sobota, 1 marca 2014

46)magin z Harry'm.

-Nowe zlecenie. Niejaki Harry Styles, 20 lat, centrum Londynu, gang Bloods-powiedział Dean podając mi zdjęcia.
Wciągnęłam gwałtownie powietrze.
-Co?-wykrztusiłam tylko.
-Masz go zabić-powiedział Dean.
-Nie...-szepnęłam patrząc na zdjęcia mojego przyjaciela.
-Coś się stało?-zapytał mój zleceniodawca.
-Ja po prostu.. to znaczy..ja muszę-zaczęłam się plątać i szybko cofnęłam się do tyłu upuszczając zdjęcia. Odwróciłam się na pięcie i wybiegłam z budynku.
Po krótkim biegu zatrzymałam się i oparłam o jakiś budynek. Schowałam twarz w dłonie i zjechałam po ścianie. Wybuchnęłam płaczem. Harry był w gangu? Bloods. 
To jest przecież najniebezpieczniejszy gang w całej Wielkiej Brytanii. Jak on mógł mi nic nie powiedzieć, jak ja mogłam nic nie zauważyć?!
Przecież nie mogłam zabić własnego przyjaciela. Otrząsnęłam się i wstałam. Szybkim krokiem ruszyłam do mieszkania bruneta. 
Zapukałam do drzwi. Nikt nie otworzył, więc pociągnęłam za klamkę. Drzwi były otwarte, więc weszłam do domu. Wyjęłam broń i przemierzałam kolejne pomieszczenia. 
Weszłam po schodach na górę.
-Kim Ty jesteś?!-usłyszałam. Odwróciłam się i zobaczyłam jakąś blondynkę. To chyba sprzątaczka bruneta, tak mi się wydawało.
-Zamknij się-warknęłam do niej mierząc w nią bronią.
-Gdzie jesteś?-wrzasnęłam.
-Wyłaź Ty skurwielu!
-Venice? Co Ty tutaj robisz?-zapytał Harry wychodząc z sypialni.
-Myślałeś, że się nie dowiem?-krzyknęłam wściekła.
-Venice, spokojnie.. O czym Ty mówisz?-zapytał.
-O czym mówię? Kiedy chciałeś mi powiedzieć? A może w ogóle nie miałeś zamiaru mi powie..
-Kim Ty kurwa jesteś?-przerwała mi blondynka wchodząc pomiędzy mnie, a Harry'ego.
-Nie wpierdalaj się w nie swoje sprawy!-krzyknęłam.
-Nie będziesz mi rozkazywać-powiedziała.
-Wypierdalaj!-wrzasnęłam mierząc w nią bronią.
-No już!-dodałam widząc, ze dziewczyna nie rusza się z miejsca.
-Venice, uspokój się-powiedział chłopak, a dziewczyna szybko wycofała się do drzwi frontowych.
-Skąd Ty masz broń?-wrzasnął na mnie chłopak.
Wzdrygnęłam.
-Nie Twój interes-warknęłam i schowałam ją.
-Nie mój interes?! Dziewczyno! Przed chwilą celowałaś w niewinną dziewczynę bronią!-powiedział głośno.
-Odezwał się! -wrzasnęłam patrząc na niego.
-Nigdy nie postrzeliłeś niewinnego człowieka, który spóźnił się z zapłatą?-zapytałam.
-Nikt z Bloods nie mierzył w niewinnych ludzi?-zapytałam, a brunet się spiął.
-Poza tym.. Chłopaku, to laska od Brooks'a*. Jest jego szpiegiem. Jak mogłeś być tak głupi tego kurwa nie zauważyć?
-Naprawdę myślałeś, że się nie dowiem?-zapytałam po raz kolejny.
-Więc tak teraz wygląda studenckie życie? Handel narkotykami, seks, zabijanie..
-Venice.. Ja Ci to wszystko wytłumaczę-zaczął chłopak.
-Nic już więcej nie mów. Nie chcę Cie już więcej widzieć-szepnęłam i wycofałam się do schodów.
-Venice, zaczekaj-mówił Harry idąc za mną.
-Daj spokój, Hazz-powiedziałam.
-Daj mi wytłumaczyć-mówił i zbiegł za mną po schodach.
-Okłamałeś mnie-powiedziałam cicho przechodząc do kuchni.
-A co Ci miałem powiedzieć?!-krzyknął chłopak.
-Nie krzycz kurwa na mnie-wrzasnęłam. 
-Nie wyjdziesz stąd!-powiedział łapiąc mój nadgarstek i przyciągając do siebie. 
Spojrzałam w jego oczy. Chłopak przybliżył swoją twarz do mojej. Mój oddech stał się płytszy. Łapczywie wpił się w moje usta. Przez chwile stałam jak sparaliżowana, ale ocknęłam się i oddałam pocałunek. Pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny. Owinęłam swoje dłonie na jego szyi. Brunet złapał moje pośladki i uniósł mnie. Owinęłam swoje nogi wokół jego bioder.Chłopak na oślep pokierował się na schody.
-Wywalimy się-powiedziałam w jego usta..
Chłopak cofnął się do kuchni i posadził mnie na blacie wciąż całując.
Zadzwonił dzwonek. Serce podeszło mi do gardła.
-Nie otwieraj-szepnęłam.
-Zostań tu, zajmę się tym-powiedziałam cicho.
-Harry? To ja, Jessica-usłyszałam.
Wyszarpnęłam się Harry'emu i ruszyłam do holu.
-Harry jest teraz zajęty-powiedziałam wchodząc do holu.
Blondynka, którą widziałam kilka minut wcześniej, teraz stała i mierzyła we mnie bronią.
-O cholera-przeszło mi przez myśl.
-Gdzie on jest?-zapytała.
-W dupie-odpowiedziałam niewzruszona.
-Mów kurwo-warknęła do mnie.
-Co powiedziałaś suko?-zapytałam.
-Nie mów tak do mnie kurwa!-wrzasnęła.
-Oo jak głośno szczeka-zaśmiałam się.
Dziewczyna najwidoczniej się wkurzyła, ponieważ podeszła do mnie przystawiając broń pomiędzy oczy.
-Lepiej zacznij mówić szmato-syknęła.
-Czujesz, że masz szanse bo mierzysz we mnie tym gównem?-zapytałam.
-Powiem Ci coś. Ze mną nie wygrasz, skarbie-szepnęłam patrząc w jej oczy.
Usłyszałyśmy szelest. Korzystając z nieuwagi dziewczyny szybko wytrąciłam jej broń z dłoni. Dziewczyna wyjęła sztylet zza pasa i rzuciła się na mnie. Odsunęłam się na co dziewczyna wpadła na ścianę. Szybko się podniosła i zamachnęła sztyletem w moją stronę. Zasłoniłam się ręką. Sztylet wbił się w moje przed ramie.
-Cholera-syknęłam z bólu i wyjęłam sztylet. 
Wyrzuciłam go do salonu i ruszyłam w stronę dziewczyny. Zamachnęłam się i uderzyłam dziewczynę zdrową ręką w twarz. 
Głowa blondynki pod wpływem uderzenia gwałtownie odstrzeliła w bok. Dziewczyna się wściekła. Spojrzała na mnie i zamachnęła się ręką.
Szybko odskoczyłam w bok. Blondynka rzuciła się na mnie i razem uderzyłyśmy w podłogę. Usiadła na mnie okrakiem i zamachnęła się ręką uderzając pięścią w moją twarz. 
Szybko ją z siebie zwaliłam i kopnęłam ją w brzuch. Usiadłam na niej i zamachnęłam się kilka razy uderzając pięścią w jej twarz. Usłyszałam strzały i dźwięk tłuczonego szkła.
-Cholera-przeszło mi przez myśl, gdy do domu weszli ludzie Brooks'a.
-Harry uciekaj!-krzyknęłam i schodząc z dziewczyny rzuciłam się w kierunku kuchni.
Poczułam szarpnięcie za nadgarstek.
-Puść mnie-wrzasnęłam patrząc na Zayn'a.
Chłopak przerzucił mnie przez ramię i ruszył do wyjścia.
-Zayn, nie rób mu krzywdy Mieliśmy umowę!
-Proszę, puść mnie, muszę go chronić-krzyczałam kopiąc go tak mocno jak tylko potrafiłam. Wydawało się, że chłopak nawet nie czuje uderzeń. Ugryzłam go w szyje. 
W ustach poczułam metaliczny smak krwi, Malik krzyknął puszczając mnie przez co spadałam uderzając głową o podłogę. 
Zobaczyłam Harry'ego, który biegł w moją stronę.
-Uciekaj-szepnęłam czując, że obraz przed moimi oczami się zamazuje.
***
Obudziłam się z cholernym bólem głowy i całej ręki od ramienia po same palce. Podniosłam się do pozycji siedzącej łapiąc za głowę i sycząc z bólu.
Gdzie ja kurwa jestem? Rozejrzałam się dookoła. Leżałam na pięknym, dużym łóżku. Po mojej lewej stronie było wielki balkon z pięknym widokiem na plażę. 
Po mojej prawej stronie było ogromne lustro, które leżało na całej ścianie. Gdy zobaczyłam się w odbiciu od razu się skrzywiłam. 
Posiniaczony policzek i zaschnięta krew na czole, włosy posklejane od krwi. Wstałam delikatnie dotykając stopami miękkiej wykładziny. Cicho stąpałam po pokoju ruszając do drzwi balkonowych. Złapałam za klamkę i próbowałam otworzyć drzwi. Zamknięte. 
Ruszyłam do drugich drzwi, które stały na przeciwko łóżka, szarpnęłam za klamkę. Przeklnęłam pod nosem. Nie było tu żadnych ostrych rzeczy. 
Żadnych szafek czy stolików. Nic czym mogłabym wybić okno. Ostatnie drzwi w tym pokoju prowadziły do łazienki. Nie było w niej żadnych okien. Zawinęłam zdrową rękę w prześcieradło i łokciem próbowałam wybić okno, na marne.  
Nie wiedziałam gdzie jestem. Nie wiedziałam jak się stąd wydostać. Co się stało u Harry'ego. No właśnie. Harry! Co się z nim dzieje?
 Mam nadzieje, że wszystko z nim w porządku i zdążył uciec. Przeszukałam swoje kieszenie. Nawet nie miałam komórki. 
Rozebrałam się i zobaczyłam na swoim ramieniu opatrunek. W szafce znalazłam jakieś bandaże. Wzięłam szybki prysznic. Zrobiłam sobie opatrunek.
 Potem ubrałam się w swoje ciuchy, na nogi szybko wciągnęłam swoje białe conversy.  Spojrzałam w lustro. Wyglądałam o niebo lepiej. 
Wyszłam z łazienki i usiadłam na łóżku. Zaczęłam rozglądać się po pokoju.
-Bingo!-pomyślałam, gdy zauważyłam szyb wentylacyjny. 
Uklęknęłam. Szybko odsunęłam kratkę i weszłam do środka wkładając kratkę na swoje miejsce. Usłyszałam otwieranie drzwi. Moje serce przyśpieszyło.
 Uciekłam w ostatnim momencie. 
-Kurwa-usłyszałam.
-Jace! Gdzie ona kurwa jest?!-ktoś krzyknął. 
Zaczęłam iść przez siebie starając się być jak najciszej. 
-A dokąd to się wybierasz?-zapytał ktoś łapiąc moją kostkę i ciągnąc w tył.
-Puszczaj-warknęłam wyrywając nogę z uścisku.
-Gdzie jest Harry?! Obiecuje, że jeśli coś mu się stało to Cię zabije-wrzasnęłam, a chłopak wyciągnął mnie i rzucił na łóżko. 
Syknęłam z bólu.
-Gdzie on kurwa jest?!-wrzasnęłam i próbowałam wstać. Chłopak przycisnął mnie do łóżka swoim ciałem.
-Złaź ze mnie-warknęłam. 
Zaczęłam się wyrywać. 
-Zejdź ze mnie-krzyczałam.
Zepchnęłam z siebie chłopaka i podbiegłam do drzwi. Szarpnęłam za nie. Ustąpiły. Szybko wybiegłam na korytarz.
-Wracaj tu, kurwo-krzyknął chłopak.
Zbiegłam na dół i pobiegłam do drzwi frontowych. Zamknięte. Wpadłam w panikę. Chłopak złapał mnie za włosy i pociągnął do salonu. 
Łzy napływały do moich oczu, ale dzielnie je wstrzymywałam.   
-Kurwa puść mnie-wrzasnęłam najgłośniej jak potrafiłam.
-Odechcę Ci się uciekać, kurwo-warknął.
-Co tu się dzieje?-usłyszałam.
-Pojebało Cię, Jason?-wrzasnął Brooks.
Chłopak momentalnie puścił moje włosy, na co szybko wstałam i uderzyłam go w twarz.
-Ty mi do cholery powiedz, Brooks-krzyknęłam pomiędzy ciosami.
Chłopak upadł na ziemie.
-Nigdy więcej nie próbuj tego robić śmieciu-warknęłam kopiąc go w brzuch.
-Mieliśmy umowę Jai!-wrzasnęłam. 
-Co Ty sobie kurwa myślisz, nie możesz mieć szpiegów w domu Harry'ego-powiedziałam odwracając się do chłopaka.
-Ja kryję Ciebie i Cię chronię, w zamian Ty nie wpierdalasz się do Harry'ego-mówiłam chodząc po pokoju.
-I co tu się w ogóle dzieje. Gdzie jest Harry?-zapytałam.
-Ona pragnie jego, ja pragnę Ciebie-powiedział Jai
-O czym Ty kurwa pieprzysz, Brooks?! Gdzie on jest?-warknęłam
-Jessica się nim zajmie, nie martw się-mruknął.
Ruszyłam do drzwi frontowych. Zamknięte. 
-Czy Ty sobie jaja robisz?! Wypuść mnie stąd-warknęłam.
-Wyjdź stąd Jason-powiedział do chłopaka, który się do mnie dobierał.
Chłopak najszybciej jak potrafił wyszedł z salonu.
-Czy Ty naprawdę tego nie widzisz?-zapytał Jai.
-Nie widzę czego?-zapytałam zakłopotana ponieważ nie bardzo wiedziałam o co mu chodzi.
-Będziesz moja czy tego chcesz czy nie-warknął chłopak, a mnie zamurowało.
-Jai kurwa to nie jest śmieszne, wypuść mnie-powiedziałam.
Poczułam zawroty głowy. Szybko podparłam się o ścianę. 
-Venice, co się dzieje?-zapytał Brooks szybko do mnie podchodząc.
-Cholera-szepnęłam i osunęłam się na ziemie lądując w czyiś ramionach.
***
-Venice.. Obudź się-usłyszałam.
Powoli otworzyłam oczy.
-Hej, kochanie nic Ci nie jest?-zapytał troskliwie Zayn odgarniając mi włosy, które wchodziły mi w oczy.
-Co.. Co się stało?-zapytałam podnosząc się do pozycji siedzącej.
-Zemdlałaś-powiedział mulat.
-Wszystko w porządku, potrzebujesz czegoś?-zapytał.
Pokiwałam przecząco głową. 
-Co się tutaj dzieje?-zapytałam cicho.
-Sam chciałbym to wiedzieć Venice.. Jai'owi kompletnie odbiło-powiedział.
-Chcę zostać sama-powiedziałam cicho patrząc na swoje palce.
-Rozumiem-powiedział i wycofał się do drzwi.
Wstałam z łóżka i pokierowałam się w stronę okna.
Na dole zauważyłam dwie sylwetki. Strasznie pobity chłopak i drugi chłopak, który pchał go w stronę samochodu. Zaraz.. przecież to Harry. Co oni mu zrobili?
-Harry-wrzasnęłam i uderzyłam pięścią w okno.
-Boże, Harry-krzyknęłam po raz kolejny uderzając w okno. 
Chłopak najwyraźniej mnie usłyszał, ponieważ spojrzał w moją stronę. Gdy mnie ujrzał od razu zaczął wyrywać się chłopakowi, który go prowadził. Brunet uderzył Harry'ego w brzuch.
-Harry-krzyczałam uderzając pięściami w okno. Poczułam łzy na policzkach. 
-Zostaw go-wrzeszczałam.
Kostki na moich dłoniach były całe zakrwawione, krew spływała po moich dłoniach cieknąc po moich palcach i kapiąc na dywan. Wpadłam w szał. Z szafki przymocowanej do ściany zrzuciłam książki, którymi rzuciłam w okno. Potem zaczęłam walić pięściami w drzwi. 
-Wypuść mnie stąd kurwa-wrzeszczałam popadając w większą histerię.
Gdy zdałam sobie sprawę, że Harry'ego nie ma już przed domem usiadłam na podłodze i zaczęłam płakać. Z trudem łapałam powietrze. Do pokoju wbiegł Malik. Uklęknął przy mnie i przytulił do siebie kołysając nami w przód i tył.
-Nienawidzę Go za to co mu zrobił-wyszeptałam.
Zmęczona płaczem usnęłam w jego ramionach. Gdy się obudziłam za oknem było już ciemno. Moje kostki były opatrzone, a całe ramie i bark strasznie mnie bolało. Przed oczami pojawiły mi się sceny sprzed kilku godzin. Harry i to, gdy ten chłopak go uderzył.. Moja furia i Zayn, który wziął mnie w ramiona. Leżałam na łóżku bezczynnie gapiąc się w sufit. W głowie cały czas miałam Harry'ego. Cholernie się o niego bałam.  Chłopak, którego zobaczyłam kilka godzin temu był zupełnie inną wersją mojego Harry'ego.. Poczułam, że do moich oczu napływają łzy.
-Chcę po prostu do domu-zaszlochałam. 
Całą noc przepłakałam. Spałam może godzinę. Rano do pokoju zawitał Zayn ze śniadaniem dla mnie.. Nie byłam głodna, za bardzo martwiłam się o Harry'ego aby cokolwiek przełknąć. Mulat bardzo długo namawiał mnie do zjedzenia chociażby jabłka. Stanowczo odmawiałam. Po godzinie namawiania mnie zjadłam kanapkę i wypiłam kilka łyków soku pomarańczowego, wykąpałam się, a resztę dnia spędziłam w łóżku.. Tak spędzałam kolejne dni.. Nie prosiłam już nawet o wypuszczenie mnie do domu. Bez Harry'ego powoli zamykałam się w sobie. Nie chciałam z nikim rozmawiać. Te dni są najgorszymi w moim życiu.. Zdałam sobie sprawę, że bez Harry'ego nie potrafię funkcjonować. Zdałam sobie sprawę, że ...kocham mojego najlepszego przyjaciela.
***
Mija tydzień odkąd Jai przetrzymuje mnie u siebie. Jestem wrakiem człowieka. Miało jem, mało pije.. Nie mogę spać.. Zadręczam się, że to moja wina.. Że to przeze mnie pobili Harry'ego. Zayn i Perrie strasznie się o mnie troszczyli..  Jai tłumaczył mi, że nie chciał aby pobito Harry'ego.. ale ja mu nie wierzyłam. Wiem, że to on dał mi na niego zlecenie.. Chciał abym cierpiała za to jak on cierpi wiedząc ile z Harry'm dla siebie znaczymy i jak ważny dla mnie jest.
Stoję przed oknem patrząc na wielki las, w którym leżała willa. Od tygodnia nie widziałam Harry'ego. Jest mi ciężko nie wiedząc gdzie jest i co mu robią. Do pokoju weszła Perrie, która podała mi ubrania na dziś.
-Pomożemy Ci się stąd wydostać..-szepnęła.
-Bądź gotowa za 30 minut, udamy się do salonu i będziemy zachowywać jak gdyby nigdy nic. Jai nie może się zorientować, że coś się kroi-powiedziała.
-Co z Harry'm-?zapytałam.
-Wszystko jest w porządku-powiedziała.
-Dziękuję-szepnęłam i mocno ją przytuliłam.
Perrie i Zayn to jedyni dobrzy ludzie tutaj.. Zostali wciągnięci w gang przypadkiem.. Są parą. Najsłodszą jaką kiedykolwiek widziałam. Zayn strasznie troszczy się o Perrie. Kocha ją i pokazuje jej to na każdym kroku. Oni.. są po prostu wspaniali. Pokochałam ich jak własne rodzeństwo. 
Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się i zeszłam na dół. Udałam się do kuchni, w której był Zayn z Perrie oraz Jai.
-Perrie, Zayn-skinęłam w ich stronę głową na przywitanie unikając wzroku Jai'a.
-Dość tego-syknął Jai i gwałtownie wstał.
-Nie będziesz mnie unikać-warknął i złapał mój nadgarstek.
-Puszczaj-powiedziałam. 
-Jesteś moja!-krzyknął.
-Nie! Nie należę do nikogo!-wrzasnęłam i wyszarpnęłam się z jego uścisku.
-Nie możesz nikogo tu więzić wbrew jego woli!-krzyknęłam waląc dłonią o blat. 
-Co Ty kurwa wyprawiasz Jai?! Zachowujesz się jak psychopata!-wrzasnęłam. 
Poczułam piekący ból na policzku.. Jai mnie uderzył.
 Pobiegłam schodami do mojego tymczasowego pokoju. Z trzaskiem zamknęłam drzwi. Gdyby nie to, że nie wiem gdzie jest Harry i są tu Perrie i Zayn już dawno bym stąd uciekła. Już na drugi dzień po incydencie z Harry'm znalazłam przejście z biblioteki na tyły domu.
W pokoju przesiedziałam około 5 h. Potem wpadła Perrie podając mi coś do jedzenia. Szybko opuściła mój pokój i unikała odpowiedzi na moje pytania co mnie zdziwiło. Na tacy z jedzeniem pod talerzem leżała mała karteczka.
,,Bądź gotowa o 1.. Musisz być czujna i być cicho. Przykro nam za to co zrobił Jai..
zakazał nam się z Tobą kontaktować. Wybacz xx'' 
Zjadłam tylko trochę pomarańczy, ponieważ nie byłam głodna. Usiadłam na łóżku i wyczekiwałam. Czas strasznie mi się dłużył. Na szczęście Jai nie przyszedł do mnie tak jak miał to w zwyczaju. Kamień spadł mi z serca. Równo o 1 w nocy Perrie przyszła po mnie.
-Błagam Cię bądź jak najciszej-szepnęła i chwyciła moją dłoń.
Chciała zejść schodami na dół do drzwi frontowych, ale pociągnęłam ją do biblioteki. Gdy upewniłam się, że nikogo tam nie ma szybko przemknęłam do regału i go odsunęłam.
-Pośpiesz się Perrie-powiedziałam. 
Dziewczyna szybko weszła do przejścia i pomogła mi zasunąć regał. Szybko wybiegłyśmy z domu na tyły. 
-Zayn czeka z Harry'm w aucie-powiedziała cicho Perrie.
Biegłyśmy ile sił w nogach przez las, aby jak najszybciej dostać się do auta Zayn'a i wyjechać stąd. Droga do auta zajęła nam ponad 20 minut, zdyszane ustałyśmy rozglądając się za autem Zayn'a. 
-Venice-usłyszałam. 
Odwróciłam się na pięcie.. 
-Harry-szepnęłam czując łzy w oczach.
-Boże Harry!
Rzuciłam się w jego ramiona.
-Nic Ci nie jest?-zapytałam dotykając jego twarzy.
-To nieważne. Nic Ci nie zrobił? Wszystko w porządku?-zapytał opiekuńczo loczek. 
Spojrzałam w jego oczy, pełne troski i miłości. Leciutko pocałowałam Harry'ego.
-Tęskniłam-szepnęłam przytulając go mocno.
-Ja też skarbie-powiedział i znowu mnie pocałował.
-Kocham Cię-wymamrotał w moją szyję, gdy po raz kolejny mocno go przytuliłam.
-Ja Ciebie też-szepnęłam.
Uciekliśmy.. Wyjechaliśmy do Kanady, do moich dziadków. Wszyscy. Perrie, Zayn, Harry i ja. Zaczęliśmy od zera. Ja nie jestem już płatnym zabójcą. Nie chcę powracać do tego koszmaru. Układa nam się. Z tego co wiem Jai nas szukał. Ale jestem pewna, że nigdy nas nie znajdzie. Nie w tym miejscu. Razem z Harry'm mieliśmy wzloty i upadki. Ale bardzo się kochamy.. I wydarzenie sprzed kilku miesięcy pokazało ile miłość może przetrwać.
________________________________
Nie udają mi się długie imaginy :( Przepraszam!
Przeczytałaś/łeś? Skometuj to strasznie motywuje! 
*Jai Brooks-podkradłam imię i nazwisko, nie chodzi o postać :)
~Lea.

3 komentarze: