wtorek, 18 marca 2014

52)Imagin z Harry'm.

Szłam w dół ulicy idąc do szkoły tanecznej, do której uczęszczałam na zajęcia. Było cholernie zimno jak na wiosenny wieczór. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w szkole. Miałam dziwne uczucie, że jestem obserwowana. Obróciłam się wokół własnej osi. Jakieś 30 metrów ode mnie zatrzymało się auto. Przełknęłam ślinę. Szybko wyjęłam komórkę z kieszeni i zadzwoniłam pod wybrany numer.
-Tak kochanie?-usłyszałam.
-Ktoś mnie śledzi-wydukałam.
-Gdzie jesteś?
-Niedaleko szkoły.
-Nie zatrzymuj się i idź tam jak najszybciej będę za 15 minut.
Poczułam mocne szarpnięcie.
-Harry-pisnęłam do telefonu, który w miarę szybko schowałam w stanik. Może to wydawać się śmieszne, ale naprawdę wtedy nikt nie może się zorientować, że mam go cały czas przy sobie.
Ktoś zakrył mi usta jakąś szmatą. Starałam się wstrzymać oddech na tak długo jak potrafiłam. Niestety. W końcu musiałam zaczerpnąć powietrza. Jeden wdech i usnęłam.
Obudziłam się przywiązana do jakiegoś starego krzesła. Jedynie mała żarówka, która co chwila mrugała dawała trochę światła na brudną piwnicę. Uwolniłam swoje dłonie ze sznura. W duchu dziękowałam Harry'emu za to, że mnie tego nauczył. Szybko wyjęłam swój telefon uśmiechając się z tego jacy głupi są moi porywacze. Nie dość, że źle mnie przeszukali to przetrzymują mnie w piwnicy gdzie jest okno. Dzięki niemu wszystko widzę i wiem, że znajduję się na jakiś starych magazynach. Wybrałam numer do loczka. Odebrał po pierwszym sygnale.
-Pearl do cholery co się dzieję? Wszystko w porządku? Nic Ci nie zrobili? Wiesz gdzie jesteś?-brunet zadawał mi mnóstwo pytań.
-Spokojnie, wszystko jak na razie jest w porządku. Jestem w jakiś starych magazynach. Widzę.. Jestem w lesie-powiedziałam patrząc przez okno.
-To tu zabrał mnie kiedyś James. Wiem gdzie jestem. Kieruj się na wschodnią część Londynu. To na oko 20 minut drogi od nas. Gdy zauważysz pierwszy wjazd do lasu zjedź do niego. Weź ze sobą chłopaków, nie wiem ilu ich tu jest-powiedziałam szybko.
-Ja.. Ja zaraz będę-powiedział brunet.
-Muszę kończyć, czekam-powiedziałam.
-Pearl?-usłyszałam, gdy miałam się rozłączyć.
-Tak skarbie?-zapytałam.
-Kocham Cię-powiedział na co poczułam przyjemne ciepło, które rozprzestrzeniło się na całym ciele. Uśmiechnęłam się pod nosem. Pomimo chujowej sytuacji w jakiej się znajdowałam Harry potrafił sprawić, że się uśmiechnę.
-Ja Ciebie też-szepnęłam i się rozłączyłam.
Szybko schowałam telefon i zakneblowałam swoje dłonie, aby ten kto tu przyjdzie  nie zorientował się co zrobiłam.
-Czyżby moja śpiąca królewna się obudziła?-usłyszałam ten obrzydliwy głos. Głos, który należał do James'a.
-Twoja? Nie bądź śmieszny, skurwielu-splunęłam.
-Nie odzywaj się tak do mnie-powiedział James podchodząc do mnie.
-Och zamknij się James-warknęłam.
-Nie radzę-dodał cicho się śmiejąc.
W swoich dłoniach obracał nóż.
-Teraz grzecznie mi powiedz gdzie jest Twój chłoptaś, a obiecuje że postaram się nic Ci nie zrobić-powiedział zbliżając swoją twarz do mojej.
-Możesz pomarzyć kutasie-odpowiedziałam melodyjnie.
Już po chwili poczułam mocne uderzenie. Przybliżył swoją twarz do mojego ucha.
-Jeśli mi nie powiesz sprawię, że będziesz błagać abym przestał-mruknął.
-Śmiało, przyzwyczaiłam się do bólu-szepnęłam patrząc w jego oczy.
Jego oczy pociemniały. Już po chwili poczułam kolejne uderzenia.
***
Wyszłam z klubu, aby trochę odetchnąć. Mieszanka dymu papierosowego oraz mocnej woni alkoholu w klubie przyprawiała mnie o mdłości. James nie rozumiał tego, że nie miałam ochoty na żadne kluby. Chciałam po prostu usiąść przed telewizorem i obejrzeć jakąś komedie. Jęknęłam zrezygnowana, gdy zorientowałam się że spędzę w tym klubie jeszcze dobre 3 godziny. Chciałam po prostu wrócić do domu, wziąć relaksującą kąpiel i się wyspać. Podniosłam głowę, gdy na jezdni ujrzałam nieznane mi do tej pory auto. Przyciemniona szyba została opuszczona, a moim oczom ukazał się przystojny brunet. Jego wzrok przez chwilę podążał po wszystkich stojących wokół aż wreszcie natrafił na mnie. W moim brzuchu poczułam milion motylków, które chciały wydostać się na zewnątrz. Moje serce przyspieszyło, a usta chłopaka ułożyły się w ponętnym uśmiechu. Gdy ujrzałam, że chłopak wysiada z auta i rusza w moją stronę, nerwowo zagryzłam dolną wargę i zaczęłam szybciej oddychać. Chłopak przeszedł koło mnie ocierając się swoim ciałem o moje i patrząc w moje oczy. Potem zniknął w tłumie.
-Pearl? Gdzie Ty się kurwa podziewałaś? Kto to był?-warknął na mnie James na co momentalnie wzdrygnęłam.
-Nie wiem, nie znam go-burknęłam.
-Kłamiesz! Zdradzasz mnie suko?-zapytał.
-Ty to kurwa robisz na prawo i lewo, ja nie zniżam się do Twojego poziomu skurwielu-odgryzłam się.
-Co powiedziałaś dziwko?
-Nie mów tak na mnie chuju.
Chłopak złapał mnie za ramię przez co syknęłam z bólu i zaciągnął na tył klubu. Po chwili poczułam pieczenie na policzku.
-Nie będziesz mnie tak nazywać. Oczekuje szacunku, kurwo-wrzasnął na mnie chłopak.
-Zamknij się! Po prostu się zamknij! To koniec!-krzyknęłam dotykając obolałego policzka.
-Nie będziesz traktował  mnie jak gówno-dodałam.
Chłopak ułożył dłoń w pięść. Mocno zacisnęłam powieki. Oczekiwałam mocnego bólu lecz nic takiego nie miało miejsca.
-Naprawdę Smith? Naprawdę chcesz uderzyć dziewczynę?-usłyszałam ochrypły głos.
-Zmierz się z kimś Twojej postawy-dodał.
-Styles-warknął James odwracając się do chłopaka.
-Nie wpieprzaj się w nie swoje sprawy!
Chłopak zaśmiał się melodyjnie i wyszedł z cienia. To on.. Tajemniczy chłopak.
-Jesteś żałosny-powiedział brunet.
-Coś Ty powiedział?-wrzasnął James.
-Jesteś żałosny. Przeliterować Ci to?-zapytał niejaki Styles.
James rzucił się na bruneta przewracając go. Jednak loczek w ostatniej chwili obrócił się tak, że to James leżał na ziemi i był przygniatany przez tajemniczego bruneta. Chłopak zadał mu kilka ciosów w twarz. Wstał i kopnął James'a w brzuch. Gdy James zwijał się z bólu poczułam w pewnym sensie ulgę. W końcu poczuł chociaż cząstkę tego co ja czułam przez te 2 lata. Tajemniczy brunet szybko złapał moją dłoń i pociągnął do swojego samochodu.
-Nigdzie z Tobą nie wsiądę!
-James zaraz wstanie i za nami pobiegnie. Wolisz zmagać się z nim czy jechać do domu gdzie dotrzesz bezpiecznie?
-Wracaj tu suko-usłyszałam krzyk.
Tajemniczy brunet szybko otworzył drzwi swojego auta wpychając mnie do środka. Okrążył auto i szybko wszedł na miejsce kierowcy. Odpalił auto i wyjechał z parkingu z piskiem opon.
-Jak masz na imię?-zapytał.
-Pearl-odpowiedziałam.
-Jestem Harry. Miło Cię poznać, Pearl-powiedział ochrypłym głosem i posłał mi ciepły uśmiech.
Nasze pierwsze spotkanie. To właśnie o tym myślałam, gdy James mnie katował. Nie wiedziałam jak długo to trwało. Ale mógł być pewny. Nie wydam Harry'ego. Może bić mnie godzinami. Wytrzymam to, ale nie wydam go.
-Masz już dość?-zapytał James klękając nade mną.
Uśmiechnęłam się najszerzej jak potrafiłam.
-Nie licz na to, że usłyszysz to z moich ust-szepnęłam i splunęłam krwią na jego buty. 
Ból nie był już tak bardzo odczuwalny. James ustał naprzeciwko mnie. Nieprzytomnym wzrokiem patrzyłam na jakiś punkt za James'em. 
-Ostatnie życzenie?-zapytałam cicho.
Usłyszałam dwa strzały. Bezwładne ciało James'a opadło tuż przed moje nogi. Ból w okolicach brzucha rozrywał moje ciało. Spojrzałam na swój brzuch. Koszula powoli zabarwiała się czerwoną cieczą. 
-Kocham Cię-wyszeptałam resztkami sił. Obraz przed oczami powoli zaczął się zamazywać. Wszystko działo się w zwolnionym tempie. Harry, który do mnie biegnie. Chłopcy, którzy biegli za nim osłaniając go. Ból odszedł w niepamięć. Odchyliłam głowę do tyłu i przymknęłam oczy. 
-Błagam Cię, nie zamykaj oczu-usłyszałam rozpaczliwy głos mojego chłopaka. 
Lekko uchyliłam powieki. 
-Pozwól mi pójść spać-wychrypiałam.
Ktoś odwiązał mnie, Harry delikatnie wziął mnie na ręce. 
-Patrz na mnie.. nie zasypiaj-powtarzał w drodze do samochodu. 
Ułożył mnie delikatnie na tylnych siedzeniach.
-Wszystko będzie dobrze-szepnął 
-Jedź kurwa szybciej-powiedział zdenerwowanym głosem brunet.
Suchość w gardle, to jedyne co czułam. 
-Byłeś najlepszym co spotkało mnie w życiu-wyszeptałam. 
-Nie żegnaj się ze mną-powiedział brunet dławiąc się łzami. 
-Kocham Cię-wychrypiałam. 
Obraz powoli znikał. Ciemność.. to było jedyne to co widziałam. 
Gdzie jestem? Koło mnie było pełno ludzi. Wszyscy szli w tą samą stronę. W stronę światła. 
Strach zawładnął moim ciałem. Czy ja umarłam? Poczułam łzy w oczach. Przełknęłam gulę, która utworzyła się w moim przełyku. 
-Nie bój się dziecko-usłyszałam przyjemny głos.
Spojrzałam przed siebie. Na przeciwko mnie stała moja babcia.
-Babciu?
-Pearl, dziecko.. Nie bój się-powtórzyła.
-Nie chcę zostawiać Harry'ego.. Nie chcę-szepnęłam i poczułam łzy na policzkach. 
-To nie Twój czas-powiedziała i popchnęła mnie w tył. 
Miałam wrażenie, że spadam. Otworzyłam lekko oczy. Jasne światło raziło moje oczy na co szybko je zamknęłam. 
-Pearl, słyszysz mnie?-usłyszałam na co pokiwałam lekko głową. 
Lekarz sprawdził moje źrenice oraz puls. Gdy upewnił się, że wszystko jest w porządku opuścił salę. Nie minęły 2 minuty, a na salę wbiegł zdyszany loczek.
-Boże, Pearl nawet nie wiesz jakiego stracha mi napędziłaś-wyszeptał głosem pełnym ulgi po czym mnie przytulił.
-Przepraszam.
-Nie przepraszaj, to moja wina! Nie pilnowałem Cię. Gdybym tylko zawiózł Cię do tej szkoły.. Nic by Ci nie było, prawdopodobnie siedzielibyśmy teraz na kanapie oglądając kreskówki i zajadając się lodami.. Naraziłem Cię na niebezpieczeństwo..
-Harry. Nie mów tak. Jestem w pełni odpowiedzialna za to co się stało-powiedziałam.
-To ja nie chciałam abyś mnie zawiózł.
-Wina leży po obu stronach-powiedział.
-Dlatego, gdy wyjdę zapominamy o przeszłości, zaczynamy wszystko od zera-powiedziałam.
-Stawiasz mi jakiś dobry obiad, jeszcze nigdy w życiu nikt mnie tak nie wystraszył-powiedział żartobliwie loczek. 
-Przybliż się, mam coś dla Ciebie-wyszeptałam.
-Ach tak?-zapytał na co pokiwałam twierdząco głową.
Chłopak schylił się w moją stronę opierając się jedną ręką o ramę łóżka. 
Nasze twarze dzieliło kilka centymetrów.
-Jeszcze troszkę-powiedziałam.
Chłopak uśmiechnął  się do mnie promiennie i czule pocałował mnie w usta. 
-Kocham Cię-powiedział odrywając się ode mnie.
-Ja Ciebie też-mruknęłam i wpiłam się w wargi bruneta.
                                ________________________________________________
Nie podoba mi się to co napisałam.. Ale po prostu to był jedyny pomysł jaki dzisiaj przyszedł mi do głowy. Przepraszam jeśli pojawią się błędy. Pisałam tego imagina na wariackich obrotach. Przepraszam, że nie dodaje nic zbyt często. Naprawdę mam masę nauki oraz innych obowiązków. Wyczekujcie kolejnego imagina w czwartek lub piątek! 
Przeczytałaś/łeś? Skomentuj! To strasznie motywuje! ;)
~Lea :>

4 komentarze:

  1. Świetny *.*
    Jak ci się to może nie podobać???'

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny <3
    Pisz wiecej takich <3
    Nie moge doczekac sie nastepnego <3<3

    ~~Nicia~~

    OdpowiedzUsuń
  3. Ej przez cb się poryczałam :'( A ja się bardzo szybko mogę się popłakać, więc uważaj co piszesz..bo powódź będzie :D
    Ale i tak genialny <3
    ~Bananek~

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebisty więcej takich

    OdpowiedzUsuń