czwartek, 30 stycznia 2014

31) Imagin z Harrym.

Harry

Znasz to uczucie zakochania? Jak motylki latają po całym brzuchu? Gdy codziennie budzisz się obok ukochanej osoby, która daje Ci słodkiego buziaka? No właśnie...też nie znam tego uczucia..kiedyś, owszem, ale teraz.. Pozwoliłem jej odejść, tak po prostu. Boże jaki ja byłem głupi. Dlaczego? Bo mi nie wystarczała?
Nie. Po prostu nie wiedziałem, że mogę poczuć do tej dziewczyny coś więcej. Teraz tak bardzo jej pragnę. Pragnę, aby była przy mnie, pocieszała mnie, gdy kłócę się z chłopakami, gdy jest mi po prostu źle. Pragnę, aby zasypiała w moich ramionach i budziła się w nich, ale to wszystko na nic, bo pozwoliłem jej odejść....

Rose

-Rose idziesz, czy nie!? -słyszałam stłumione słowa.
-Tak, tak już idę. -odparłam i weszłam do salonu. Moja przyjaciółka Melanie siedziała na kanapie przeglądając gazetę. Podeszłam do niej -Idziemy? Bo ja tu czekam.. -uśmiechnęłam się. Jednak po chwili mina mi zrzedła. -Odłóż to!
-Rose, musisz się w końcu przyzwyczaić!
-Do czego Mel, do cholery? Do czego!?
-Do tego, że Harry to przeszłość! Nie możesz ciągle o nim myśleć. Myślisz, że nie słyszę jak płaczesz nocami?
-To nie jest takie proste -powiedziałam powstrzymując łzy -zwłaszcza, że Zayn to twój brat!
-Kochanie, to nie jest moja wina. Minął rok. On Cię zranił. Zrozum, że...dobra skończmy temat, bo to pogarsza sprawę. Idziemy na zakupy, już! - jej głos brzmiał jak jakiegoś szeregowego -uśmiechnęłam się do niej.
-Dobra..ale wiedz, że nie jest mi łatwo. Ja tu do cholery wciąż tęsknię.
-Ale on Cię zranił, kurwa mać! aż wzdrygnęłam się na te słowa.
-Uhh. Chodź już. -odburknęłam.

~   ~   ~  

-Ta jest świetna -przyjaciółka wskazała na sukienkę.
-Co? Że niby dla mnie?
-Nie...dla mnie...-wyczuj sarkazm-dodała.
-Ale to jest
-Krótkie, seksowne, zajebiste. Wiem. Idealne dla Ciebie. Masz figurę, cycki. Czego chcieć więcej?
-Głupia jesteś -powiedziałam i pocałowałam Melanie w policzek.
-Przymierz to i idziemy na obiad, bo zgłodniałam. -przytaknęłam i poszłam do przymierzalni.

~   ~   ~  

-Poproszę cheeseburgera, frytki i colę bez lodu -Mel wymieniła nawet nie patrząc w kartę.
-Dobrze, a dla Pani? -kelner wskazał długopisem na mnie.
-Ja poproszę...nuggetsy, frytki i nestea. Dziękuję.
-Ja również. Zamówienie przyniosę za około 10 minutek.
-Dziękujemy -powiedziała za mnie przyjaciółka.
-To tak powracając...Co u Zayna? -zapytałam.
-A w porządku. Był wczoraj z Lou i Harrym..przepraszam -powiedziała zmieszana.
-Nie, w porządku. W mojej głowie pojawiły się myśli, w których byłam z Harrym. To jak codziennie przynosił mi śniadanie do łóżka, to jak całował mnie na dobranoc i dzień dobry, to jak bawił się moimi sługimi włosami...
-Haalo, ziemia do Rose! -usłyszałam.
-Przepraszam, zamyśliłam się..
-Nawet wiem o czym myślałaś. Ty go nadal kochasz Rose!
-A nawet jak, to co?
-Nic, tylko on już pewnie o tobie nie pamięta.

~   ~   ~

Zakupy były bardzo udane. Prócz sukienki, do której przekonała mnie Mela, kupiłam sobie jeszcze lity, nowe kosmetyki i biżuterię. Mogę sobie na to pozwolić, bo dosyć dobrze zarabiam. Mam już 19 lat i mam swoje mieszkanie. Szybko się usamodzielniłam, gdyż nie znosiłam tej "sielanki" w domu. Rodzice ciągle zmuszali mnie do nauki, a gdy przyniosłam tylko 4 ze sprawdzianu od razu mówili mi, że mogłam bardziej się postarać..
Muszę się szykować, gdyż Melanie powiedziała, że dziś mamy gości. Nie powiedziała nic poza tym, że to będzie ktoś ważny. Postanowiłam ubrać "krótką, seksowną i zajebistą" sukienkę do tego lity i biżuteria. Oczy podkreśliłam "kocią kreską", a na usta nałożyłam błyszczyk.. Byłam gotowa. Usłyszałam dźwięk kołatki do drzwi. Zeszłam dosyć szybko, gdyż ten "ktoś" był podobnież ważny, wolałam nie ryzykować wywodów przyjaciółki. Otworzyłam drzwi i ....

~   ~   ~ 

-No chłopaki, szykować się -usłyszałem.
-Do kąd, jeśli można wiedzieć? -zapytał Nialler.
-Idziemy do Melki. Zaprosiła nas wszystkich. Harry, Ciebie szczególnie.
-A to dlaczego? -zapytałem.
-Ma Ci kogoś do przedstawienia.
-No ok, ale wiedz, że żadna dziewczyna nie zastąpi mi Rose.
-Hazz, daj spokój już -wtrącił Liam.
-Nie dam do cholery, bo ją kocham i za nią tęsknię!
-Dobra, dobra. Wkładać garniaki i idziemy. -zakończył Zayn.

Staliśmy już pod drzwiami domu. Droga minęła nam dosyć szybko zwłaszcza, że każdy gadał zupełnie od rzeczy.
Stoimy wszyscy przed mosiężnymi drzwiami. Zayn zastukał kołatką.
-Stary, po co to robisz? Tu mieszka twoja siostra, nie możemy po prostu wejść? -zapytałem.
-Nie -powiedział, po czym drzwi się otworzyły. Moje źrenice się rozszerzyły a mina stała się zszokowana. Ona.
-Cze- urwał jej się głos.
-No cześć! -powiedział Liam, po czym przytulił dziewczynę do siebie. Wciąż patrzyła się na mnie. Wszyscy się z nią przywitali i weszli do środka. Ja stałem wciąż na zewnątrz.
-Hey- tylko tyle potrafię z siebie wydusić? 
-Harry? -zapytała z... nadzieją? 
-Rose.. -powiedziałem, po czym przybliżyłem się do dziewczyny. Ona odsunęła się i zaprosiła mnie do środka. Przywitałem się z Melanie, która zaprosiła nas do stołu. Stół był okrągły. Melanie usiadła pierwsza. Obok niej Rose, Niall, Liam i ja. Po drugiej stronie Mel usiadł Zayn i Louis. Ja siedziałem centralnie na przeciwko Rose.
-Częstujcie się chłopcy. Zayn, nalejesz wina? -zapytała brata.
-Jasne. -rozlał wszystkim po równo. Ja ciągle nie mogłem napatrzeć się na Rose, która się trochę zmieniła. Ma inny kolor włosów -brązowe z turkusowymi końcówkami. Zaczęła się też odważniej ubierać. Rozstanie ze mną dobrze jej służy, niestety..
-Harry, co u ciebie -usłyszałem.
-Wszystko dobrze, a u ciebie Melz?
-Też jakoś leci. A Rose dostała nową pracę. -rzuciła, na co dostała z łokcia od dziewczyny.
-Oh, jaką? -zadałem pytanie w stronę dziewczyny, którą tak mocno zraniłem.
-Pracuję jako stylistka.
-Świetna praca, mogłabyś być naszą stylistką powiedział Louis.
-Nie sądzę..-odparła. Nawet wiem, dlaczego..

3 godziny później..

-Kochanie kolacja była przepyszna, ale ja pójdę się położyć. Źle się czuję. -powiedziała Rose i pocałowała przyjaciółkę w policzek.
-Ja też mogę całusa? -zapytał Zayn wskazując palcem na swój policzek.
-Hahaha, no bardzo śmieszne. Dobranoc wszystkim.
-Dobranoc -odpowiedzieli wszyscy..no, oprócz mnie.

-Chłopaki, pójdę sprawdzić co z Rosie, bo nigdy jakoś nie było jej niedobrze.
-Ja pójdę -podniosłem się.
-Harry, nie wiem czy to dobry pomysł -powiedziała ze współczuciem w oczach.
-Proszę... powiedziałem smutny.
-Dobra, ale nie kłóćcie się, ok? -zapytała. W odpowiedzi skinąłem głową i skierowałem się w stronę pokoju Rose.
Zapukałem ale odezwała się cisza. Zapukałem ponownie. Robiłem to delikatnie, bo nie chciałem jej obudzić, o ile spała.
-Malanie, nie chcę gadać. -uchyliłem drzwi i wszedłem.
-To ja -powiedziałem. Odwróciła się, a ja ujrzałem jej opuchnięte oczy od płaczu. -Płaczesz przeze mnie? -zapytałem.
-A jak myślisz!? Zraniłeś mnie Harry. Zraniłeś mnie...
-Wiem i żałuję. Nie doceniałem Cię Skarbie...znaczy Rose..-poczułem się skrępowany a na jej policzek wkradł się rumieniec. -Słodko wyglądasz jak się rumienisz -ale powiedziałem..
-Przestań. Myślisz, że jak mnie będziesz przepraszał, czy mówił miłe słówka, to Ci wybaczę? -zapytała a po jej policzku spłynęła kolejna łza. Tym razem się przełamałem i podszedłem do niej. Otarłem łzę z policzka siadając obok niej na łóżku.
-Wcale tak nie myślę. Wiem, że Cię zraniłem, ale przecież wiesz przez co zerwaliśmy.
-Doprawdy? Teraz będziesz zwalał wszystko na mnie!? -podniosła głos.
-A co może tak nie jest!? To Ty zawsze robiłaś mi jakieś przedstawienia, a to, że wracam późno do domu, a to, że wolę chłopaków od Ciebie! Byłaś ze mną z przyzwyczajenia!
-Pojebało Cię!? Byłam z tobą bo cię kochałam. Nadal Cię kocham! Powinniśmy iść dalej, zapomnieć, spróbować zacząć wszystko od początku, ale nie! Ty zawsze znajdziesz powód, żeby tak nie było!
-Kochasz mnie? -zapytałem, a na moje usta wkradł się uśmiech.
-Tak debilu -schowała twarz w dłoniach.
-Też Cię kocham -podniosłem jej twarz swoimi dłońmi i uśmiechnąłem się do niej szczerze. -i tęskniłem.
-Na prawdę? -zapytała ciągnąc nosem. Przytaknąłem i złożyłem na jej ustach pocałunek. Na początku delikatny, bo nie byłem pewny, czy tego chce, lecz po chwili go odwzajemniła. 
-Kocham Cię i nie wyobrażam sobie dalszego życia bez Ciebie Skarbie.
Nagle przerwaliśmy by zobaczyć jak wszyscy nasi przyjaciele stoją w drzwiach a po chwili zaczynają klaskać.
-Co. Wy. Tu.? -zapytałem.
-Krzyczeliście na siebie a ja mówiłam, że macie się nie kłócić. A tu proszę! -zaśmiała się Mel. 
-Nareszcie będzie jak dawniej. YES. A teraz dajcie mi jeść. -powiedział Niall na co wszyscy zaczęli się śmiać.

Nie za wszystko da się przeprosić.
Ale wszystko można wybaczyć.
Nie wszystko można naprawić.
Ale wszystko można zacząć od nowa.


Przeczytałeś/łaś? Skomentuj =)
/Lola <3

wtorek, 28 stycznia 2014

30)Imagin z Liam'em.

Stałam tam. Na przeciwko niego. Dzieliło nas może 20 metrów. On siedział na schodach, ja popychana przez jego fanki stałam i patrzyłam na niego. Nie zauważył mnie..
Może to dobrze? Musiałam go zobaczyć. tęskniłam. Tęskniłam i to strasznie. Za jego głosem, za jego pięknymi oczami, perfekcyjnym uśmiechu.. Za całym nim. Raczej nie powinno mnie tu być. A bynajmniej on nie powinien mnie tu widzieć. Kiedy zaczął śpiewać Over Again.. W jego oczach ujrzałam łzy. Widząc to do moich oczy zaczęły napływać łzy, które dzielnie wstrzymywałam. W refrenie nie zaśpiewał nic, próbował powstrzymać łzy. Gdy zaczęła się jego kolejna  kwestia.. Nie usłyszałam nic.
-Tak bardzo za nią tęsknie-wyszeptał i wstał. Moje serce przyśpieszyło. Ruszył do wyjścia ze sceny. Ostatni raz omotał wzrokiem scenę i spojrzał prosto w moje oczy,
Z jego ust wyczytałam tylko moje imię.
-Cholera-pomyślałam i ruszyłam do wyjścia.
-Annabelle!-usłyszałam krzyk.
-Co ja narobiłam-przeszło mi przez myśl.
-Proszę nie dajcie jej uciec-usłyszałam. Fanki próbowały mnie zatrzymać, skutecznie się wyrywałam. Próbowałam nawet biec, ale było tam za dużo ludzi. Poczułam podniesienie. Ktoś przewiesił mnie przez ramie i prowadził do sceny. Zaczęłam się wyrywać, kopać, bić go po plecach, piszczeć, płakać. Ale nic nie skutkowało.
-Paul...Błagam, puść mnie-prosiłam.
-Nie możesz mnie tam zaprowadzić, rozumiesz?! Nie możesz!-zaczęłam wrzeszczeć mocniej kopiąc.
Poczułam, że moje stopy dotykają podłoża. Stałam teraz na środku sceny, na przeciwko niego. Spojrzałam błagalnie na resztę chłopaków. Moje oczy po raz kolejny zapełniły się łzami. Schowałam twarz w dłoniach.
-Tak bardzo za Tobą tęsknie-usłyszałam.
-Nie mogę przyzwyczaić się do tego, że Ciebie przy mnie nie ma..
-Zrobiłem coś nie tak?
Szybko pokręciłam przecząco głową.
-Tak bardzo mi Ciebie brakuje-powiedział.
Spojrzałam na niego tęsknym wzrokiem. Pociągnęłam cichutko nosem.
-To dla Twojego dobra..-powiedziałam.
-One mnie nienawidzą. tracisz je.. przeze mnie-powiedziałam, utkwiłam wzrok w podłogę.
-A tego nie mogę znieść. Nie możesz tracić wszystkiego przeze mnie..
-Jedyne co straciłem to Ciebie.. I jeżeli to ma być koszt sławy, to ja jej nie chcę. Chcę tylko i wyłącznie Ciebie, skarbie. Chcę żeby było jak dawniej. Żebyś codziennie budziła mnie pocałunkiem, żebyś zawsze wyciągała mnie na długie spacery, śpiewała dla mnie, chcę po prostu żebyś była przy mnie-szepnął.
Wybuchnęłam płaczem. Szybko przytuliłam się do niego.
-Tak bardzo mi Cię brakuje-wybuchnęłam jeszcze większym płaczem.
-Nie radzę sobie z tym, że nie ma Cię obok-szepnęłam.
-Nie widzicie, że krzywdzicie ich swoją nienawiścią do niej?-usłyszałam głos Niall'a.
-Nie widzicie tego jak bardzo się kochają?-zapytał Zayn.
-Nie widzicie tego, że cholernie za sobą tęsknią?-zapytał Harry.
-Czemu nie pozwalacie im na miłość?-zapytał Louis.
-Każdy na nią zasługuje-powiedział Harry.
-Oni się kochają, widać to. Bije od nich miłość jakich mało-powiedział Niall.
-Nie możecie zabronić im miłości. Annabelle była w jego życiu wcześniej niż my wszyscy. Znają się od dziecka. Wiemy, że boicie się, że ona go zrani. Ale mogę was zapewnić, że tak nie będzie. Póki co... ranicie go wy. Swoją nienawiścią do Annabelle. -powiedział Lou.
W moich oczach pojawiło się więcej łez. Kochałam ich wszystkich. Byli dla mnie jak bracia.
Wszyscy wspólnie się przytuliliśmy. Liam zszedł ze mną ze sceny. Spojrzał w moje oczy i delikatnie mnie pocałował. Oddałam pocałunek pogłębiając go. Chłopak oderwał się ode mnie.
-Kocham Cię.. -powiedział i mocno mnie przytulił. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową i zaciągnęłam jego zapachem.
-Wracaj do mnie-powiedziałam.
-Do naszego domu.. Tam jest tak pusto bez Ciebie-szepnęłam.
Chłopak uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło.
Od tego czasu wszystko zaczęło się układać. Fanki zaakceptowały mnie. A my? Razem z Liam'em jesteśmy szczęśliwi jak nigdy.
________________________________________
Taka niespodzianka! Drugi imagin w zamian za przeprosiny, że tak długo nic nie pisałam! Mam nadzieję, że się spodoba ;)
Przeczytałaś/łeś?Skomentuj! To strasznie motywuje! ;)
~Lea.

29)Imagin z Louis'em.

-Pezz, idź po niego-powiedziała moje przyjaciółka.
-Czemu nie możesz iść Ty? Przecież to Twój chłopak!-burknęłam.
-Ale Twój brat!-powiedziała.
-Dobra-powiedziałam i ruszyłam do szatni.
Na moje nieszczęście byli po treningu. Świetnie.
Weszłam do przedziału gdzie szafkę ma mój brat. I ujrzałam jego i jego kolegów...........w samych ręcznikach.
-Perrie!-wrzasnął mój brat.
Szybko zakryłam dłońmi oczy.
-Przepraszam! Nic nie widziałam. Ona mnie zmusiła, torturowała! Kazała mi po Ciebie przyjść-krzyczałam cofając się. Szybko się odwróciłam i nie odsłaniając oczu ruszyłam do wyjścia. Nagle uderzyłam z hukiem w szafki.
-AŁA-burknęłam.
Mój brat zaczął się ze mnie śmiać.
-Nie nic mi nie jest, dzięki za troskę-powiedziałam i spojrzałam na niego.
O nie. Louis patrzy prosto na mnie i się ze mnie śmieje. Spuściłam wzrok i szybko wyszłam ze szatni.
-I co?-zapytała Lux.
-Zbłaźniłam się przed Louis'em. Przez Ciebie. Po co kazałaś mi tam iść.. Uderzyłam w szafki.. Wszyscy się śmiali i ja.. BOŻE-powiedziałam,.
-Woah.. Spokojnie kobieto-powiedziała Lux.
-Teraz pewnie uważają mnie za pedofila! No nie moja wina, że byli w ręcznikach.. Ja nie chcę być brana za pedofila!!-powiedziałam na jednym wydechu.
Usłyszałam ciche śmiechy za plecami. Odwróciłam się szybko przede mną stał mój brat i Lou.. Świetnie.
-Ja.. Ja się przejdę do domu-powiedziałam szybko czując, że moje policzki coraz bardziej mnie palą i biegiem ruszyłam do drzwi.
-Pezz-usłyszałam.
Szybko zatrzasnęłam za sobą drzwi szkoły i truchtem ruszyłam do domu. Byłam tam po jakiś 15 minutach. Szybko zatrzasnęłam drzwi od domu i wbiegłam po schodach do swojego pokoju. Usłyszałam śmiechy z pokoju
-Perrie, to Ty?-zapytała Lux.
-Nie-krzyknęłam szybko i weszłam do siebie. Rzuciłam się na łóżko i schowałam twarz w poduszkach.
-Musiałaś zrobić z siebie idiotkę  przez nim, no musiałaś-fuknęłam na siebie w myślach.
Drzwi do mojego pokoju się otworzyły.
-Nie ma mnie-powiedziałam.
Poczułam, że ktoś kładzie się koło mnie.
-Lux idź sobie, nie mam ochoty na rozmowy-burknęłam.
Ktoś zaczął odsłaniając mnie z poduszek.
-Daj spokój-burknęłam i podniosłam się do pozycji siedzącej. Spojrzałam na osobę siedzącą na moim łóżku.
-O Boże-jęknęłam cicho.
-Perrie-powiedział chłopak i również podniósł się do pozycji pionowej.
Wstałam i podeszłam do lustra na mojej ścianie. Lou odprowadzał mnie wzrokiem.
-Boże, ale będę miała siniaka-krzyknęłam pokazując na czerwony ślad na moim czole.
-Świetnie, będę jeszcze brzydsza-powiedziałam sama do siebie.
Chłopak podszedł do mnie. Patrzyłam na niego w lustrze, objął mnie od tyłu swoimi dłońmi i przytulił do siebie.
-Jesteś taka słodka jak się denerwujesz-powiedział.
Momentalnie moje policzki przybrały czerwony odcień. Chłopak odwrócił mnie do siebie tak, że staliśmy twarzą w twarz. Podniosłam głowę by spojrzeć w jego oczy.. przygryzłam dolną wargę i speszona szybko spuściłam wzrok. Chłopak złapał mój podbródek i uniósł moją twarz.  Mój oddech stał się płytszy widząc, że przybliża swoją twarz do mojej.  Jego wargi lekko musnęły moje. Po chwili brunet stał się bardziej śmiały.. Pocałunek był słodki i delikatny. Zakończyłam go przygryzając lekko wargę bruneta na co jęknął zadowolony. Uśmiechnęłam się pod nosem patrząc na podłogę, która stała się teraz bardzo interesująca.
-Czy Ty musisz być taka urocza?-zapytał Lou i mnie przytulił.
-Och i wcale nie uważam Cię za pedofila, kochanie-szepnął mi na ucho na co cicho zachichotałam i mocniej go przytuliłam.
_________________________________________
Wybaczcie, ze nic nie dodawałam ale mam karę! :(
Przeczytałaś/łeś? Skomentuj! To strasznie motywuje! :)
~Pogrążona w smutku i rozpaczy Lea!

poniedziałek, 27 stycznia 2014

28) Imagin z Zaynem.

-Diana, pośpiesz się, bo się spóźnimy -krzyczała moja przyjaciółka.
-Lucy, zdążymy przecież! -odpowiedziałam, również krzykiem.
-Tak, tak sobie wmawiaj. Kolejka już pewnie się dłuży od 6 rano. Zdajesz sobie z tego sprawę!?
-Taak, tak wiem. Jak wyglądam? -zaprezentowałam się przybierając pozę modelki.
-Świetnie, biorąc pod uwagę to, że wzięłaś biały...
-Przecież nie będę się stroiła na jakiś koncert twoich idoli! Oszalałaś? Ja chcę, żeby mi było wygodnie. -przerwałam jej kazanie na temat mojego stroju.
-Ok, ok. A ja jak się prezentuję? Zrobiła tę samą pozę co ja.
-Wiesz..biorąc pod uwagę, że zrobiłaś tę samą poz..-
-Daruj sobie, ok? -po chwili ciszy wybuchnęłyśmy wielkim śmiechem. -Diana..?
-Tak? -zapytałam wkładając na stopy beżowe baleriny.
-Właściwie to który Ci się najbardziej podoba, co? -zapytała dopijając sok pomarańczowy przez słomkę. Trudziła się przy tym, gdyż miał on w sobie ziarenka pomarańczy, które nie chciały wejść przez słomkę.
-Sama nie wiem. Ten mulat jest całkiem całkiem.. A tobie, Lu? Ach, weź torebkę i zamykam dom.
-Mi najbardziej podoba się Louis. Jest taaaaaaaki słodki -pokazała splatając swoje dłonie pod brodą.
-Chodźmy już..-uśmiechnęłyśmy się do siebie i ruszyłyśmy w stronę mojego samochodu.

*

-Diana! Do cholery mówiłam Ci przecież!!
-Nie wiedziałam!
-Wiedziałaś! Pośpieszałam Cię a Ty nic! Yhh..teraz musimy stać tutaj jakieś 2 godziny. Spóźnimy się na koncert naszych idoli!
-Poprawka. Twoich idoli.
Po chwili otworzyli jeszcze jedną bramkę, dzięki czemu byłyśmy około dziesiąte w kolejce.
Po kilku minutach ochroniarz pomagał nam odnaleźć nasze miejsca. W arenie O2 zaczęło zbierać się coraz więcej osób. Na szczęście dzięki pomocy wujka Lucy miałyśmy całkiem fajne miejsca w drugim rzędzie!
Minęła godzina, osób przybywało. Nagle reflektory zgasły. Pozostały tylko te, które oświetlały scenę.
W głośnikach dudniła muzyka, która nie powiem, ale do cichych nie należała. Na scenę wbiegło pięciu
chłopców. Niall? Chyba tak, krzyknął  LONDON, ARE YOU READY!?
Dziewczyny jak i chłopcy zaczęli piszczeć i skakać. Ja również dałam się ponieść emocjom. Razem z przyjaciółką skakałyśmy. Ja zaśpiewałam ze wszystkimi tylko piosenkę "Happily", gdyż tekstu innych nie pamiętałam. Po skończeniu piosenek chłopcy odczytywali tweety Directioner, odpowiadali na nie, oglądali videa od fanów. Po chwili zauważyłam, że jestem obserwowana przez Zayna. Nasze spojrzenia się w końcu spotkały. Miał na sobie białą obcisłą bluzkę, czarną, skórzaną kurtkę, czarne jeansy i converse. Wyglądał bardzo sexy.

*Zayn*
-3...2...Wychodzicie! Powodzenia! -usłyszałem słowa Paula, naszego managera.
-Chłopaki dajemy czadu! -krzyknął Harry.
- One, Two, Three..Go! -położyliśmy dłonie jedna na drugiej po czym opuściliśmy je w dół.

Zaczęliśmy od Up All Night po czym Strong, Midnight Memories, Happily, Moments, One Way or Another. Zakończyliśmy Story of my life.
Kiedy chłopaki czytali tweety i rozmawiali z fanami ja dostrzegłem dziewczynę. Nie była ona zwykłą fanką. Ona była inna, taka wyjątkowa? Niby niczym się nie różniła od pozostałych dziewczyn a jednak..Nie miała żadnego dodatku z naszym logo, nie miała wymalowanej twarzy itp.. Czyżby nie była naszą fanką? Nasze spojrzenia się spotkały. Patrzyliśmy się sobie w oczy, a przynajmniej tak mi się wydawało. Nagle upadła....

*Diana*
Kiedy patrzyłam na Zayna jakaś dziewczyna po mojej lewej mnie szturchnęła. Obróciłam się w jej stronę. Ona tylko wysyczała "Zayn jest mój" i mocno mnie walnęła w głowę. Nie wiem czym, nie pamiętam. Słyszałam tylko jak wszystko umilkło, stłumiony krzyk mojej przyjaciółki....

*Lucy*
Co za jędza -krzyczałam. Pomocy, ratunku!! -wzywałam pomoc. No co za idiotka, dlaczego ją uderzyła!? Zza sceny przybiegli sanitariusze. Obejrzeli Dianę, po czym zabrali ją na noszach. Koncert został przerwany.
Pojechałam razem z nią do szpitala. Czekałam i czekałam. Boże a jeśli ona..nie to niemożliwe..

*Zayn*
-Chłopaki jedźmy! -zawołałem
-Dokąd? -zapytał zdezorientowany Lou.
-Do szpitala!
-Ale to tylko jedna z fanek. Pewnie zemdlała -powiedział Niall.
-Zemdlała!? Jakaś laska ją walnęła jakimś drążkiem w głowę! Muszę do niej jechać!
-Dobra, chodźmy! -krzyknął Hazz.

*
-Gdzie ona jest? -zapytałem pielęgniarki.

-Oh Zayn, mogę autograf, zapytała.
-Gdzie jest dziewczyna, którą tu przed chwilą przywieźli?
-A dasz mi autograf?-irytowała mnie
-Tak, cholera, dam ci ten zasrany autograf!
-Jest na sali operacyjnej, a ta tam to jej przyjaciółka -wskazała na rudowłosą dziewczynę.
-Masz -podpisałem jej się na kartce i pobiegłem.

-Co z nią? -zapytałem dziewczyny.
-Zayn!? -odpowiedziała zdziwiona.
-Tak to ja. Jak ma na imię?
-Diana, ale co Wy tu robicie?
-Stoimy -powiedział Lou uśmiechając się serdecznie do rudowłosej. Chyba mu się spodobała.
Po chwili z sali wyszedł lekarz.
-Co z nią?
-Jest pan z rodziny?
-N-ni..
-Tak, to jej chłopak! -wypaliła przyjaciółka Diany.
-Doprawdy? -lekarz nie dowierzał.
-Emm, tak. To moja dziewczyna.
-W takim razie.. Dziewczyna dostała jakimś metalowym prętem w głowę. Dosyć mocno, musiała być przeprowadzona operacja, lecz wszystko jest w porządku. Nie ma zaniku pamięci. Wszystko jest w porządku. Może ją pan odwiedzić.
-Dziękuję.

Złapałem jej dłoń, Była taka delikatna, krucha..jak z porcelany. Chciałbym z nią być. Czuję, że to ta jedyna. Co z tego, że nie wiem jaka jest? Pokocham ją taką jaka jest i tyle w temacie. Zcisnęła moją dłoń.
-Diana?
-Gdzie jestem?
-W szpitalu. Wszystko w porządku, nie martw się.
-Kim jesteś? -pytała osłabionym głosem.
-Z-Zayn..z One Direction.
-Co tu robisz? -pytała.
-Martwię się o ciebie -uśmiechnąłem się lekko.
-Acha.. jest Lucy?
-Tak. Wszyscy czekają na zewnątrz.
-Dziękuję.
-Za co? -zapytałem.
-Za to, że tu jesteś. Nawet nie jestem waszą fanką..
-A pomimo tego zwróciłem na ciebie uwagę słonko.
-Nie musi..
-Ale chcę -pocałowałem ją w czoło. Dzisiaj będziesz wypisana. zaopiekuję się tobą.
-D-dobrze, ale koncerty?
-Teraz mamy aż 2 tygodnie wolnego!
-No okey..ale nie chcę przecież sprawiać kłopotów.
-Ty i kłopot to dwa różne słowa, słonko.

*Diana*
Zayn jest taki opiekuńczy, codziennie poznajemy się jakby od nowa. Jest wspaniałym przyjacielem...no właśnie, przyjacielem.. Yhh..nie będę owijać w bawełnę, podoba mi się, ale co z tego? Jak on tego nie odwzajemnia? Ja jestem dla niego jak siostra.. W dodatku zarzucam im swoją obecność tutaj. Wyprowadzę się...wylecę, jak najdalej. Może Irlandia? Nie z tamtąd jest Niall...to może NY? E też nie..Polska! To jest to!

Napiszę list do Zayna. To takie oklepane, ale romantyczne..Boże co ja mówię.



Zayn!
Zaczęło się to od naszego pierwszego spotkania.
Minęły już 2 lata.. Nie wiem jak Ci to powiedzieć,
więc piszę ten list. Znaczysz dla mnie naprawdę
wiele, jednak wiem, że ja dla Ciebie znaczę tyle co nic.
Jesteśmy dla siebie jak rodzeństwo chociaż ja za
wsze oczekiwałam czegoś więcej. Nie przyjaźni. Miłości.
Chciałabym być z tobą do końca życia.
Budzić się przy tobie, robić Ci śniadania, obiady i kolacje.
No może dzielilibyśmy się obowiązkami..haha, co ja piszę.
W tym liście chodzi o moje uczucia, które żywię do Ciebie.
Kocham Cię, jednak nie wyobrażam sobie odrzucenia.
Wyjeżdżam. Nie powiem Ci gdzie, bo będziesz
mnie szukał, czego nie chcę. Będę tęsknić.
Pozdrów chłopców. Lucy wie. 
Kocham Cię
Diana xx

*Zayn*
Kiedy wszedłem do domu na stole w kuchni leżała biała koperta z napisem "Zayn"
Otworzyłem ją. Łzy cisnęły mi się na policzki. Przecież ja też ją kocham.
Ja też Cię kocham! -krzyknąłem
Może nie jest za późno?
Pobiegłem na lotnisko. Właściwie pojechałem.. Nigdzie Cię nie widziałem. W końcu jednak ujrzałem te charakterystyczne włosy. Zawołałem twoje imię. Odwróciłaś się. Twoje oczy były całe przekrwione od łez. Kiedy tylko mnie ujrzałaś przyśpieszyłaś krok. Na szczęście byłem szybszy. Złapałem Cię za łokieć odwracając Cię przodem do siebie. Złączyłem nasze usta. Na początku nie odwzajemniłaś pocałunku, ale po chwili to się zmieniło.
-Jak możesz myśleć, że nic dla mnie nie znaczysz!? -zapytałem.
-Przepraszam..myślałam, że..no wiesz..
-Nie wiem co myślałaś.
-No...Ty taka wielka gwiazda i ja zwykła dziewczyna? To nie jest dobre...
-To jest wspaniałe dopasowanie kochanie. 
And I've been waiting for this time to come around
But baby running after you is like chasing the clouds

zaśpiewałem jej na ucho. Ona się tylko uśmiechnęła i stając na paluszkach musnęła moje usta.
-Kocham Cię Zayn.
-Ja Ciebie też Diana.


Front pages all your pictures,
They make you look so small,
How could someone not miss you at all?

I never would mistreat ya,
No I’m not a criminal,
I speak a different language
But I still hear your call.

Diana, let me be the one to
Light a fire inside those eyes
You been lonely
You don’t even know me,
But I can feel you crying
Diana, let me be the one to
Lift your heart up and save your life
I don’t think you even realize
Baby you’d be saving mine.

It’s only been four months but
You’ve fallen down so far,
How could someone mislead you at all?

I wanna reach out for ya,
I wanna break these walls,
I speak a different language
But I still hear you call.

Diana, let me be the one to
Light a fire inside those eyes
You’ve been lonely
You don’t even know me
But I can feel you crying
Diana, let me be the one to
Lift your heart up and save your life
I don’t think you even realize
Baby you’d be saving mine

We all need something
This can’t be over now
If I could hold ya
Swear I’d never put you down

Diana, let me be the one to
Light a fire inside those eyes
You’ve been lonely
You don’t even know me
But I can feel you crying
Diana, let me be the one to
Lift your heart up and save your life
I don’t think you even realize
Baby you’d be saving mine




Przeczytałeś/łaś? Skomentuj! :)
Kiara

czwartek, 23 stycznia 2014

27)Imagin z Niall'em.

-Wrócisz?-zapytałam łamiącym się głosem.
-Kochanie.. Spójrz na mnie-powiedział chłopak ujmując mój podbródek i podnosząc go tak, abym na niego spojrzała.
-Wrócę.. Obiecuje-szepnął.
-Nie chcę żebyś tam jechał-powiedziałam powstrzymując łzy.
-Dobrze wiesz, że to nie zależy ode mnie-powiedział i mocniej mnie przytulił.
-Nie poradzę sobie bez Ciebie-wybełkotałam.
-Poradzisz.. Zobaczysz nim się obejrzysz będę z powrotem-powiedział blondyn.
-Bardzo Cię kocham-usłyszałam po chwili.
-Ja Ciebie też-powiedziałam czując łzy na policzkach.
-Muszę już iść, skarbie-szepnął na co wybuchłam głośnym płaczem.
-Nie zostawiaj mnie. Proszę-błagałam.
-Kochanie, proszę nie płacz-powiedział i mocno mnie przytulił.
-Wrócę-powiedział i mnie pocałował.
-Choćby miało się palić-szepnął.
Po chwili odszedł ostatni raz całując mnie w czoło. Odwrócił się do mnie i posłał buziaka, uśmiechnęłam się do niego przez łzy i udałam, że łapie buziaka..
Dzień pierwszy (5/10/1013)
Kochany Niall'u.
Dopiero co żegnałam się z Tobą na lotnisku.. a już strasznie tęsknie. Wyleciałeś 40 minut temu, a mi już Cię brakuje. W sercu czuje pustkę.. W domu bez Ciebie jest tak
pusto.. Płaczę pisząc ten list, ponieważ nie wiedziałam że nasza rozłąka będzie aż tak bolesna.. Bardzo Cię kocham i z utęsknieniem czekam na Twój powrót.
                                                                                                                                        Twoja Summer. 
Włożyłam list w zaadresowaną kopertę i wyszłam z domu. Szybko znalazłam skrzynkę pocztową. Wrzuciłam do niej list i poszłam do domu. Weszłam do salonu i usiadłam na
kanapie. Oglądałam telewizję, przeglądałam czasopisma, słuchałam muzyki.. Zaczęłam nawet sprzątać. Po kilku godzinach dom lśnił czystością. Każdy kąt pozbawiony był kurzu, sterta naczyń która walała się w zlewie została umyta, ciuchy walające się po naszej sypialni i pralni ułożone, okna umyte tak samo jak podłogi. Wszystko czego nie robiliśmy z Niall'em odkąd zamieszkaliśmy w naszym domu zrobiłam w kilka godzin. Poszłam do naszej sypialni i wzięłam laptopa. Posiedziałam trochę na tt i zeszłam
z niego widząc, że jest grubo po 22. Zeszłam na dół i sprawdziłam czy dom jest zamknięty.
Wykończona wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w dresy i koszulkę Niall'a, która była przesiąknięta jego zapachem.
Zaciągnęłam się nim i ułożyłam w łóżku. Przytuliłam się do jego poduszki. Łzy zaczęły zbierać się w moich oczach. Strasznie za nim tęskniłam. Cichutko pociągnęłam nosem i zmęczona dzisiejszym dniem powoli przymknęłam powieki
Rano obudziły mnie promienie słoneczne. Szybko zerwałam się z łóżka i pobiegłam na dół. Ubrałam buty i wybiegłam przed dom. Sprawdziłam skrzynkę na pocztę. Pusta.
Zrezygnowana weszłam do domu. Położyłam się w naszej sypialni i ponownie zasnęłam. Tym razem obudziło mnie dzwonienie do drzwi. Ponownie zerwałam się z łóżka i zbiegłam na dół.
-Tak?zapytałam średniego wieku mężczyznę.
-Listy dla pani-powiedział uśmiechnięty.
-Dziękuję panu bardzo-powiedziałam i zamknęłam drzwi. Szybko usiadłam na schodach i zaczęłam przeglądać listy. Rachunek za prąd, reklama, reklama, list od mamy, rachunek, List od Niall'a, rachune... JEST! list od Niall'a. Szybko rozerwałam kopertę i zaczęłam czytać.
Kochanie!
Minęła dopiero doba, a moje serce już usycha z tęsknoty do Ciebie. Dowiedziałem się, że misja ma odbyć się za tydzień więc jeśli dobrze pójdzie to będę w domu już za 8
dni. Nie smuć się. Pamiętaj, że wrócę. Choćby miało się palić.
                                                Kocham i tęsknie.
                                                        Twój Niall.
Moje serce zamarło widząc, że wyruszał na misje już za tydzień. Szybko poszukałam jakieś kartki i zaczęłam pisać.
Najukochańszy.
Pamiętaj, że jestem przy Tobie. Może nie ciałem, ale duszą. Gdy będzie działo się coś złego.. po prostu pomyśl o mnie.. o nas.. O naszych planach. Masz dla kogo walczyć, to pierwsza i ostatnia misja w Twoim życiu. Pamiętasz nasze marzenia? mieć piękny dom na obrzeżach Londynu, dorobić się gromadki dzieci, razem się zestarzeć i patrzeć jak nasze wnuki dorastają. Dlatego nie daj się zabić. Pamiętaj. Masz dla kogo walczyć. Dla rodziny, przyjaciół.. i dla mnie!
                                                                                                                      Całuję i kocham!
                                                                                                                             Twoja Summer.
Zakleiłam i zaadresowałam kopert. Wyszłam wrzucając list do skrzynki. Każdy dzień teraz był rutyną. Wstałam, odierałam listy, odpisywałam Niall'owi i z utęsknieniem czekałam na kolejny list. Właśnie tak minęła mi reszta dni. Do dziś. To własnie jutro Niall miał wyruszyć na misje. W skrzynce znalazłam kolejny list od niego.
Zapewne już ostatni jaki wysłał mi stamtąd. Przynajmniej w duchu miałam taką nadzieje.
Najdroższa!
To już jutro! Jutro stoczę bitwę za nasz kraj. Pamiętaj, że mimo wszystko bardzo Cię kocham. Nie dam się zabić. Będę dzielnie walczył.. Dla Ciebie. Wrócę, wyczekuj mnie. I pamiętaj. Choćby miało się palić.
                                             Twój Niall.
Przeczytałam list kilka razy i zaczęłam pisać.
Kochany Niall'u!
Mam nadzieje, że ten list zdąży do Ciebie dojść przed.. przed jutrem. Bardzo, bardzo, bardzo mocno Cię kocham. Gdy będziesz na polu walki, spójrz w niebo, w gwiazdy. 
Ja również będę na nie patrzeć i czekać na Ciebie. Pamiętaj, jestem z Tobą. Czekam na Ciebie i wiem, ze wrócisz. Choćby miało się palić.
                                                                                                                        Tęsknie, Summer.
Zakleiłam, zaadresowałam i poszłam go wysłać. Wróciłam do domu, zdjęłam kurtkę i buty. Gdy szłam schodami na górę patrzyłam na nasze wspólne zdjęcia, które wisiały na ścianach. Łzy strumieniami wydostawały się z moich oczu. Weszłam do naszej sypialni i założyłam jego dresy i koszulkę. Położyłam się na łóżku i zaczęłam płakać. Tak się o niego bałam. Nie chciałam go stracić. Zmęczona płaczem zasnęłam. Obudziłam się późno, jakoś po 2 w nocy. Nie mogłam zasnąć. Miałam złe
przeczucia, coś strasznie mnie niepokoiło. Wzięłam koc i zeszłam na dół. Opatuliłam się nim i włączyłam telewizję. Natrafiłam na wiadomości.
-W okolicach godziny 18 naszego czasu nasza armia została zaatakowana. Ich schronienie zostało podpalone. Nie wiadomo ile osób przeżyło..-mówiła spikerka.
Przez chwilę nie dochodziło do mnie to co powiedziała. Po chwili w moich oczach stanęły łzy. Pobiegłam do naszej sypialni, usiadłam na parapecie i głośno płacząc patrzyłam na gwiazdy.
Płakałam patrząc na niebo, w które również miał patrzeć Niall.
Płakałam, umierając z tęsknoty do niego.
Płakałam, cholernie bojąc się o to że go straciłam.
Siedziałam na parapecie rycząc w niebo głosy już dobre 2 godziny. Zaczęło świtać. Położyłam się na łóżku i przymknęłam powieki próbując się uspokoić. Nie mogłam go stracić. Po raz kolejny wybuchłam płaczem. Po chwili usłyszałam kroki. Głupia wyobraźnia. Ktoś wszedł do pomieszczenia i położył się obok mnie przyciągając do siebie.
Ja zapłakana nie wiedziałam co mam robić. Odwróciłam się i spojrzałam na tę osobę. Ujrzałam jego. Mojego Niall'a.
-Niall-powiedziałam i wybuchłam głośnym płaczem. Przywarłam do niego całym ciałem mocno przytulając.
-Tak strasznie tęskniłem-powiedział chłopak i przytulił mnie mocniej.
-Ja też-wyszeptałam płacząc.
-Tak się o Ciebie bałam-powiedziałam i dotknęłam jego policzka.
-Choćby miało się palić, kochanie-powiedział i delikatnie mnie pocałował.
___________________________________
Hej wszystkim! Przybywam dzisiaj z Niall'em! Mam nadzieje, że wam się spodoba. Miłego wieczoru! xx
Przeczytałaś/łeś? Skomentuj! To strasznie motywuje! :)
~Lea

środa, 22 stycznia 2014

26) Imagin z Harry'm

6:00 rano.
Słyszę, że coś pika. Pewnie budzik oznajmiający, że trzeba iść do pracy. Szczerze? Nie cierpię swojej roboty! Mam zadufanego w sobie szefa i wrednych kolegów. Kim jestem? Pracuję w dużej firmie, która co miesiąc próbuje wpuścić na rynek jakiś nowy produkt. Żenada.
-Cześć tatku -słyszę delikatny głos, po czym czuję, że jedyna dziewczyna w moim życiu się do mnie przytula. Moja mała córeczka. Zwinnie się obróciłem łapiąc ją pod pachy i kręcąc wokół własnej osi.
-Psestań! Psestań! -krzyczała śmiejąc się.
-A dasz tacie buziaka? -zapytałem.
-Dam tatku.
-Na pewno? -zacząłem ją gilgotać.
-Tak, psysięgam!.
-No dobra. Dzisiaj przychodzi Pani Maria, pamiętasz? -nigdy nie lubiłem tej całej Marii, ale moja mama ją wybierała. Jak to ona powiedziała..."Lepszej niani nie znajdziesz". Szczerze, wolałem, żeby mama opiekowała się Mają, ale po prostu mieszkamy za daleko i ona nie ma za bardzo czasu.
-Tato, ale ja nie lubę tej Pani. -powiedziała robiąc smutną buźkę.
-Kochanie wiesz prz..- moją odpowiedź przerwał dźwięk telefonu. -Poczekaj zaraz przyjdę. Jednocześnie robiąc małej śniadanie rozmawiałem przez telefon. Kiedy skończyłem byłem mocno wkurzony.
-Tatku, co sę stało?
-Kakao się stao kochanie..Pani Maria nie przyjdzie. -powiedziałem opierając sobie dziecko na biodrze.
-Jeej, super tatku. Opowiesz mi w końcu? -zapytała.
-Ale co kochanie?
-Noo...dlaczego nie mam mamusi. -znów zaczęła ten temat. Wiedziałem, że kiedyś będę musiał jej powiedzieć, ale nie wiedziałem, że jak będzie miała 3 lata. Boże..mam taką mądrą córeczkę.  Chociaż wciąż brakuje mi mojej kochanej [t.i]...
-Kochanie..ja mam pracę.
-Pseciez mówiłeś, ze pani Maria nie psyjdzie to musis zostać ze mną, plawda?
-Słoneczko, dlaczego Ty jesteś taka mądra, co? -uśmiechnęła się tylko i dała mi buziaka w policzek.

***

-Widzisz kochanie..Chcesz wiedzieć jak poznałem twoją mamusię?
-Tak. I dlacego już nie mam mamusi i dlacego mam na imię Maja. Psecież inne dzieci mają na imię Julie, Kathie..a wujkowie i Ty macie tez takie inne imiona. Liam, Zayn, Lou i Niall...Ja mam inne imię tatku niz wy wsyscy..
-Dobrze, powiem Ci wszystko. Zaczęło się tak....

Slash back.
-Harry muszę Ci coś powiedzieć.
-Tak, kotku? -zapytałem.
-Hazz..muszę się wyprowadzić..
-Co? Dlaczego!? -zapytałem zdenerwowany.
-Harry.. Jestem w ciąży..-łzy spływały po jej policzku.
-Jesteś w ciąży? Jestem tatą? Będę tatą!! Kochanie to wspaniale!!!
-Co? Cieszysz się?

End of slash back.
-Tato, to mama się cieszyła, że będę?

-Tak kochanie, ale nie przeszkadzaj, dobrze? Bo zapomnę. -mała tylko kiwnęła główką.

Slash back.
-Oczywiście, że się cieszę! Jak mogłaś myśleć inaczej?
-N-no nie wiem..
-Kocham Cię [t.i]
-Ja ciebie też Harry.

~Następny dzień~
-Chłopaki, nie uwierzycie!
-Co jest? -wszyscy zbiegli się do salonu.
-[t.i] jest w ciąży!! Będę tatusiem!
Z:Woow, super, gratuluję!
L: Stary, cieszę się, na prawdę.
Li:Kurde będę wujkiem!
N: Jak się urodzi to będzie dzięki mnie taaaka najedzona.
H: Stary, Ty się lepiej do dziecka z jedzeniem nie dobieraj -zaśmiałem się.
N: Dobra, dobra. Wyluzuj -zaśmiał się, łapiąc się za brzuch. Masz coś do jedzenia? Bo zgłodniałem -powiedział, po czym poszedł do kuchni.
Ty:Harry..nie dobrze mi..
H: Kotku, co się dzieje? Wszystko w porządku? -byłem strasznie zdenerwowany.
Ty:Harry, mój brzuch..AŁA!
H: Liam, dzwoń po karetkę, do cholery!
Li: Już, już..

~Szpital~
Lekarz: Czy jest tu ktoś z rodziny pani [t.n]?
H: Ja jestem jej chłopakiem.
Le: Proszę ze mną do gabinetu.
H: Chłopaki, poczekajcie tu, albo jedźcie, jak chcecie.
Z: Poczekamy, stary.

Le: Panie..?
H: Harry Styles.
Le: Panie Styles. Pańska dziewczyna jest w ciąży..
H: Tak, wiem.
Le: Niestety mamy problem..
H: Co? Jaki?
Le: Jest już w 3 miesiącu..
H: Iii??
Le: Ona może nie donieść tej ciąży..
H: Co? Co Ty do cholery mówisz człowieku!?
Le: Proszę uważać na słownictwo.
H: Przepraszam, ale jak to? Dlaczego?
Le:..Widzi Pan..Pani [t.n] ma bardzo słaby organizm, przez zażywanie narkotyków. To nie jest zdrowe zwłaszcza, gdy jest w ciąży.
H: Jakich narkotyków, co ty pieprzysz człowieku!?
Le: Proszę się uspokoić i porozmawiać z dziewczyną.
H: Dobrze..przepraszam, i dziękuję za informację. Mogę ją dziś zabrać do domu?
Le: Tak, myślę, że tak.
H: Do widzenia.

H: [t.i], wyjaśnisz mi co on mówił!? Co on do cholery pieprzył!?
Ty: Ale spokojnie, Harreh, wytłumaczę Ci to.. i ciszej bo cały szpital usłyszy..
H: I dobrze. Niech wiedzą jaką moje dziecko będzie miało popierdoloną matkę!
Ty: Przestań, nie masz prawa tak do mnie mówić!
H: A Ty masz prawo mnie okłamywać i truć nasze dziecko!?
Ty: Harry...wybacz mi, jeszcze zanim zaszłam w ciążę brałam i nie umiem bez tego żyć.
H: To musisz się oduczyć, jeśli nie chcesz stracić dziecka. Ja tego nie chcę, więc od jutra idziesz na odwyk! Zrozumiałaś!?
Ty: Tak. Przepraszam.
H: To ja przepraszam, chodź tu. -Objąłem ją mocno całując w czubek głowy. -Przepraszam. Będziesz dobrą mamą. Kocham Cię.
Ty: Ja też Cię kocham.

Mijały miesiące. Widziałem. Widziałem jak z [t.i] jest coraz gorzej. Była bardzo blada i osłabiona. Nie chcę stracić ani jej, ani dziecka. Chodziła regularnie na odwyk. Ja razem z nią, żeby się czuła bezpieczniej, ale widać było, że jest coraz gorzej. Lekarz mówił, że może nie donieść ciąży, ale nie wierzyłem w to, a przynajmniej nie chciałem.
9 miesiąc ciąży. 
-Harry! -próbowała krzyczeć tym swoim delikatnym i słabym głosem.

-Co się stało kochanie, co jest!?
-Chyba..ała! Chyba się zaczęło -była cała spocona.
-Już, spokojnie..jedziemy.
-Harry, jak narazie jestem spokojniejsza od ciebie!
-Tak..tak, już, jedziemy. Chodź.
-Weź torbę z rzeczami dla..właśnie, jak nazwiemy..ała!
-Pomyślimy później, kochanie, po porodzie.
Szpital.
-Pomocy, moja dziewczyna rodzi! -krzyczałem do pielęgniarek. Jedna poszła po wózek a druga coś krzyczała do innej. Pogubić się można.
Minęły trzy godziny. Moja dziewczyna wciąż była na sali. Nie pozwolili mi być koło niej.
Czekałem.. i czekałem. W międzyczasie zadzwoniłem do chłopaków, którzy nie przyjechali sami. Liam był z Sophią, Zayn z Perrie, Niall z...cheeseburgerem? a Louis z Eleanor.
Z: Jak z nią? -zapytał.
H: Nie wiem, nie pozwalają mi t-tam wejść..-zaciągnąłem się szlochem.
Lo: Stary, będzie dobrze..
El: Lou, ma rację. Wszystko będzie okey.
H: Nie wiecie tego na pewno! Przecież sami widzieliście, że ona ostatnio była strasznie osłabiona!
Li: Lekarz idzie! -szybko wstałem i podszedłem do niego. W międzyczasie wytarłem łzy w rękaw.
Le: Panie Styles...Ma Pan śliczną córeczkę.
H: Na prawdę? Mam córkę? To wspaniale! Boże, jak się cieszę! Co z [t.i]?
Le: Przykro nam..
H: Słucham?
Le: Miała zbyt osłabiony organizm. Dziecko urodziło się zdrowe, ale Pani [t.n]...przykro nam, robiliśmy co w naszej mocy.. Pielęgniarka zaprowadzi Pana do dziecka. Wszystkiego dobrego -poklepał mnie po ramieniu i...poszedł sobie!
H: No kurwa nie wytrzymam! Boże, jak ja mogłem do tego dopuścić, to moja wina! To wszystko moja wina! Przeze mnie [t.i] nie żyje! Jak mogłem jej to zrobić! Jestem draniem! -Louis podszedł i mnie przytulił. wtuliłem się w niego. Czuję, że zamoczyłem mu bluzkę.
Lo: Stary, przykro mi.. [t.i] była częścią naszej rodziny..
H: Louis, nie ma jej, rozumiesz!? Nie ma!
Lo: Kochanie wiem. Ale musisz się pozbierać. Masz dla kogo żyć. Masz córeczkę. Idź do niej.
H: Dobra..dam radę. Dam tę cholerną radę! Boże straciłem ją.. -mówiłem ciągle do siebie.
Pielęgniarka: Proszę, to Pańska córeczka. -podała mi małego niemowlaka. Ująłem ją w dłonie. I przytuliłem do siebie. Jakim cudem ona pachniała [t.i]? Taka mała, bezbronna..kocham ją. O jezu, jak jej dam na imię? Powiedziałem [t.i], że nazwiemy ją w szpitalu..boże jak my jej damy na..
N: Harreh?
H: Emm, tak?
N:Lekarz dał mi to. To jest chyba list od [t.i]. Napisała go przed..no wiesz.
H: Śmiercią Niall, przed śmiercią..-poleciały mi łzy.
N: Mogę ją potrzymać?
H: Jasne. Masz.
N: Piękna jest. Po mamie....Przepraszam..
H: Nie, spoko. Dzisiaj mogę ją zabrać do domu. [t.i] urodziła w terminie. Doniosła ciążę. Dla mnie. Dla nas.
N: Idę po resztę.. Może list przeczytasz w domu?
H: Tak, dobry pomysł.






W domu.
Wszyscy kręcili się wokół mojej kochanej córeczki. Jest taka piękna. Ma [kolor twoich oczu] oczka, po mamusi.

Sophia: Przepraszam, za to pytanie, ale wiesz co z pogrzebem?
H:Tak..jest za 3 dni.
S: Pójdziesz tam z małą?
H: Tak. Wiem, że chciałaby, aby jej córka była tam wtedy. Czuję to.
S: Będzie dobrze, zobaczysz. Ułoży się jeszcze -przytuliła mnie.
H: Dziękuję Wam. Dzięki Wam..i dzięki mojej kruszynce mam dla kogo żyć. Dziękuję, że jesteście ze mną. Kocham Was.
Wszyscy chórem odpowiedzieli "nie ma za co".
H: Mogę z nią pobyć sam?
Li: Jasne. Chodźcie, zostawmy ich.
H: Dzięki. Przyjdźcie jutro..
Dom-Wieczór-Pokój dziecka.
Siedziałem z małą w bujanym fotelu w jej pokoiku. [t.i] sama go zaprojektowała. Wszystko przypomina mi ją.. W dłoni trzymałem list od niej. Przeczytam go...


Kochanie!
Całkiem nie dawno, jakoś w 7 miesiącu ciąży dowiedziałam się, że mogę tego nie przeżyć. Właściwie albo ja, albo dziecko. Wybrałam dziecko. Przed nią jest całe życie, a ja? Ja ćpałam. Przepraszam. Kocham Cię i zawsze będę z tobą, pamiętaj. Zawsze będę z Wami. Kocham Ciebie i...właśnie. Nie wiem czy Ci się spodoba, ale ponieważ jestem polką, chciałabym, aby nasze dziecko tez miało polskie imię. Maja. Podoba Ci się? Mam nadzieję, że tak. Kocham Was i pamiętaj, zawsze będę u waszego boku. Znajdź sobie kogoś i nie cierp przeze mnie. Bądź po prostu szczęśliwy. Bardzo Cię kocham. Ucałuj Maję i opiekuj się nią najlepiej jak potrafisz.
~[t.i]
P.S. Spełnij w końcu swoje marzenie i idź do X-Factora! Kariera czeka otworem przed tobą i chłopcami!. Ucałuj ode mnie moją rodzinę ale przede wszystkim Lou, Liasia, Niall'a, Zayn'a, Pezz, El i Sophię. Kocham Was wszystkich (wiem, powtarzam się). Będę tęsknić.

H: W takim razie witaj Maju na tym wielkim świecie! -pocałowałem córkę w czółko na co złapała mojego wskazującego palca owijając go wokół swojej małej rączki..


Kilka dni później odbył się pogrzeb..tak strasznie za nią tęsknię, ale kazała mi być szczęśliwym, więc taki będę. Mam wspaniałych przyjaciół i cudowną córkę. Najlepiej jest tak jak jest, nie chcę tego zmieniać.

End of slash back.
-Tatku, cyli moja mamusia nie zyje? -zapytała z łezką w oku.
-Tak kochanie. Chciałabyś do niej iść? -zapytałem z niepewnością.
-Ale jak to? I pseciez musis iść do placy.
-Dzwoniłem i dziś nie muszę. To jak? Idziemy? -w odpowiedzi kiwnęła główką.
Poszliśmy do niej. Takiej reakcji się nie spodziewałem po moim dziecku. Mała wyjęła broszkę z serduszkiem ze swojgo płaszczyka i położyła ją na grobie. 
-Tato co lobis? Dlaciego psyciskas serdusko kamyckiem?
-Żeby nie uciekło, słoneczko.
-Ahaś. Wlacamy?
-Jak chcesz..
-Polozmawiaj z mamusią tatku.
-Kochanie, to nie jest takie proste.
-Jest tato, jak w to wiezys.
-Boże, jak to możliwe, że moje dziecko jest takie mądre?
-Nie wiem tato -zaśmiała się.
Nagle poczułem na ramieniu czyjąś dłoń. Odwróciłem się i wzdrygnąłem. [t.i] we własnej osobie.
-Kochanie..to Ty?
Ty: Tak Harry. Kocham Was. Maja rośnie jak na drożdżach, opiekuj się nią. Kocham Was...do zobaczenia w tamtym świecie.
-Proszę nie odchodź...
M: Tatku, nie gadaj do powietsa. Chodź idziemy!
-Dobrze. Mamusia Cię pozdrawia.
-Dziękuje.





________________________________________
Wyjaśnienia:
~Chłopaki, jeszcze nie są zespołem. Harry ma 18 lat. Do X-Factora
idą w późniejszym czasie.
~Harry opowiada swojej córce (Mai) co było kiedyś, więc większość wszystkiego
to czas przeszły.
~Ty masz też 18 lat.
~Dodałam troszkę fanfiction, bo Hazz zobaczył Ciebie jako ducha.
~I ostatnie..przepraszam, że Was uśmierciłam xD <3

Przeczytałeś/łaś? Skomentuj :)

Kiara.





poniedziałek, 20 stycznia 2014

25)Imagin z Liam'em.

-Skarbie musisz mu powiedzieć, nie możemy się wiecznie ukrywać-powiedział Liam bawiąc się moimi włosami.
-Jeszcze nie teraz-szepnęłam. 
-Wiem, że się boisz..-powiedział.
-Boisz?!-zerwałam się z łóżka.
-Jestem cholernie przerażona faktem, że muszę mu w końcu powiedzieć Liam..-powiedziałam.
-Wiem, kochanie-powiedział i mnie przytulił.
-Nie wiesz jaki on jest..-szepnęłam. 
-Nie chcę, aby coś Ci się stało..-dodałam. 
-Wszystko będzie dobrze-powiedział.
Usłyszałam szmery na dole. 
-Przyjechał-powiedziałam.
-Kiedy się zobaczymy?-zapytał i podszedł do okna. 
-Niedługo-powiedziałam i go pocałowałam.
 Przeszedł przez okno i ustał na drabinie wychylając głowę w moją stronę.
-Już tęsknie-powiedział. Delikatnie go pocałowałam.
-jesteś kochany. Uważaj na siebie, skarbie-szepnęłam i pogłaskałam go po policzku. Chłopak uśmiechnął się do mnie i zszedł na dół. 
Usłyszałam kroki na schodach.
-No już zmykaj-powiedziałam do Liam'a na co się zaśmiał. Przez chwilę patrzyłam jak chłopak przeskakuje przez płot. Po chwili nie było już po nim śladu. 
-Leigh?-usłyszałam głos ojca.
Szybko zamknęłam okno i wskoczyłam na łóżko, sięgnęłam pierwszą lepszą książkę z szafki nocnej i otworzyłam ją.
-Z kim rozmawiałaś?-zapytał mój tata otwierając drzwi.
-Tori do mnie zadzwoniła-powiedziałam szybko.
Przymrużył lekko oczy,  ale nic więcej nie mówiąc wyszedł z mojego pokoju. Odetchnęłam z ulgą. Poczułam wibracje w kieszeni. Wyjęłam komórkę.
 Tęsknie za Tobą xx 
 Twój Liam.
Uśmiechnęłam się pod nosem. 
Ja za Tobą bardziej xx-odpisałam.
Oj kłóciłbym się kochanie!-dostałam w odpowiedzi.
-Leigh!-usłyszałam głos mojego taty.
Szybko zerwałam się z łóżka i wyszłam z pokoju. Ustałam na schodach.
-Tak?-zapytałam.
-Znowu gdzieś jedziesz?-zapytałam widząc, że w pośpiechu pakuje do podręcznej torby koszule.
-Wyjazd służbowy-powiedział.
-Poradzisz sobie? To tylko 4 dni-powiedział.
-Jasne-odpowiedziałam i zeszłam ze schodów.
-Pieniądze są tam gdzie zawsze. Gdyby coś się działo dzwoń-powiedział i pocałował mnie w czoło.
-Jasne-odpowiedziałam i usłyszałam trzask drzwi. 
Pobiegłam na górę i przebrałam się w ten zestaw. Na nogi założyłam trampki. Zrobiłam sobie kreski eye linerem. Do mojej torebki wrzuciłam telefon, portfel, parę niezbędnych mi rzeczy i klucze do domu Liam'a. Gotowa zbiegłam na dół po schodach. Zamknęłam drzwi, a klucz wrzuciłam do torebki. Wesołym krokiem ruszyłam do domu Liam'a. Po 10 minutach byłam już na miejscu. Otworzyłam drzwi kluczem. 
-Liam?-krzyknęłam wchodząc do domu. 
Nikt mi nie odpowiedział. Westchnęłam cicho i wycofałam się do drzwi. Zamknęłam je na klucz i wyjęłam komórkę.
-Kochanie, gdzie jesteś?x-napisałam do Liam'a.
-Czekam przy klubie xx-dostałam w odpowiedzi. Uśmiechnęłam się do siebie i szybkim krokiem ruszyłam w stronę klubu. Niedaleko klubu zauważyłam Liam'a.
-Liam!-krzyknęłam.
Brunet odwrócił się w moją stronę uśmiechając się promiennie. Gdy przechodziłam na drugą stronę, pod klub zajechał samochód. Znałam go. 
-Uciekaj!-wrzasnęłam do Liam'a i zaczęłam do niego biec. Nie zdążyłam. Przy Liam'ie już stał mój ojciec, który przykładał mu broń do skroni.
-Odłóż to-powiedziałam drżącym głosem.
-Nie mogę kochanie.. On Cię skrzywdzi. A ja nie będę mógł znieść Twojego cierpienia. 
-Jeśli coś mu zrobisz.. To Ty mnie skrzywdzisz-szepnęłam i poczułam na swoich policzkach łzy.
-Nawet tak nie mów, skarbie. To nieprawda. Nadal wszystko będzie w porządku. Nikt mi Cię nie zabierze tak jak Twojej mamy-powiedział.
Z kabury na udzie wyciągnęłam broń.
-Jeśli coś mu zrobisz.. zabije się-powiedziałam i przyłożyłam sobie broń do skroni. 
-Jeśli Ty pociągniesz za spust.. zrobię to samo-szepnęłam.
-Kochanie, odłóż broń-powiedział zdenerwowanym głosem Liam. 
-Odejdź od Liam'a-powiedziałam do mojego ojca.
-Słyszysz?!-wrzasnęłam.
Powoli odsunął się od niego. Szybko podbiegłam do Liam'a i go przytuliłam.
-Odejdź-powiedziałam do mojego ojca.
-Nie chcę Cię znać-szepnęłam. 
Cofnęłam się z Liam'em do klubu cały czas przykładając sobie broń do skroni tak aby mój ojciec to widział i nawet nie próbował strzelić do Liam'a.
Gdy byliśmy w środku szybko schowałam broń i pociągnęłam Liam'a za rękę. Zbiegliśmy do piwnicy gdzie znajdowało się wyjście dwie przecznicę stąd. Przechodząc przez długi korytarz szybko wytarłam łzy. 
-Nic Ci nie jest? Nic Ci nie zrobił?-zapytałam odwracając się do Liam'a.
Chłopak szybko przytulił mnie do siebie.
-Kocham Cię-powiedział i mocniej mnie do siebie przytulił. Poczułam, że przez moje ciało przechodzi przyjemne ciało.
-Ja Ciebie też-szepnęłam i dałam mu buziaka w usta.
-Musimy iść-powiedziałam i pociągnęłam bruneta za dłoń. 
Pokierowaliśmy się w stronę mojego domu. Ojciec na pewno szukał mnie jeszcze w klubie. Weszliśmy do domu i pobiegliśmy do mojego pokoju, zaczęłam pakować swoje rzeczy. Wszystkie oszczędności i najważniejsze rzeczy spakowałam do jednej walizki. Ciuchy do drugiej. 
Wymknęliśmy się z mojego domu i pobiegliśmy do domu Liam'a.
-Pojedziemy do moich rodziców. Tam będziemy bezpieczni-powiedział pakując kilka swoich rzeczy. Nim się obejrzałam siedzieliśmy już w aucie bruneta kierując się do Wolvehampton.
-Prześpij się skarbie. Czeka nas długa droga-powiedział brunet czule głaskając mój policzek. Przymknęłam oczy i nim się obejrzałam zasnęłam. 
Obudziły mnie ciepłe promienie słoneczne wpadające przez niezasłonięte okno. Przeciągnęłam się na łóżku i otworzyłam oczy. Musieliśmy dojechać już Wolvehampton, ponieważ poznałam sypialnie Liam'a, w której aktualnie się znajdowałam. Ubrałam na siebie jego bluzę i zeszłam na dół.
-Dzień Dobry kochanie-powiedziała ciepło Karen i mocno mnie uściskała.
-Dzień Dobry-odpowiedziałam i oddałam uścisk.
-Liam opowiedział mi co się stało-powiedziała przejęta.
-Możecie zostać tu na jak długo chcecie-powiedziała i posłała mi promienny uśmiech.
-Nie chcemy robić kłopotu-powiedziałam lekko skrępowana. 
-Ale to żaden kłopot-powiedziała.
Do kuchni wszedł Liam. 
-Dzień Dobry. Jak się spało?-zapytał i mnie przytulił.
-Bardzo dobrze-odpowiedziałam i wtuliłam się w jego klatkę piersiową. 
-Wszystko będzie dobrze skarbie-szepnął mi do ucha.
Od tego incydentu minęły już dwa lata. Liam miał racje. Wszystko się ułożyło, znaleźliśmy pracę i kupiliśmy piękny dom na obrzeżach Londynu, jesteśmy razem szczęśliwi, z moim ojcem nie mam już żadnych kontaktów. Od tego wydarzenia odcięłam się od niego. I nie żałuję, że tak obróciły się te sprawy. To po części dzięki niemu zrozumiałam ile znaczymy dla siebie z Liam'em.
_____________________________________________
Przepraszam! Spieprzyłam na całej linii! Ostatnio nie mam weny. Obiecuje, że się poprawie!
Przeczytałaś/łeś? Skomentuj! To strasznie motywuje! 
~Lea.

24) Imagin z Louisem

Dziś dodam imagin "na szybko", gdyż nie mam za bardzo czasu. Co prawda mam ferie, ale akurat dziś przychodzi do mnie koleżanka, więc dodaję taki króciutki :>

Kiara


-Jejku, znowu zaspałam-krzyknęłaś sama do siebie. Szybko (dosłownie) w 5 minut ubrałaś, się i umyłaś. Szybko zrobiłaś sobie makijaż i biegiem poszłaś do szkoły. Szkołę miałaś jakieś 10 min. od swojego domu, więc codziennie chodziłaś do niej pieszo.
PUK PUK..
-Dzieńdobry..Przepraszam za spóźnienie. -O, kogo my tu widzimy, panna [t.i]. Siadaj w ławce z panem Tomlinsonem!
-E..dobrze proszę Pana..przepraszam.
-Hej:) Wszystko w porządku?
-Ta-ak, dzięki.
-Poflirtujecie sobie po lekcji!
-Ale my nie..
-PO LEKCJI.
-[t.i] nie przejmuj się. Masz mój zeszyt przepisz sobie co robiliśmy jak ciebie nie było.
-Dzięki :)
Narszcie! Dzwonek na przerwę.
-Hej [t.i], idę z chłopakami pojeździć na desce, idziesz z nami? Słyszałem, że umiesz jeździć :)
-Nie wiem..W sumie mogę iść -uśmiechnęłaś się.
-No to teraz panna [t.i] pokaże nam jak się jeździ.
-Liam zaśmiał się udawając głos nauczyciela od matmy.
-HA HA HA, bardzo śmieszne..-powiedziałaś z udawanym uśmiechem.
-No to uwaga, jadę-krzyknęłaś i zjechałaś z rampy.
-[t.i] UWAŻAJ !!! Nagle jakiś małolat wrzucił kamień na rampę, a Ty musiałaś akurat na niego wjechać. Z wielkim trzaskiem upadłaś, a noga jakoś niefortunnie Ci się ułożyła.
-Ała!! Co za debil to tutaj wrzucił!?!?
-Hej, [t.i] wszystko w porządku?
-Louis uklęknął przed tobą.
-Chyba tak. Strasznie boli mnie kostka..
-Chodź pomogę Ci. -Z ciepłym głosem powiedział do Ciebie Lou.
-Dzięki..Ała! Uhh.. Strasznie boli.!
-Haha, masz szczęście, że to nasza ostatnia lekcja. Wytrzymasz jeszcze te 45min.?
-Nie wiem, strasznie mnie boli jak tylko troszkę ruszę nogą.
-Jak skończy się ta lekcja, to pojedziemy do szpitala,ok?
-Lou, nie wiem jak Ci się odwdzięczę.
-Hmmm. Dasz się zaprosić do kina?
-No jasne, ale chyba nie teraz, będę wyglądała okropnie w wielkim gipsie.!
-E tam! Ładnej osobie we wszystkim jest ładnie- Louis się uśmiechnął.
-To się uśmiałam! Nie przesadzaj nie jestem taka ładna.
-Dla mnie jesteś...
-WYCZUWAM PODRYW! -krzyknął Zayn.
-Zamknij się!-zły odpowiedział Louis.
-Chłopcy nie kłóćcie się, proszę.
-No dobrze, przepraszam..
-Nie masz za co -uśmiechnęłaś się do Lou, co odwzajemnił.
Po lekcjach wraz z Lou pojechaliście autokarem do szpitala. Ponieważ nie mogłaś za bardzo chodzić, Lou wniósł Cię do szpitala jak pannę młodą. Nie ukrywajmy, że ciało to on ma, i jest strasznie silny. iedy lekarz cię zbadał, pojechałaś z pielęgniarką założyć gips. Okazało się, że masz złamaną kostkę, czy coś takiego.. Ale to nawet dobrze. Teraz mamy 5 dni wolnych od zajęć i Louis mógł zostać z tobą w domu i opiekować się tobą, co tobie bardzo odpowiadało, bo od paru miesięcy się w nim kochasz. Miałaś nadzieję, że on też cię kocha..

Przeczytałeś/łaś? SKOMENTUJ =)
Kiara

sobota, 18 stycznia 2014

DZIĘKUJEMY!

Cześć wszystkim! Chciałam strasznie podziękować w moim imieniu jak i w imieniu Kiary za ponad 1000 wejść! Naprawdę dziękujemy z całego serca, jesteście wspaniali! Przy okazji przepraszam, że tak długo nie pisałam ale miałam naprawdę urwanie głowy. Wyczekujcie jutro imagina z Liam'em!
I tak jeszcze przy okazji spamujemy na tt hasłem:   
Postarajmy się jak najdłużej pozostać w światowych! Jeśli ktoś nie ma czasu tweetować niech chociaż daje #RT! 
Jeszcze raz strasznie dziękujemy! Kochamy was i dziękujemy za miłe komentarze pod imaginami! Nawet nie wiecie ile radości i motywacji one nam dają! 
~Lea

czwartek, 16 stycznia 2014

23) Imagin z Zaynem.

Był piękny, choć chłodny poranek. Przechadzałaś się uliczkami Londynu, gdy nagle coś przykuło twoją uwagę. Nie uwierzyłaś, ale spojrzałaś jeszcze raz. Nagle nogi zrobiły Ci się jak z waty. Zobaczyłaś Zayna. Twojego chłopaka..nie, nie zdradził Cię. On..Był jakimś cholernym dilerem narkotyków! Nie mogłaś w to uwierzyć. Patrzyłaś w osłupieniu. Nagle Cię zauważył. Zaczął biec w twoją stronę, ale Ty uciekłaś. Wbiegłaś do jakiejś kamienicy i zaczęłaś płakać. Mówiłaś sobie...Dlaczego on? Co się z nim dzieje, dlaczego mi nie powiedział. Nurtowały Cię te pytania. Postanowiłaś wrócić do domu. Otworzyłaś drzwi, ledwie weszłaś do salonu, a Zayn rzucił się na Ciebie. Nie mów nikomu, słyszysz?-krzyknął. Nie krzycz na mnie!-Dlaczego Ty to robisz!? Jak możesz, narkotyki to uzależnienie!!!-Kochanie, ja nie biorę. Taak, a ja jestem księżniczką!-powiedziałaś z sarkazmem. -No dla mnie jesteś, kochanie. Przestań! Dlaczego to robisz i dlaczego nie pójdziesz z tym na policję.? -Nie mogę. Oni powiedzieli, że Cię skrzywdzą, a tego nie chcę. No pięknie. Mnie też w to wciągnąłeś? Nie. Oni wiedzą,że Cię kocham i..i.. I co!?! Nie rozumiesz? No właśnie jakoś nie bardzo. Dobra to powiem Ci od początku. Nie miałem kasy, a chciałem Ci się oświadczyć, co już nie jest niespodzianką. Pierścionek był dosyć drogi, a całą kasę wydaję na twoje Ja nie biorę, jestem tylko "dostawcą". Nie wiem, co mam na to powiedzieć.. Zayn..ja ..dlaczego mi nie powiedziałeś? Mieliśmy mówić sobie wszystko, rozumiesz? Wszystko! Waszą rozmowę przerwał dzwonek do drzwi. Otworzyłaś. -Czy tu mieszka Pan Malik? Spytał wysoki męszczyzna w mundurze. -Tak, a o co chodzi?-Kim Pani jest?-Jego dziewczyną. -Dobrze, w takim razie, musimy zabrać pani chłopaka ze względu na oskarżenie o handel narkotykami. Zamurowało cię. Skąd oni się dowiedzieli. Odwróciłaś się a Zayn się już ubierał do wyjścia. -Mogę iść z Wami? -Niestety nie. Powiadomimy panią telefonicznie. Do widzenia, miłego dnia. -MIŁEGO DNIA? MIŁEGO DNIA!!? Jak on może mi życzyć miłego dnia!, aresztował mojego chłopaka, i gdzie tu miły dzień, do cholery! 3 tygodnie później odbyła się rozprawa sądowa. -Świadek [t.i] i [t.n] proszona na salę. -Dzień dobry przedstaw się, ile masz lat, gdzie mieszkasz, i gdzie pracujesz.-Nazywam się [t.i] i [t.n], mam 19 lat, mieszkam w Londynie od 2 lat, jeszcze się uczę.-Dobrze. Jesteś spokrewniona z oskarżonymi? Zayn Malik, to mój chłopak, a tych pozostałych nie znam. -W takim razie nie przysługuje pani prawo do odmowy składania zeznań. Proszę powiedzieć co pani wie w sprawie pani chłopaka. -No więc tak. Pewnego dnia przechadzałam się po Londynie i nagle spostrzegłam mojego chłopaka..<chwila ciszy> ee..Zayna. Kiedy on mnie zauważył ja uciekłam, bo nie wiedziałam co mam powiedzieć. W domu o tym rozmawialiśmy. On mi powiedział, że nie bierze. Zayn tylko jest..."dostawcą" uwierzyłam mu bo to mój chłopak i go kocham. Jeszcze mi powiedział, że Ci dwaj mu grozili, że jeśli wyjdzie z tego wszystkiego to mi coś zrobią. Zayn nic nie robił. Robił to bo był zmuszany. Robił to wbrew własnej woli, rozumie sąd?! -Ale proszę się nie unosić,pani [t.n]. -Przepraszam wysoki sądzie. Czy strony mają jakieś pytania? -Nie ja nie mam..-Ja też. To teraz prosimy aby pani wyszła, i poczekała do wyroku. Czekałaś 15min., 20min, 30, 40... w końcu po godzinie zawołano cię na salę. Wyrok: Joe Hugh wraz z Rich'em German'em otrzymują 20lat więzienia, natomiast pan Malik za dostarczanie narkotyków do klientów otrzymał 3 lata w zawieszeniu. Rozprawę uznaję za zakończoną. Po tej rozprawie Ty i Zayn mówiliście sobie dosłownie wszystko. Byliście ze sobą szczerzy do bólu. Jesteście szczęśliwi i nie macie już problemów z prawem....


Przeczytałeś/łaś? Skomentuj :)
Kiara