środa, 16 kwietnia 2014

56)Imagin z Louis'em.

 -W związku z tym, że w tym roku nie mieliśmy w szkole jeszcze ani jednego projektu nauczyciele razem z dyrekcją postanowili, że jako że drugie klasy nie miały projektów przez bardzo długi okres czasu to właśnie oni wezmą na siebie ten projekt. W tym roku będziecie zajmować się.... dziećmi-powiedziała nauczycielka, a moja szczęka dosłownie opadła.
-Dziećmi?-zapytała Lisa.
-Och. Nie prawdziwymi. Nie pozwoliłabym oddać na pewną śmierć niewinnych niemowlaków-nauczycielka zachichotała, gdy powiedziała swój nieśmieszny żart.
-Będziecie zajmować się lalkami, które zachowują się jak niemowlaki-dodała.
-Podzieliliśmy was na  pary i przez 2 tygodnie przyjmiecie na siebie obowiązek zajmowania się dziećmi. Oczywiście podczas tych 2 tygodni jesteście zwolnieni ze szkoły. Pamiętajcie, że dzieckiem musicie zajmować się razem. Pod koniec sprawdzimy jak sobie z tym poradziliście-powiedziała.
-A więc przed klasą są wywieszone listy, idźcie i sprawdźcie z kimś jesteście w parze, po lalki zgłoście się do sekretariatu-mruknęła nauczycielka.
Wszyscy rzucili się na listy, kiedy ja spokojnie spakowałam swoje rzeczy do mojego plecaka i nieśpiesznie ruszyłam w stronę list. Szczerze? Miałam nadzieje, że o mnie zapomnieli. Naprawdę nie miałam ochoty na takie projekty. Oparłam się o ścianę na przeciwko tłumów, które sprawdzały listy. Oni się tam prawie pozabijali. Każdy chciał jak najszybciej zobaczyć z kim jest w parze. Przepychali się jak jakieś małpy. Prychnęłam pod nosem i zaczęłam bawić się bransoletką, która wisiała na moim nadgarstku.
-Nie uwierzysz!-pisnęła Liv.
-Jestem w parze z Niall'em!-powiedziała.
Uśmiechnęłam się do niej. Dziewczyna szalała za nim odkąd pamiętam, zresztą z wzajemnością. Niestety obydwoje byli za bardzo nieśmiali, aby zaprosić się na randkę.
-To świetnie-odpowiedziałam.
-Wydaje mi się, że ktoś już na Ciebie czeka-powiedziałam patrząc na Niall'a, który stał kilka metrów od nas i wyraźnie czekał na moją przyjaciółkę.
Pomachałam mu ręką na cześć i uśmiechnęłam się do niego przyjaźnie. Chłopak odwzajemnił mój uśmiech.
-Myślisz, że czeka na mnie?-zapytała.
-Nie. Czeka na inną Olivię, która jest z nim w parze-powiedziałam zirytowana.
-Śmieszne-odpowiedziała dziewczyna.
-Nieważne, widzimy się wieczorem. Do zobaczenia-mruknęła i ruszyła w stronę Niall'a.
Gdy zobaczyłam, że tłum zniknął niespiesznie odepchnęłam się od szafek i ruszyłam w stronę list. Zaczęłam szukać swojego nazwiska jeżdżąc palcem po papierze.
-Campbell-powtarzałam cicho wadząc palcem po liście.
-Tu jest-powiedziałam do siebie.
Przejechałam palcem na drugą stronę listy. Mina od razu mi zrzedła, to są kurwa chyba jakieś kpiny. Moje serce podeszło do gardła, gdy upewniłam się że to prawda jeszcze kilka razy wodząc palcem od mojego nazwiska do nazwiska osoby z którą mam być w parze. Wszyscy tylko nie on. Wszyscy tylko nie Tomlinson.
Pełna obaw ruszyłam do sekretariatu.
-Czy nie może mi pani zmienić partnera?-zapytałam na wejściu sekretarki.
-Przykro mi skarbie, ale to niemożliwe-odpowiedziała.
-Bardzo panią proszę-powiedziałam błagalnym tonem.
-Naprawdę nic nie mogę zrobić-odpowiedziała.
-Dziękuję-odpowiedziałam wychodząc stamtąd.
-Campbell-usłyszałam za swoimi plecami.
Odwróciłam się na pięcie mierząc osobę od góry do dołu.
-Tomlinson-odpowiedziałam szorstko.
-Chodźmy odebrać nasze dziecko-powiedział Louis i uśmiechnął się do mnie.
Uśmiechnął się do mnie?
Chłopak przepuścił mnie w drzwiach i weszliśmy do sekretariatu.
-Dzień Dobry. Przyszliśmy odebrać nasze dziecko-powiedział brunet na co sekretarka zachichotała.
-Panna Campbell oraz pan Tomlinson-powiedziała do siebie i wstała.
Wyszła na zaplecze zostawiając nas samych. Louis wydawał się być podekscytowany faktem iż zostanie ,,ojcem''.
-Gratuluje, to chłopczyk-powiedziała i podała lalkę Louis'owi.
-Od zawsze chciałem mieć syna-odpowiedział dumny.
-Dziękujemy-odpowiedziałam biorąc od niej również przybory do ,,dziecka''.
-Jak go nazwiemy?-zapytał.
-Nathan-odpowiedzieliśmy równocześnie po chwili milczenia.
Spojrzałam na Louis'a. Wyglądał tak uroczo trzymając w dłoniach lalkę, która naprawdę łudząco przypominała dziecko.
 Uśmiechnęłam się pod nosem. Może Louis nie jest wcale taki zły. Może to, że upokorzył mnie przed całą szkołą naprawdę było przypadkiem? Może naprawdę nie chciał by ktoś wtedy usłyszał naszą rozmowę?
-A więc jak podzielimy obowiązki?-zapytał.
Zadzwoniła moja komórka.
-Przepraszam-mruknęłam i odebrałam.
-Nie masz nic przeciwko, aby Niall wpadł razem ze mną?-zapytała Liv.
-Jasne, nie ma problemu-powiedziałam.
-Dzięki, do zobaczenia-mruknęła i się rozłączyła.
-Myślę, że jeden tydzień będę zajmowała się nim ja, a drugi Ty-powiedziałam.
-Pamiętaj o tym, że mamy opiekować się nim wspólnie, Tris-powiedział chłopak uśmiechając się do lalki.
Cholera. Kompletnie o tym zapomniałam.
-Dobrze.. W takim razie wpadnij dziś do mnie po 20, chyba pamiętasz jeszcze gdzie mieszkam?-zapytałam.
-Jasne, że pamiętam.
-Więc Ty weźmiesz do siebie Nathana dzisiaj, a ja jutro-powiedział brunet.
-Spoko.
Chłopak przekazał mi lalkę.
-Więc do wieczora-mruknął posyłając mi uroczy uśmiech.
-Jasne-powiedziałam i ruszyłam do swojego auta.
*****
-Błagam Cię przestań płakać-mówiłam do siebie kołysząc w ramionach Nathana..
Ta lalka płakała już od bitych 20 minut.
-Tris!-usłyszałam.
-Mamo, jestem zajęta.
Usłyszałam wchodzenie po schodach, a potem leciutkie pukanie do drzwi.
-Wejdź-powiedziałam siadając na łóżku.
Ktoś uchylił drzwi i wychylił zza nich głowę.
-Jak sobie radzisz?-zapytał Louis.
-Koszmarnie, pamiętasz? To Ty jesteś tym, który ma podejście do dzieci.
-No tak-mruknął chłopak i zakłopotany podrapał się po głowie.
-Siadaj-powiedziałam wskazując głową miejsce obok mnie.
-Może jest głodny?-zapytał chłopak, po tym gdy przy mnie usiadł.
-Ile ten dzieciak może jeść? Karmiłam go 2 godziny temu..
-No wiesz... Dzieci muszą jeść, aby rosnąć-powiedział chłopak na co zaczęłam się śmiać.
-Louis... To jest lalka, ona nie urośnie-mruknęłam.
Louis szybko zasłonił uszy Nathan'owi.
-Jak możesz tak przy nim mówić?! On też ma uczucia-powiedział chłopak oburzonym tonem na co wybuchnęłam jeszcze większym śmiechem.
-Weź go. Pójdę zrobić mu mleko-powiedziałam podając mu lalkę.
Szybko zbiegłam na dół.
-Wychodzę, okazało się że Beatrice zachorowała i muszę iść za nią na nockę-powiedziała mama.
-Do biura? Na nockę? Jak to możliwe?-zapytałam podejrzliwie.
-Wina mojego szefa-powiedziała mama podnosząc ręce w geście obronnym.
-Wiesz, że Olivia ma dzisiaj przyjść tak?-zapytałam.
-Tak, zostawiłam wam pieniądze na pizze w kuchni, wrócę jutro po 11, pa-powiedziała całując mnie w czoło i wychodząc.
Wzruszyłam ramionami wchodząc do kuchni i włączyłam czajnik.
*****
Jak się okazało, Louis nie tylko potrafi karmić dziecko, ale także je przewijać oraz uśpić. Chwilę po tym, gdy przyniosłam mleko on nakarmił Nathan'a, a gdy przyszła moja przyjaciółka razem z blondynem bez problemu przewinął go a potem uśpił. Skoro dzisiaj miałam zostać sama w domu poprosiłam aby zostali u mnie. Sama, w dużym domu... Prędzej umarłabym na zawał. Obejrzeliśmy film, zjedliśmy pizzę po czym wskazałam każdemu gdzie może spać. Louis i Niall spali w pokoju naprzeciwko mojego, Liv spała u mnie, lalki położyłam w moim starym łóżeczku. Nie mogłam zasnąć. Po godzinie plotkowania z moją przyjaciółką, dowiedzenia się wszystkich szczegółów jak to jest z nią i Niall'em i powiedzeniu mi wszystkich nowinek, które miały miejsce w szkole tylko jedna rzecz mnie zastanawiała.
-Co myślisz o Lou?-zapytała dziewczyna.
-Czemu pytasz?
-Po prostu..
-Jest..-zawahałam się.
-Jest w porządku-powiedziałam.
-Tylko to? Nic więcej?-zapytała na co wzruszyłam ramionami.
-A co miałabym więcej powiedzieć?-zapytałam.
-Może to, że kurewesko za nim tęsknisz?
-Coo? to nieprawda! Wcale za nim nie tęsknie!-wykrzyczałam zdecydowanie zbyt szybko. Dziewczyna nie wydawała się na zbyt przekonaną.
-Nie wierzę Ci-mruknęła.
-Może i tęsknie za tym co było kiedyś-powiedziałam po chwili.
-Ale to było kiedyś, teraz jest teraz.. Nie będzie już tak jak było kiedyś.. Więc skończmy temat i chodźmy spać-dodałam i odwróciłam się do niej plecami.
Miała racje. Tęskniłam za tym. Tęskniłam za całymi dniami spędzanymi nad naszym jeziorem, za całonocnymi rozmowami przez telefon, za tym gdy chłopak zawsze bronił mnie przed starszymi.. Tęskniłam za nim. Jest prawie pierwsza nocy, a ja nie zmrużyłam nawet oka.
Usłyszałam otwieranie drzwi.
-Śpisz?-usłyszałam szept.
-Nie-odpowiedziałam.
-To chodź-powiedział cicho brunet.
-Gdzie?
-Po prostu się ubierz, czekam na dole-powiedział chłopak zamykając drzwi.
Chwile leżałam na łóżku tępo patrząc na sufit i myśląc czy powinnam iść. W końcu zdecydowałam.
***
-Gdzie Ty mnie ciągniesz?-zapytałam człapiąc się za brunetem.
-Doskonale pamiętasz tę drogę-powiedział chłopak mocniej ściskając moją dłoń.
Byłam coraz bardziej zaniepokojona.. Bałam się. Bałam się być z nim na osobności. Bałam się tego co zdarzyło się kiedyś.
-Ja.. wracam do domu-mruknęłam próbując wyszarpnąć swoją dłoń z jego uścisku.
-Nigdzie się nie ruszasz-powiedział chłopak.
Nawet nie wiem kiedy znaleźliśmy się nad jeziorem. Jeziorem pełnym złych wspomnień. Ale jedno.. Zdecydowanie było jednym najgorszym.
-Och Ty naprawdę nie rozumiesz, że Cię kocham?-wrzasnęłam, gdy znajdowaliśmy się po pasie w wodzie.
Brunet się zaśmiał.
-Nie pora na żarty, Tris-burknął chłopak.
-Czy wyglądam jakbym żartowała?-zapytałam.
Usłyszałam głośny śmiech. Odwróciłam się. Na brzegu stali ludzie z naszej klasy, ludzie którzy szczerze mnie nienawidzili.. robili wszystko, żebym czuła się tak jakbym była nikim. Już wtedy wiedziałam, że nie będę miała życia w szkole. Miałam racje.. Już na drugi dzień cała szkoła huczała od plotek na ten temat.. Wszyscy śmiali się ze mnie.. A Louis? Nie zrobił nic aby mnie obronić. Od tamtego czasu nie rozmawialiśmy ani razu.
Wzdrygnęłam się, gdy poczułam krople wody na mojej skórze. Louis prowadził mnie do jeziora. Byłam zbyt zajęta myśleniem nad tym wszystkim, aby zorientować się co się dzieje.
-Puść mnie-powiedziałam.
-Nie dopóki mnie nie wysłuchasz-mruknął chłopak.
Gdy staliśmy po pasie w wodzie odwrócił się do mnie.
-Ja.. nie wiedziałem jak mam do Ciebie podejść i wszystko Ci powiedzieć.. Po prostu tamte wyznanie zszokowało mnie, bo nie wiedziałem że czujesz to samo..-powiedział chłopak.
-Zachowałeś się jak komp... Ty co?!
-Jestem w Tobie zakochany odkąd pamiętam..
-Mogłeś powiedzieć to rok temu, gdy zrobiłam z siebie kompletną idiotkę przez to że flirtowałeś na moich oczach z Christiną-powiedziałam.
-Chciałem żebyś końcu mnie zauważyła!
-Zrobiłeś to specjalnie! Chciałeś upokorzy-chłopak przerwał mi przyciągając do siebie i czule całując w usta.
O cholera... Nigdy bym nie pomyślała, że to skończy się takim obrotem sprawy.
-Daj o szanse-powiedział błagalnym głosem patrząc mi w oczy.
Przełknęłam głośno ślinę.
-Proszę-powiedział.
Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Poczułam suchość w gardle.. Moje ręce zaczęły się pocić i trząść.
-Ja naprawdę nie wiem czemu tak postąpiłem. Przez cały ten rok..Cholernie za Tobą tęskniłem i teraz, gdy okazało się że jesteśmy w parze..
Raz się żyje-pomyślałam i przerwałam brunetowi pocałunkiem.
-Czy mam uznać to za danie mi drugiej szansy?-zapytał Lou.
-Myślę, że tak-powiedziałam lekko się rumieniąc i spuszczając głowę.
-Jesteś taka urocza kiedy się rumienisz-zaśmiał się chłopak i mocno mnie przytulił.
-Tęskniłem za Tobą..
-Ja za Tobą też-mruknęłam w jego szyje i uśmiechnęłam się do siebie uśmiechem pełnym ulgi.
__________________________
Pisałam to w nocy, byłam bardzo zmęczona, chciałam to jak najszybciej dodać i przez to mogą pojawić się błędy za które bardzo przepraszam, enjoy :)
~Lea

2 komentarze:

  1. Zarabisty :)
    Nie moge doczekac sie nastepnych <3 <3


    ~~Nicia~~

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaje,zaje,zajefajny :D
    ~Bananek~

    OdpowiedzUsuń