak upadł na podłogę. Usiadłam na nim.
-Nienawidzę Cię-krzyczałam zadając mu ciosy.
-Zabije Cię. Obiecuje Ci, że Cię kurwa zabije-wrzeszczałam.
-Będziesz cierpiał i błagał.
Wstałam z niego i uderzyłam go w brzuch. Chłopak złapał mnie za kostkę na co upadłam na podłogę i uniósł swoją dłoń.
-Nawet się nie waż tego robić-usłyszałam.
Zayn zadał mocny cios w brzuch Joe i złapał moją dłoń podciągając mnie na nogi.
-Chodź, on zaraz wstanie-powiedział ciągnąc mnie do drzwi.
Zaczęłam się wyrywać na co chłopak przerzucił mnie przez ramie.
-On ją zabił, zostaw mnie! Musi za to zapłacić-wrzeszczałam bijąc go i kopiąc.
Wyszliśmy na dwór gdzie wybuchnęłam płaczem.
Zayn postawił mnie na nogi.
-Lea..-szepnął i mocno mnie przytulił.
-To bylo rok temu, przecież już pogodziłaś się z jej śmiercią..
-To, ze się z nią pogodziłam nie znaczy, że zapomniałam-wyszeptałam tak cicho, że mulat musiał schylić się do moich ust aby to usłyszeć.
-Pojedziemy do mnie, dobrze?-zapytał na co tylko pokiwałam głową.
____________________
Pierwsza część imagina z Zayn'em już za nami. Myślę, że na dniach dodam kolejną część więc bądźcie czujni :>
~Lea.

wtorek, 1 kwietnia 2014

POWRACAM!

CZEŚĆ I CZOŁEM!
Chcę tylko oznajmić, że w godzinach wieczornych powracam do was z dwoma imaginami!!
~Uszczęśliwiona Lea.

wtorek, 25 marca 2014

niedziela, 23 marca 2014

Odchodzę...:(



Odchodzę z bloga na jakiś czas. Głównie z braku weny jak i komentarzy ;od naszymi imaginami :)

Dziękuję jednak za każdy komentarz. Widać nie każdy docenia moją pracę włożoną w tego bloga.

Odchodzę do odwołania.

Macie jakieś pytania? NURTUJĄCE WAS? [KLIK]
/Lola xx



sobota, 22 marca 2014

ZAMÓWIENIA!

Cześć wam :)
A więc postanowiłam zrobić takie coś jak zamówienia. Każdy kto chciałaby imagina piszę w komentarzu pomysł na niego, imię jednego z chłopaków z którym ma być imagin oraz imię, które chcę by nosiła główna bohaterka. Np. Wpadnięcie na siebie w szkole, Liam, Lea. Rozumiecie o co chodzi? Jeśli spodobał wam się ten pomysł czekam na komentarze! :D Jeśli pomysł się przyjmie będę robić takie coś co najmniej raz w miesiącu :) 
~Lea.

wtorek, 18 marca 2014

52)Imagin z Harry'm.

Szłam w dół ulicy idąc do szkoły tanecznej, do której uczęszczałam na zajęcia. Było cholernie zimno jak na wiosenny wieczór. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w szkole. Miałam dziwne uczucie, że jestem obserwowana. Obróciłam się wokół własnej osi. Jakieś 30 metrów ode mnie zatrzymało się auto. Przełknęłam ślinę. Szybko wyjęłam komórkę z kieszeni i zadzwoniłam pod wybrany numer.
-Tak kochanie?-usłyszałam.
-Ktoś mnie śledzi-wydukałam.
-Gdzie jesteś?
-Niedaleko szkoły.
-Nie zatrzymuj się i idź tam jak najszybciej będę za 15 minut.
Poczułam mocne szarpnięcie.
-Harry-pisnęłam do telefonu, który w miarę szybko schowałam w stanik. Może to wydawać się śmieszne, ale naprawdę wtedy nikt nie może się zorientować, że mam go cały czas przy sobie.
Ktoś zakrył mi usta jakąś szmatą. Starałam się wstrzymać oddech na tak długo jak potrafiłam. Niestety. W końcu musiałam zaczerpnąć powietrza. Jeden wdech i usnęłam.
Obudziłam się przywiązana do jakiegoś starego krzesła. Jedynie mała żarówka, która co chwila mrugała dawała trochę światła na brudną piwnicę. Uwolniłam swoje dłonie ze sznura. W duchu dziękowałam Harry'emu za to, że mnie tego nauczył. Szybko wyjęłam swój telefon uśmiechając się z tego jacy głupi są moi porywacze. Nie dość, że źle mnie przeszukali to przetrzymują mnie w piwnicy gdzie jest okno. Dzięki niemu wszystko widzę i wiem, że znajduję się na jakiś starych magazynach. Wybrałam numer do loczka. Odebrał po pierwszym sygnale.
-Pearl do cholery co się dzieję? Wszystko w porządku? Nic Ci nie zrobili? Wiesz gdzie jesteś?-brunet zadawał mi mnóstwo pytań.
-Spokojnie, wszystko jak na razie jest w porządku. Jestem w jakiś starych magazynach. Widzę.. Jestem w lesie-powiedziałam patrząc przez okno.
-To tu zabrał mnie kiedyś James. Wiem gdzie jestem. Kieruj się na wschodnią część Londynu. To na oko 20 minut drogi od nas. Gdy zauważysz pierwszy wjazd do lasu zjedź do niego. Weź ze sobą chłopaków, nie wiem ilu ich tu jest-powiedziałam szybko.
-Ja.. Ja zaraz będę-powiedział brunet.
-Muszę kończyć, czekam-powiedziałam.
-Pearl?-usłyszałam, gdy miałam się rozłączyć.
-Tak skarbie?-zapytałam.
-Kocham Cię-powiedział na co poczułam przyjemne ciepło, które rozprzestrzeniło się na całym ciele. Uśmiechnęłam się pod nosem. Pomimo chujowej sytuacji w jakiej się znajdowałam Harry potrafił sprawić, że się uśmiechnę.
-Ja Ciebie też-szepnęłam i się rozłączyłam.
Szybko schowałam telefon i zakneblowałam swoje dłonie, aby ten kto tu przyjdzie  nie zorientował się co zrobiłam.
-Czyżby moja śpiąca królewna się obudziła?-usłyszałam ten obrzydliwy głos. Głos, który należał do James'a.
-Twoja? Nie bądź śmieszny, skurwielu-splunęłam.
-Nie odzywaj się tak do mnie-powiedział James podchodząc do mnie.
-Och zamknij się James-warknęłam.
-Nie radzę-dodał cicho się śmiejąc.
W swoich dłoniach obracał nóż.
-Teraz grzecznie mi powiedz gdzie jest Twój chłoptaś, a obiecuje że postaram się nic Ci nie zrobić-powiedział zbliżając swoją twarz do mojej.
-Możesz pomarzyć kutasie-odpowiedziałam melodyjnie.
Już po chwili poczułam mocne uderzenie. Przybliżył swoją twarz do mojego ucha.
-Jeśli mi nie powiesz sprawię, że będziesz błagać abym przestał-mruknął.
-Śmiało, przyzwyczaiłam się do bólu-szepnęłam patrząc w jego oczy.
Jego oczy pociemniały. Już po chwili poczułam kolejne uderzenia.
***
Wyszłam z klubu, aby trochę odetchnąć. Mieszanka dymu papierosowego oraz mocnej woni alkoholu w klubie przyprawiała mnie o mdłości. James nie rozumiał tego, że nie miałam ochoty na żadne kluby. Chciałam po prostu usiąść przed telewizorem i obejrzeć jakąś komedie. Jęknęłam zrezygnowana, gdy zorientowałam się że spędzę w tym klubie jeszcze dobre 3 godziny. Chciałam po prostu wrócić do domu, wziąć relaksującą kąpiel i się wyspać. Podniosłam głowę, gdy na jezdni ujrzałam nieznane mi do tej pory auto. Przyciemniona szyba została opuszczona, a moim oczom ukazał się przystojny brunet. Jego wzrok przez chwilę podążał po wszystkich stojących wokół aż wreszcie natrafił na mnie. W moim brzuchu poczułam milion motylków, które chciały wydostać się na zewnątrz. Moje serce przyspieszyło, a usta chłopaka ułożyły się w ponętnym uśmiechu. Gdy ujrzałam, że chłopak wysiada z auta i rusza w moją stronę, nerwowo zagryzłam dolną wargę i zaczęłam szybciej oddychać. Chłopak przeszedł koło mnie ocierając się swoim ciałem o moje i patrząc w moje oczy. Potem zniknął w tłumie.
-Pearl? Gdzie Ty się kurwa podziewałaś? Kto to był?-warknął na mnie James na co momentalnie wzdrygnęłam.
-Nie wiem, nie znam go-burknęłam.
-Kłamiesz! Zdradzasz mnie suko?-zapytał.
-Ty to kurwa robisz na prawo i lewo, ja nie zniżam się do Twojego poziomu skurwielu-odgryzłam się.
-Co powiedziałaś dziwko?
-Nie mów tak na mnie chuju.
Chłopak złapał mnie za ramię przez co syknęłam z bólu i zaciągnął na tył klubu. Po chwili poczułam pieczenie na policzku.
-Nie będziesz mnie tak nazywać. Oczekuje szacunku, kurwo-wrzasnął na mnie chłopak.
-Zamknij się! Po prostu się zamknij! To koniec!-krzyknęłam dotykając obolałego policzka.
-Nie będziesz traktował  mnie jak gówno-dodałam.
Chłopak ułożył dłoń w pięść. Mocno zacisnęłam powieki. Oczekiwałam mocnego bólu lecz nic takiego nie miało miejsca.
-Naprawdę Smith? Naprawdę chcesz uderzyć dziewczynę?-usłyszałam ochrypły głos.
-Zmierz się z kimś Twojej postawy-dodał.
-Styles-warknął James odwracając się do chłopaka.
-Nie wpieprzaj się w nie swoje sprawy!
Chłopak zaśmiał się melodyjnie i wyszedł z cienia. To on.. Tajemniczy chłopak.
-Jesteś żałosny-powiedział brunet.
-Coś Ty powiedział?-wrzasnął James.
-Jesteś żałosny. Przeliterować Ci to?-zapytał niejaki Styles.
James rzucił się na bruneta przewracając go. Jednak loczek w ostatniej chwili obrócił się tak, że to James leżał na ziemi i był przygniatany przez tajemniczego bruneta. Chłopak zadał mu kilka ciosów w twarz. Wstał i kopnął James'a w brzuch. Gdy James zwijał się z bólu poczułam w pewnym sensie ulgę. W końcu poczuł chociaż cząstkę tego co ja czułam przez te 2 lata. Tajemniczy brunet szybko złapał moją dłoń i pociągnął do swojego samochodu.
-Nigdzie z Tobą nie wsiądę!
-James zaraz wstanie i za nami pobiegnie. Wolisz zmagać się z nim czy jechać do domu gdzie dotrzesz bezpiecznie?
-Wracaj tu suko-usłyszałam krzyk.
Tajemniczy brunet szybko otworzył drzwi swojego auta wpychając mnie do środka. Okrążył auto i szybko wszedł na miejsce kierowcy. Odpalił auto i wyjechał z parkingu z piskiem opon.
-Jak masz na imię?-zapytał.
-Pearl-odpowiedziałam.
-Jestem Harry. Miło Cię poznać, Pearl-powiedział ochrypłym głosem i posłał mi ciepły uśmiech.
Nasze pierwsze spotkanie. To właśnie o tym myślałam, gdy James mnie katował. Nie wiedziałam jak długo to trwało. Ale mógł być pewny. Nie wydam Harry'ego. Może bić mnie godzinami. Wytrzymam to, ale nie wydam go.
-Masz już dość?-zapytał James klękając nade mną.
Uśmiechnęłam się najszerzej jak potrafiłam.
-Nie licz na to, że usłyszysz to z moich ust-szepnęłam i splunęłam krwią na jego buty. 
Ból nie był już tak bardzo odczuwalny. James ustał naprzeciwko mnie. Nieprzytomnym wzrokiem patrzyłam na jakiś punkt za James'em. 
-Ostatnie życzenie?-zapytałam cicho.
Usłyszałam dwa strzały. Bezwładne ciało James'a opadło tuż przed moje nogi. Ból w okolicach brzucha rozrywał moje ciało. Spojrzałam na swój brzuch. Koszula powoli zabarwiała się czerwoną cieczą. 
-Kocham Cię-wyszeptałam resztkami sił. Obraz przed oczami powoli zaczął się zamazywać. Wszystko działo się w zwolnionym tempie. Harry, który do mnie biegnie. Chłopcy, którzy biegli za nim osłaniając go. Ból odszedł w niepamięć. Odchyliłam głowę do tyłu i przymknęłam oczy. 
-Błagam Cię, nie zamykaj oczu-usłyszałam rozpaczliwy głos mojego chłopaka. 
Lekko uchyliłam powieki. 
-Pozwól mi pójść spać-wychrypiałam.
Ktoś odwiązał mnie, Harry delikatnie wziął mnie na ręce. 
-Patrz na mnie.. nie zasypiaj-powtarzał w drodze do samochodu. 
Ułożył mnie delikatnie na tylnych siedzeniach.
-Wszystko będzie dobrze-szepnął 
-Jedź kurwa szybciej-powiedział zdenerwowanym głosem brunet.
Suchość w gardle, to jedyne co czułam. 
-Byłeś najlepszym co spotkało mnie w życiu-wyszeptałam. 
-Nie żegnaj się ze mną-powiedział brunet dławiąc się łzami. 
-Kocham Cię-wychrypiałam. 
Obraz powoli znikał. Ciemność.. to było jedyne to co widziałam. 
Gdzie jestem? Koło mnie było pełno ludzi. Wszyscy szli w tą samą stronę. W stronę światła. 
Strach zawładnął moim ciałem. Czy ja umarłam? Poczułam łzy w oczach. Przełknęłam gulę, która utworzyła się w moim przełyku. 
-Nie bój się dziecko-usłyszałam przyjemny głos.
Spojrzałam przed siebie. Na przeciwko mnie stała moja babcia.
-Babciu?
-Pearl, dziecko.. Nie bój się-powtórzyła.
-Nie chcę zostawiać Harry'ego.. Nie chcę-szepnęłam i poczułam łzy na policzkach. 
-To nie Twój czas-powiedziała i popchnęła mnie w tył. 
Miałam wrażenie, że spadam. Otworzyłam lekko oczy. Jasne światło raziło moje oczy na co szybko je zamknęłam. 
-Pearl, słyszysz mnie?-usłyszałam na co pokiwałam lekko głową. 
Lekarz sprawdził moje źrenice oraz puls. Gdy upewnił się, że wszystko jest w porządku opuścił salę. Nie minęły 2 minuty, a na salę wbiegł zdyszany loczek.
-Boże, Pearl nawet nie wiesz jakiego stracha mi napędziłaś-wyszeptał głosem pełnym ulgi po czym mnie przytulił.
-Przepraszam.
-Nie przepraszaj, to moja wina! Nie pilnowałem Cię. Gdybym tylko zawiózł Cię do tej szkoły.. Nic by Ci nie było, prawdopodobnie siedzielibyśmy teraz na kanapie oglądając kreskówki i zajadając się lodami.. Naraziłem Cię na niebezpieczeństwo..
-Harry. Nie mów tak. Jestem w pełni odpowiedzialna za to co się stało-powiedziałam.
-To ja nie chciałam abyś mnie zawiózł.
-Wina leży po obu stronach-powiedział.
-Dlatego, gdy wyjdę zapominamy o przeszłości, zaczynamy wszystko od zera-powiedziałam.
-Stawiasz mi jakiś dobry obiad, jeszcze nigdy w życiu nikt mnie tak nie wystraszył-powiedział żartobliwie loczek. 
-Przybliż się, mam coś dla Ciebie-wyszeptałam.
-Ach tak?-zapytał na co pokiwałam twierdząco głową.
Chłopak schylił się w moją stronę opierając się jedną ręką o ramę łóżka. 
Nasze twarze dzieliło kilka centymetrów.
-Jeszcze troszkę-powiedziałam.
Chłopak uśmiechnął  się do mnie promiennie i czule pocałował mnie w usta. 
-Kocham Cię-powiedział odrywając się ode mnie.
-Ja Ciebie też-mruknęłam i wpiłam się w wargi bruneta.
                                ________________________________________________
Nie podoba mi się to co napisałam.. Ale po prostu to był jedyny pomysł jaki dzisiaj przyszedł mi do głowy. Przepraszam jeśli pojawią się błędy. Pisałam tego imagina na wariackich obrotach. Przepraszam, że nie dodaje nic zbyt często. Naprawdę mam masę nauki oraz innych obowiązków. Wyczekujcie kolejnego imagina w czwartek lub piątek! 
Przeczytałaś/łeś? Skomentuj! To strasznie motywuje! ;)
~Lea :>

poniedziałek, 10 marca 2014

51)Imagin z Liam'em (część czwarta)

Przełknęłam głośno ślinę.
-O Mój Boże-szepnęłam i cofnęłam się o kilka kroków.
-Spokojnie-powiedział chłopak zbliżając się do mnie na co automatycznie znowu się cofnęłam.
-Przecież nic Ci nie zrobię-powiedział cicho i znów się do mnie zbliżył.
-Nie mogę być tego pewna-powiedziałam i poczułam na plecach chłodną korę drzewa.
-Boisz się?-zapytał chłopak i zbliżył się do mnie kładąc dłonie po obu stronach moich ramion.
-N-nie-szepnęłam przygryzając dolną wargę i patrząc na czubki swoich butów.
-Doprawdy?-zapytał i przybliżył swoją twarz do mojej.
-J-ja muszę już iść-wyjąkałam.
-Nic nie musisz-powiedział lekko zagryzając płatek mojego ucha na co po moim ciele przeszły przyjemne dreszcze.
-My nawet się nie znamy-szepnęłam cicho.
-Dziewczyno, obserwuję Cię od ponad trzech tygodni.. Gdy piszesz nowe piosenki i nie jesteś pewna co do tekstu lekko przygryzasz końcówkę długopisu, a gdy w końcu wpadniesz na pomysł uśmiechasz się triumfalnie szybko dopisując nuty lub tekst i od razu grając. Potrafisz godzinami rozmawiać ze swoją przyjaciółką, Twój ulubiony kolor to fiolet, uwielbiasz koszulę w kratę, uwielbiasz pomagać innym, codziennie po pracy w muzyku idziesz do kuchni, myjąc naczynia i rozgłaszając radio oraz śpiewając najgłośniej jak możesz ponieważ jesteś przekonana, że nikt Cię nie słyszy. Nienawidzisz się uczyć, ale pomimo tego masz średnią 5.0. Szalejesz za muzyką. Jesteś nieśmiała w towarzystwie nowo zapoznanych ludzi.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Byłam mile zaskoczona.
-No i  uważasz mnie za Liam'a super ciacho Payna!
W jednej chwili zachłysnęłam się powietrzem. Cholera. Przecież mówiłam to Ellie, gdy siedziałam w muzyku po tym gdy wykonałam wszystkie obowiązki i rozmawiałyśmy przez telefon. To było wtedy, gdy znowu spotkałam bruneta w holu a on uśmiechnął się do mnie puszczając oczko i ,,niechcący'' otarł się swoim ramieniem o moje.
-Czy Ty mnie podsłuchiwałeś?
-Ależ skąd-odpowiedział i na jego ustach pojawił się niewinny uśmieszek.
-Znamy się tylko z listów-burknęłam pod nosem.
Odsunął się ode mnie i nadal patrząc w moje oczy ujął moją dłoń.
-Jestem Liam-powiedział i ucałował moją dłoń.
-Cara-odpowiedziałam.
-Widzisz? Już się znamy-powiedział brunet.
Resztę dnia przesiedzieliśmy na klifie rozmawiając na mnóstwo tematów. Wieczorem poszliśmy do ośrodka gdzie niestety musieliśmy się pożegnać. Ja miałam swoje obowiązki, Liam swoje.
-Więc.. Dziękuję za mile spędzony czas i mam nadzieje, że do zobaczenia-powiedziałam uśmiechając się do chłopaka.
-Ja również dziękuję-powiedział i schylił się lekko całując mój policzek.
Moje policzki zarumieniły się leciutko.
-No to cześć-szepnęłam zakładając za ucho pasmo włosów, które wchodziły w moje oczy i lekko zagryzając dolną wargę.
Cofnęłam się o kilka kroków nadal patrząc na chłopaka i w końcu weszłam do muzyka. Nie mogłam się na niczym skupić. W moich myślach cały czas był przystojny brunet. Gdy w końcu uporałam się ze wszystkim zeszłam do kuchni. Szybko zjadłam posiłek przygotowany przez Josh'a i zmyłam naczynia. Zadowolona ruszyłam do wyjścia podśpiewując pod nosem piosenkę The A-Team.
-Tęskniłaś?-usłyszałam ochrypły głos przy swoim uchu.
Momentalnie podskoczyłam łapiąc się za serce.
-Co ty tu robisz?-zapytałam patrząc na bruneta.
-Pomyślałem, że odprowadzę Cię do domu-odpowiedział i ruszył ze mną w stronę domu.
-To miłe... Tylko, że ja idę jeszcze..
-Popływać-dokończył za mnie brunet.
Już chwilę potem pływaliśmy w jeziorze rozkoszując się tą chwilą. Woda była przyjemna, pełnia księżyca. Położyłam się na plecach patrząc na niebo. Liam przez długi czas się nie odzywał. Nie słyszałam nawet tego jak pływał.
-Liam?
Nic.
-Liam?
Znowu cisza.
Gdy wstałam woda sięgała mi do ramion. Nerwowo rozglądałam się na wszystkie strony.
-Liam do cholery to nie jest śmieszne!
Cholera, nigdzie go nie ma. A jeśli uderzył się o klif lub pomost i stracił przytomność? Szybko dałam nura pod wodę i próbowałam coś zobaczyć. Było za ciemno. Wynurzyłam się i wzięłam głęboki wdech.
-Liam!-krzyknęłam.
Nadal głucha cicha. Zaczęłam panikować, nigdzie go nie było. Coraz ciężej oddychałam, nerwowo obracałam się na wszystkie strony szukając chłopaka. Po chwili obraz przed moimi oczami zaczął się zamazywać, a ja upadłam do wody.
***
-Cara-usłyszałam.
-Błagam Cię otwórz oczy, przepraszam miałaś racje to nie było śmieszne!
Szybko otworzyłam oczy.
-Bogu dzięki-odetchnął Liam szybko mnie przytulając.
-Czy Ty.. Czy Ty zdajesz sobie sprawę co ja tutaj przeżyłam?-zapytałam.
-Naprawdę przepraszam..-powiedział.
-Nigdy więcej tego nie rób-wymamrotałam w jego szyję.
-Lepiej już chodźmy-powiedział.
Wstaliśmy z piasku i zabierając swoje rzeczy skierowaliśmy się w stronę mojego domu.
-Naprawdę nie musisz mnie odprowadzać-powiedziałam cicho.
-Chcę-powiedział.
Gdy doszliśmy do mojego domu chłopak mocno mnie przytulił.
-Naprawdę przepraszam za to nad jeziorem. Wiem co czułaś.. Sama narobiłaś mi niezłego strachu-westchnął chłopak.
-W porządku-odpowiedziałam.
-A więc do jutra?-zapytał Liam.
-Tak, zdecydowanie do jutra-odpowiedziałam cofając się do drzwi.
-Dziękuję-powiedziałam i zamknęłam drzwi frontowe.
Oparłam się o drzwi i uśmiechnęłam się pod nosem. Martwił się o mnie...
Szybko pobiegłam do swojego pokoju i zmęczona od razu ułożyłam się do snu.
Reszta wakacji mijała teraz tak samo. Cały dzień spędzałam z Liam'em, wieczorem szłam do pokoju muzycznego i robiłam swoje. Następnie Liam pomagał zmywać mi naczynia i ruszaliśmy nad jezioro. Potem Liam odprowadzał mnie do domu, a ja szczęśliwa opowiadałam mamie co dzisiaj robiliśmy. Dzięki Liam'owi odzyskałam pełnię szczęścia. Ten chłopak doprowadzał mnie do szaleństwa samym uśmiechem. Niestety, dziś kończą się wakacje. Liam zaczyna kolejną trasę, a ja szkołę. To będzie dla mnie trudne ponieważ przyzwyczaiłam się do obecności Liam'a w życiu codziennym. Rozłąka na cały rok.. Nie odbije się na mnie dobrze.
-Głowa do góry mała. Następne wakacje spędzimy razem-powiedział Liam trzymając mnie w ramionach.
-Mhm-mruknęłam wstrzymując łzy.
-Zostały nam też święta-dodał.
-Będzie mi Cię brakowało-powiedziałam.
-Obiecuję, że będę codziennie dzwonił-powiedział brunet.
-Trzymam Cię za słowo-odparłam.
-Liam, musimy już jechać!-usłyszałam.
Łzy zaczęły wypływać z moich oczu.
-Nie płacz-powiedział chłopak i starł moje łzy kciukiem.
-Niedługo się zobaczymy-powiedział i delikatnie mnie pocałował.
- Odezwę się wieczorem-mruknął i mocno mnie ścisnął.
-Będę czekać-szepnęłam i cicho pociągnęłam nosem.
Chłopak jeszcze raz mocno mnie pocałował i ruszył w stronę auta.
-Już tęsknie kochanie!
-Ja bardziej-krzyknęłam.
Patrzyłam na auto dopóki nie zniknęło z mojego pola widzenia. To będzie trudny rok..
***
-Nienawidzę zimy!-powiedziałam do siebie siedząc na klifie i czekając na telefon od Liam'a.
Nie odbierał, nie pisał, nie dzwonił już od 3 dni. Nie wiedziałam co się dzieje, strasznie się martwiłam. Niestety, nie spotkaliśmy się ani razu. Jego harmonogram był zbyt napięty.. Strasznie za nim tęskniłam.
-Co się z Tobą dzieje?-zapytałam patrząc na mój wyświetlacz gdzie był Liam.
-Kochanie.. Chodź do domu, jest strasznie zimno a Ty siedzisz tu już od 3 godzin-powiedziała moja mama.
Westchnęłam cicho i wstałam. Pokierowałyśmy się w stronę domu gdzie od razu po wzięciu prysznica i przygotowaniu się do szkoły poszłam spać. Dziękowałam Bogu, że to już marzec i że mam ferie. Obudził mnie telefon. Jak poparzona zerwałam się z łóżka szukając mojej komórki. Nigdzie jej nie było. Szybko rzuciłam się pod łóżko i znalazłam moją komórkę. Spojrzałam na komórkę. Smutek pojawił się na mojej twarzy. To Ellie.
-Tak?-zapytałam.
-Możesz być u mnie za godzinkę?-zapytała.
No tak.. Dzisiaj miałam iść do Ellie i dać jej lekcje.
-Jasne-powiedziałam.
-Do zobaczenia-mruknęłam i się rozłączyłam.
Wzięłam szybki prysznic i zrobiłam sobie kreski eye linerem. Ubrałam się i założyłam na ramie plecak. Zbiegłam na dół i weszłam do kuchni.
-Dzień Dobry-powiedziałam do mamy biorąc do ręki jabłko.
-Dzień Dobry skarbie-odpowiedziała.
-Idę do Ellie, będę za jakąś godzinkę-mruknęłam ubierając buty oraz jeansową ocieplaną kurtkę.
Po krótkim spacerku znalazłam się przy domu Ellie. Zapukałam.
-Wejdź!-usłyszałam.
Uchyliłam lekko drzwi.
-No dalej, rodziców nie ma-odpowiedziała Ellie.
Szybko zdjęłam z siebie kurtkę oraz buty.
-Hej, jak się czujesz?-zapytałam.
-Lepiej-odpowiedziała.
Szybko przepisała lekcje, a potem zaczęłyśmy oglądać film. Gdy jej rodzice wrócili pożegnałam się i ruszyłam do siebie. Na chwilę ustałam koło klifu podziwiając ładną pogodę. Słońce lekko grzało, śnieg nie padał, wiał tylko lekki wiaterek. Poczułam jak coś twarde uderza w tył mojej głowy. To śnieżka!
Jak poparzona odwróciłam się na pięcie. Moje serce zamarło.
-Liam! -krzyknęłam i rzuciłam się na bruneta.
-Nawet nie wiesz jak tęskniłam! Czemu nie odzywałeś się przez ostatnie 4 dni!? Czy Ty wiesz co ja tu przeżywa-nie dane było mi dokończyć, ponieważ chłopak zatkał mi buzię pocałunkiem.
-Niespodzianka skarbie-wyszeptał i ponownie mnie pocałował.
-Na ile przyjechałeś?-zapytałam.
-Na parę tygodni-odpowiedział z uśmiechem.
-Tygodni?-zapytałam na co chłopak pokiwał głową.
-To wspaniale-powiedziałam i znów go przytuliłam.
Spędziliśmy razem wspaniałe 2 tygodnie. potem chłopak musiał wyjechać dokończyć trasę, ale przyjeżdżał do mnie co 2 tygodnie na weekend. Pasował mi ten układ. Ja miałam odpoczynek od szkoły on od trasy. Niedługo potem nastały wakacje, ja opuściłam mój rodzinny dom i przeprowadziłam się do Liam'a. Potem.. dzięki Liam'owi poznałam paru producentów którym spodobały się moje piosenki oraz wokal. Od tego czasu moje życie wywróciło się do góry nogami. Zaczęłam wydawać własne piosenki oraz pisać je dla innych gwiazd. Ciągłe wywiady i koncerty.. To było coś wspaniałego. Co do Liam'a. Jestem mu wdzięczna za wszystko co dla mnie zrobił. Myślimy nad ślubem. Póki co jest nam dobrze tak jak jest. Kochamy się i jesteśmy razem szczęśliwi.
________________________________
Jeśli są błędy to przepraszam, ale dodaje późno i po prostu jestem zbyt zmęczona aby sprawdzać błędy!
Wiecie.. jest mi trochę przykro, ponieważ pod imaginami drugiej adminki jest 6 lub 7 komentarzy, a u mnie tylko 3. Naprawdę wkładam serce w moje imaginy. Ale czuję, że mój wysiłek jest niedoceniony.
Przeczytałaś/łeś? Skomentuj! To strasznie motywuje..
~Lea.

WASZE BLOGI :>

CZEŚĆ c;
Jeżeli chcecie w komentarzach piszcie linki do swoich blogów!
Na pewno je zamieszczę na stronie i obejrzę :)
Lola <3 xx
P.S. Zmieniłam podpis z Kiara na Lola c;

niedziela, 9 marca 2014

50) Imagin z Louisem (część druga).

Od naszego wspólnego wyznania miłości minęły 2 lata. Co nie co się zmieniło, jak na przykład to, że jesteśmy razem i ze sobą zamieszaliśmy, a Louis jest w najsławniejszym zespole na świecie, po udziale w X-Factor. Wiele razy rozmawialiśmy też o ślubie, jednak nie chcemy się oboje śpieszyć.
Kolejny dzień Louis nie wrócił wcześniej niż północ. Po kąpieli ubrałam się w jego koszulę i moją bieliznę i położyłam się spać. Niestety nie udało mi się to. Czekałam na niego. Od dłuższego czasu, mam na myśli kilka tygodni nie wracał o tej godzinie, o której powinien. Kilka minut po moich rozmyśleniach usłyszałam charakterystyczny "szczęk" zamykanych drzwi, a już po chwili silne ramiona na mojej talii. Leżałam plecami do niego.
-Dlaczego wracasz tak późno? -zapytałam po chwili.
-Kochanie, daj spokój, pytasz o to co noc.. -pocałował mnie w skroń.
-Nie, Louis ja się pytam serio. Ciągle uciekasz od tego tematu -obruciłam się na plecy.
-Kochanie..przecież mówiłem Ci. Moja praca wymaga poświęceń -kłamał.
-Liam dziś dzwonił. Pytał się, dlaczego nie było Cię na próbie -burknęłam.
-Kuźwa.. -powiedział pod nosem.
-Louis okłamujesz mnie! Mówisz, że idziesz na nagranie a tak na prawdę nie idziesz tam. Nie kochasz mnie już? Zdradzasz mnie? -po moich policzkach spłynęły łzy.
-Przecież, wiesz, że Cię nie zdradzam.

-No właśnie nie mam pewności Lou!
-A może jak mnie nie ma, to ty mnie zdradzasz, co? -zapytał.
-Co? No pojebało Cię chyba! Ja Cię kocham! Nie wiem jak jest z tobą! -wstałam. Otworzyłam skrzynię, która znajduje się przed łóżkiem i wyjęłam z niej koc i poduszkę. Rzuciłam tym w Louisa.
-Śpisz w salonie. -powiedziałam po czym zakopałam się pod kołdrą.
-Lizz, przypominam, że to mój dom.
-Tak? W takim razie nie wiem co tu jeszcze robię. -wstałam, podeszłam do szafy i wyjęłam z niej ciuchy. Ubrałam się szybko, włosy związałam w luźnego koka i zaczęłam się pakować do małej czerwonej walizeczki.
-Co robisz?-Louis wstał z łóżka.
-Wyprowadzam się.
-Co? Dlaczego?
-Bo mnie tu nie chcesz.
-Przecież to Ty mnie wygoniłaś na kanapę!
-Przestań. To nie ma nic do rzeczy. -skończyłam się pakować - po resztę wrócę jutro.
-Elizabeth..
-Mówiłam Ci, że masz mnie tak nie nazywać.
-Ale to jest twoje imię -zaśmiał się.
-Którego nienawidzę! Cześć -powiedziałam po czym ruszyłam w stronę wyjścia.
-, poczekaj! -usłyszałam za sobą. Zatrzymałam się, lecz nadal byłam odwrócona do niego plecami.
-Kocham Cię, pamiętaj -powiedział i pocałował mnie w odsłonięty tatuaż, który miałam na karku.
-Nie sądzę -wyszłam.
No i  gdzie ja mam teraz iść? Wsiadłam do mojego samochodu i odjechałam.
Zadzwoniłam do drzwi. Otworzył mi je wysoki brunet.
-Lizz? Co Ty tu robisz? Jest 2 w nocy! Gdzie Louis? -Liam zadawał mi masę pytań.
-Mogę u Ciebie przenocować? -zapytałam a po moim policzku znów spłynęła łza.
-Jasne, wejdź. Chcesz herbatę? -zapytał.
-Mhm. Sophia nie będzie zła? -zapytałam.
-Nie, myślę, że nie. Zaraz jej powiem.
-Wiesz, jeżeli przeszkadzam, to...
-Nie przeszkadzasz księżniczko -powiedział po czym podał mi kubek z grącym napojem i poszedł na górę.
Po chwili zeszli oboje. Liam i Sophia. To taka idealna para. Jakby w ogóle się nie kłócili.
-Cześć kochanie -Sophia pogłaskała mnie po plecach.
-Hej -uśmiechnęłam się sztucznie. -Nie jesteś zła?
-Jasne, że nie! Stało się coś? -zapytała na co pokiwałam głową..
-Liam zostaw nas same -zwróciła się w stronę swojego chłopaka.
-Jak będę potrzebny, zawołajcie -pocałował Sophię w usta po czym poszedł z powrotem na górę.
-To co się dzieje? -zapytała siadając przy mnie.
-Louis..on chyba mnie zdradza.
-Co? Coś ty, on by Ci tego nie zrobił!
-No nie wiem..ostatnio wraca grubo po północy i..okłamuje mnie, po prostu.
-Kochanie, to nie powód. On może..no nie wiem. Chodzi na próby o innych godzinach, czy coś takiego..
-Widzisz! Nawet Ty nie jesteś pewna co do jego szczerości.
Rozmawiałyśmy jeszcze przez kilkanaście minut, a przynajmiej tak nam się zdawało.
-Dziewczyny, może raczyłybyście iść w końcu spać? -uslyszałyśmy zaspany głos Liama.
-Przecież gadamy kilka minut -odpowiedziałam.
-Kilka godzin chyba -Liam poprawił nas. Od drugiej aż do teraz minęły 3 godziny. Mamy jutro próbę, ale przez wasze śmiechy nie mogę zasnąć, proszę idźcie spać!
-Przepraszam misiu -Sophia pocałowała namiętnie Liama, a łzy zebrały mi się w kącikach oczu.
-To gdzie mogę spać? -zapytałam.
-Chodź zaprowadzę Cię kochanie -dziewczyna uśmiechnęła się do mnie serdecznie i poprowadziła mnie do pokoju gościnnego.
Obudziłam się tego samego dnia o godzinie 12 w południe. Jak na kilka godzin snu to i tak jest dobrze. Wyjęłam z walizki te ubrania i ruszyłam w stronę łazienki. Liam zapewne był już na próbie, a Sophia wspominała coś o wiosennych zakupach. Postanowiłam wrócić do domu po resztę ciuchów, a tak na prawdę chciałam porozmawiać z Louisem. Wsiadłam do samochodu i ruszyłam w stronę naszego...jego domu. Wjechałam na podjazd. Wzięłam torebkę i kluczykiem zamknęłam auto. Stanęłam przed drzwiami. Normalnie bym po prostu weszła, ale teraźniejsza sytuacja sprawiła, że zadzwoniłam dzwonkiem. Drzwi otworzyła mi jakaś blondynka. Skądś ją znam. Kurw..
-Elizabeth!? Jak dobrze Cię widzieć -dziewczyna mnie przytuliła.
-Taa, bez wzajemności Natalie..
-Oj no przestań. Zakopmy już ten nasz wojenny topór, co? Od naszego ostatniego spotkania minęło kilka lat. Elizabet, widziałyśmy się ostatnio na rozdaniu świadectw.
-Tak, i to właśnie wtedy całowałaś mojego chłopaka.
-Myślałam, że jesteś z Louisem.
-Nie, nie byłam.
-A teraz jesteś? -zapytała zdziwiona.
-Tak..chyba.
-Wejdź, jest w kuchni -uśmiechnęła się promiennie, a we mnie się gotowało. Weszłam do środka. Ten znajomy zapach wody kolońskiej Louisa rozciągał się po całym domu.
-Lizz? -Louis wyglądał na zdziwionego.
-Tak..przyszłam poroz..po moje rzeczy.
-To ja się już będę zbierać -odezwała się Natalie.
-Niee, zostań -odezwał się Lou a ja poczułam się zazdrosna.- To..pomóc Ci w pakowaniu tych rzeczy?-zapytał, a ja z trudem powstrzymywałam łzy.
-Nie, poradzę sobie. -poszłam do naszej..do jego sypialni. Pakowałam się płacząc. Nie mogę w to uwierzyć. Czy to oznacza koniec naszego związku? Teraz ma zamiar być z Natalie? Szybko się pocieszył..
-Skończyłaś? -usłyszałam za sobą.

-Jeszcze nie. Przeszkadzam Ci? -zapytałam nieodwracając się.
-Nigdy. Tęskniłem -poczułam jego oddech na karku. Aż mnie ciarki przeszły. -Nat już poszła.
-To szkoda, pewnie już za nią tęsknisz -powiedziałam z sarkazmem.
-Przestań. Tęskniłem tylko za tobą kochanie -przeszły mnie dreszcze jak usłyszałam "kochanie" z jego ust. Louis zaczął całować mnie po karku. Rękoma zaczął odpinać guziczki mojej koszuli.
-Przestań -przerwałam mu.
-O co chodzi? -zapytał.
-Louis rozstaliśmy się,chyba?
-Słucham? Nie wiem o niczym takim -czułam, że się uśmiecha.
-Dobrze wiesz! Kłóciliśmy się, wygoniłeś mnie z somu..
-Sama wyszłaś. -przerwał mi.
-Nie zatrzymałeś mnie!
-I tak byś nie została! Za długo znam Ciebie i twój charakterek -zaśmiał się.
-Louis -jęknęłam.
-Tak to możesz moje imię mówić podczas seksu, bardzo podnieca.
-Możesz przestać? Próbuję być poważna!
-Przepraszam.
-Zdradziłeś mnie? -walnęłam.
-Co? No pewnie, że nie!
-To dlaczego wracasz po nocy, okłamujesz mnie, nie chodzisz na próby -wymieniałam.
-Bo..-zaczął.
-Bo? -pośpieszyłam go.
-Bo Cię kocham!
-To nie jest odpowiedź! -walnęłam go w ramię.
-Chcesz wiedzieć? -zapytał.
-Tak. To oczywiste!
-Dobra, chodź -powiedział, po czym złapał mnie za rękę. Tak bardzo brakowało mi jego dotyku.
Wsiedliśmy do jego samochodu i ruszyliśmy. Po półgodzinie zatrzymaliśmy się. Przede mną widniała duża brama. Wjechaliśmy przez nią. Moim oczom ukazał się przytulny, nowoczesny domek z pięknym ogrodem.
-Co to ma znaczyć? -zapytałam.
-To dlatego nie bywałem z tobą czy na próbach, przepraszam, ale musiałem nadzorować budowę. Podoba Ci się? -wysiedliśmy z auta.
-J-jasne, tu jest przepięknie, ale wciąż nie wiem o co chodzi Lou.
-Zrobiłem to dla Ciebie. Chciałem Cię jakoś odizolować od papparazzich, żebyś miała chwilę spokoju, żeby nasze dzieci były bezpieczne.
-Nasze dzieci? -powtórzyłam.
-N-no tak. -zająkał się. -Wejdziemy do środka? Mam dla Ciebie niespodziankę -widziałam jego zdenerwowanie.
-Jasne. -złapałam go za rekę. Spojrzał się na nasze złączone dłonie i uśmiechnął się. Weszliśmy do środka. Wnętrze przyprawiło mnie o mdłości. Ale takie dobre mdłości. Tu było tak pięknie!
-Louis, tu jest prze-przepięknie!
-Chodź -prowadził mnie po schodach na górę. -O tutaj. -otworzył przedemną drzwi. Za nimi ukazała się duża, przestronna sypialnia. Wszędzie były rozsypane róże. Na stoliku były rozłożone różne przekąski i wino w kostkach lodu.
-Louis? -zapytałam niepewnie.
-To wszystko dla Ciebie kochanie -na to zdrobnienie znów zmiękły mi nogi. Wiesz, przepraszam, że tak od razu, ale.. -klęknął i wyjął czerwone pudełeczko w kształcie serca. -Chciałbym, abyś żyła ze mną do końca życia i te dzieci -uśmiechnął się a ja poczułam łzę, która spadła na mój obojczyk. -To ten..chciałabyś być moją żoną? Moją księżniczką do końca życia?
-N-nie wiem...Znaczy..Tak Louis, ale to dobry pomysł? -zapytałam na co wstał, założył mi obrączkę na palec i namiętnie mnie pocałował -to najlepszy pomysł na jaki wpadłem kochanie. -przytulił mnie. -To..może później dokończylibyśmy to co zacząłem w naszym starym domu?
-Ty zbereźniku! -zaśmieliśmy się oboje.
Reszta wieczoru upłynęła nam na prawdę miło, ale noc? Noc była..ah!
Tak więc po tej nocy Louis Tomlinson został tatusiem a ja mamusią.
Wszystko jest wspaniale! Synka nazwaliśmy Liam, po naszym przyjacielu, a córeczkę Emily. Kochamy się. Oczywiście czasem jest mi przykro, gdyż niektóre fanki mówią, że to one powinny być na moim miejscu, ale Louis każe mi się tym nie przejmować. Kocham Go, a on mnie. Miesiąc temu wzięliśmy ślub. Wszystko układa się świetnie. Chyba....


Przeczytałeś/łaś? Zostaw komentarz! :)


Ostatnia część z Louisem! Nie będzie 3-ciej :(
Wiem, że trochę..niepewnie zakończyłam, no ale ^^
Komentujcie!
/Lola <3

sobota, 8 marca 2014

49) Imagin z Louisem.

Nareszcie! Ostatni dzień szkoły i wakacje. Ostatni dzień użerania się ze wszystkimi, a w szczególności z niejakim Tomlinsonem. Nie znoszę tego dupka. Myśli, że jest panem tej szkoły. Idiota.

Obudziłam się około 6.30 rano. Akademia szkolna z okazji zakończenia roku szkolnego jest dopiero o 8, dlatego mam sporo czasu. Po ostatecznym wybudzeniu się wstałam i poszłam w stronę toalety, by wykonać poranne czynności. Po krótkiej kąpieli, zrobieniu makijażu i fryzury w końcu wyszłam. Ubrałam te ciuchy. Po zjedzeniu śniadania wyszłam z domu zakluczając drzwi. Kilka miesięcy temu skończyłam 18 lat i rodzice z tej okazji kupili mi ten samochód. Jestem im za to niezmiernie wdzięczna bo właśnie o takim marzyłam. Ruszyłam z podjazdu w stronę szkoły. Po kilkunastu minutach byłam już na miejscu. Wyszłam z auta i ruszyłam w stronę sali gimnastycznej, na której wszystko miało się odbyć. Przed wejściem stała słynna "paczka". Niall, Zayn, Liam, Harry i Louis. Boże jak ja nie cierpię tego ostatniego. Wkurza mnie tym...że żyje!
-Kogo ja widzę -odezwał się.
-Czego Ty znowu chcesz!? -zapytałam nie chcąc wszczynać kłótni, choć wiem, że to nieuniknione.
-Niczego. Lizz...jakim cudem ty masz czerwony pasek? -zapytał z ironią w głosie.
-Wiesz..myślałam, że jesteś mądry, ale zdaje się, że jesteś głupszy niż ustawa przewiduje -odpowiedziałam, na co jego koledzy parsknęli śmiechem. Zmierzył ich wzrokiem a ci od razu przestali.
-Ja przynajmniej mam większy mózg od twojego -zaśmiał się.
-Bo od twojej głupoty ci spuchł! -odpowiedziałam. Naiwny chłopczyk. On nigdy ze mną nie wygra.
-Wiesz gdzie się urodziłaś? -zapytał. -Nie? To Ci powiem. W psychiatryku!
-Tomlinson, nie ośmieszaj się! Twoje "riposty" -zrobiłam cudzysłów w powietrzu - nie są śmieszne ani trochę.
-Tak? Tylko szkoda, że to mnie wszyscy lubią, a nie ciebie. -parsknął.
-Skoro dla Ciebie ważne jest to ile osób Cię lubi to może na polityka idź a nie w szkole siedzisz! Tylko zakłócasz moją dobrą energię.
-Dobra weź zejdź mi z oczu. -powiedział.
-Chwilkę mówiłeś coś? Bo przez chwilę miałam Cię w dupie- jego koledzy znów zaczęli się brechtać.
-Lizz..czy Ty istniejesz w wersji z mózgiem?
-Ja tak, ale co do Ciebie to bym się zastanowiła.
-Debilka..-powiedział pod nosem.
-Wiesz ja już zdążyłam zaszczepić się na debilizm, więc spoko, nie zarażę się od Ciebie -uśmiechnęłam się triumfalnie i weszłam przez drzwi prowadzące na salę gimnastyczną.


Louis.
-Kurwa, jak ja jej kiedyś coś odpowiem!
-Stary, z nią nie wygrasz. Lepiej się nie odzywaj, bo twoje riposty serio są cienkie -powiedział loczek.
-No dzięki -powiedziałem zrezygnowany.
-Wchodzimy? -zapytał Liam na co wszyscy mu przytaknęli.
Po kilkunastu minutach nudnego przemówienia dyrektora w końcu zaczęło się wręczanie świadectw. Jako pierwszą z mojej klasy wyczytano Elizabeth Newton. Jak zwykle. Kiedy wracała na swoje miejsce spojrzała na mnie z miną mordercy. Kurwa, musiała się tak ubrać? Ta krótka sukienka..mam ochotę ją przelecieć, ale ona jest moim wrogiem do cholery! Po chwili wyczytano moje nazwisko. Poszedłem odebrać wyróżnienie za grę w piłkę nożną. Wracając na miejsce szukałem jej po całej sali. Nigdzie nie mogłem jej dostrzec. Aż w końcu. Miała zapłakaną twarz. Po chwili wyszła z sali. Poszedłem za nią...

Lizz.
Poczułam szarpnięcie za łokieć. Odwróciłam się i lekko zdziwiłam. Louis Tomlinson.
-Czego chcesz? -zapytałam wycierając twarz z rozmazanego make-up'u.
-Co się stało? -zapytał z troską.
-Nie mam zamiaru się z tobą kłócić, los i tak Cię już skrzywdził twoim wyglądem. -odpowiedziałam.
-Przestań.
-Ale o co ci chodzi? -zapytałam.
-Dobrze wiesz. Ciągle rzucasz ripostami na lewo i prawo. A nie pomyślałaś, że ranisz tym innych?
-A może ja taka po prostu jestem, co? -poczułam jak pieką mnie policzki od nadmiaru łez.
-Nie jesteś taka.
-hahaha, nie pogrążaj się. Louis, ty mnie wcale nie znasz, nie wiesz jaka jestem, więc jak możesz twierdzić, że..
-Wiem, że taka nie jesteś i tyle -przerwał mi łapiąc mój podbródek.
-Co Ty robisz?
-Coś co chciałem zrobić od zawsze -po wypowiedzeniu tych słów, przybliżył się do mnie po czym niepewnie musnął moje usta.
-Co Ty kurwa odpierdalasz!? -zapytałam ze złością.
-Myślałem, że...
-To źle kurwa myślałeś! Nie podobasz mi się, zwłaszcza w tej gejowskiej marynareczce! Przestań za mną łazić i mi się przyglądać!
-A na sali? To Ty na mnie się ciągle gapiłaś!
-Słucham!? Patrzyłam się na chłopaka! Chłopaka, który mi się podoba. I wiesz co? Całował się z jakąś dziewczyną.
-Ale patrzyłaś w moją stronę..
-Nie Lou, patrzyłam na niego -wskazałam palcem w stronę chłopaka idącego w naszą stronę. Louis się uśmiechnął.-Co Cię tak bawi? -zapytałam.
-Użyłaś zdrobnienia mojego imienia -odpowiedział.
-Daruj sobie.
-Cześć piękna, może wyskoczymy dzisiaj gdzieś? -spojrzałam przed siebie.
-Cześć Jason. Przed chwilą całowałeś się z jakąś laską, więc pewnie byłoby jej przykro -odpowiedziałam.
-Nie jestem z nią, to tylko laska na jedną noc. -zaśmiał się a ja zadrżałam.
-Słuchaj koleś, jeżeli w przeciągu kilku sekund nie odejdziesz grzecznie inaczej się policzymy -usłyszałam głos Tomlinsona.
-Ha, a co Ty mi możesz zrobić dzieciaku? -zapytał.
-Na przykład to -walnął go z całej siły w nos. Ten oddał mu dwa razy mocniej. Jakoś ich rozdzieliłam. Jasona pożegnałam środkowym palcem, a Louisa zaprowadziłam do swojego samochodu, gdyż tam miałam apteczkę. Nawet nie wiem dlaczego chcę opatrzyć jego rany. Wstawił się za mną....
-Ałł -zasyczał gdy przyłożyłam wacik z wodą utlenioną do jego nosa.
-Już kończę. -odpowiedziałam skupiona na tym co robię.
-Dlaczego to robisz? -zapytał.
-Ale co?
-No najpierw na mnie wrzucasz a teraz pomagasz mi.
-Bo...
-Przyznaj, podobam Ci się.
-Nie? -powiedziałam sama nie wiedząc czy to prawda.
-Podobam Ci się! Ha! Wiedziałem -zaśmiał się.
-Przestań, to nie prawd- przerwał mi znów mnie całując. Tym razem nie mogłam oderwać się od niego gdyż złapał mój kark. Odwzajemniłam pocałunek. Czułam się przy nim...bezpiecznie?
-Nie powinnam..
-Dlaczego?
-Bo Cię nie lubię -parsknęłam.
-Słucham? To po kiego odwzajemniłaś pocałunek?
-B-bo..
-Bo Ci się podobam, tak wiem -zaśmiał się.
-Znowu zaczynasz? -zapytałam.
-Ale co? -odpowiedział.
-Ciągle mówisz, że Cię kocham, a tak nie jest!
-To dlaczego odwzajemniłaś pocałunek? -drążył temat.
-Bo..nie wiem!
-Bo mnie kochasz!
-Nie -odpowiedziałam.
-Tak
-Nie!
-Tak!
-Tak!
-Tak...czekaj co? -zapytał z nie dowierzaniem.
-Tak kurwa. Kocham Cię i co teraz? -zapytałam - podobasz mi się odkąd przyszłam do tej pieprzonej szkoły. Pociągasz mnie od pierwszej chwili!
-To dlaczego ciągle na mnie wrzucasz? -zapytał.
-Bo nie wiem jak mam się zachowywać w twoim towarzystwie.
-Normalnie. Bądź sobą.
-Okej..-powiedziałam po czym złączyłam nasze usta w jedność... - i jeszcze jedno..twoja marynarka nie jest gejowska -oboje zaczęliśmy się śmiać. To był mój najlepiej zakończony rok szkolny! Całe wakacje spędziliśmy razem. Wszystko układało się świetnie, aż do momentu, kiedy...



______________________________
Wiem, że taki zjebany nieco, ale jest xD
/Lola <3
KOMENTUJCIE, PROSZĘ! <3