piątek, 7 marca 2014

47) Imagin z Zaynem.

"It's all because of me..."

Siedziałem przy tobie. Codziennie. Martwiłem się. Ty leżałaś podpięta do jakiegoś aparatu. Masa kabelków przy twoim ciele. Każdy do czegoś innego. I tek denerwujący dźwięk oznajmiający, że żyjesz. Moje kochanie żyje. To jest dla mnie najważniejsze. Mijały tygodnie a Ty ciągle leżałaś na tym łóżku. Na tym nieskazitelnym łóżku. A ja ciągle czuwałem przy tobie. Przecież Cię kocham. Lekarz codziennie mówił mi, żebym szedł do domu. Tak też robiłem, ale na moim miejscu siedzieli chłopcy. Nie mogłem pozwolić abyś leżała tam sama. Po kilku dniach, gdy siedziałem w domu jedząc obiad dostałem telefon, że się wybudziłaś. Od razu pojechałem do szpitala. Pewnie dorobiłem się kilku mandatów, ale wszystko jest Ciebie warte. Pędem pobiegłem do twojej sali. Chłopcy czekali na zewnątrz. Przed tobą stał doktor. Rozmawiałaś z nim. Wszedłem do środka. Lekarz jednak wyprosił mnie na zewnątrz. Iskierki szczęścia szalały w moich oczach. Jednak po rozmowie z nim wszystko się zmieniło. Masz zanik pamięci. Nie pamiętasz nikogo. Tyle czasu spędziłaś ze mną..z chłopakami. To przez ten wypadek nic nie pamiętasz. To przeze mnie...
Wszedłem do sali. Usiadłem obok Ciebie. Miałaś strach w oczach. Objąłem twoją rękę, lecz ją wyrwałaś. W moich oczach stanęły łzy. Kocham Cię, a Ty mnie nie pamiętasz.
-Cześć, jestem Zayn. Pamiętasz mnie? -zapytałem.
-Nie. Skąd Cię znam?
-Jesteś moją dziewczyną. Jade, pamiętasz?
-Przepraszam...
-Nie, nic nie szkodzi. Odbudujemy to wszystko, prawda? -zapytałem.
-Nie. Przepraszam, ale nie. Nie umiałabym pokochać Cię jeszcze raz. Zayn, nie zrozum mnie źle..
-Przecież przed wypadkiem ciągle mówiłaś mi, że zakochujesz się we mnie od nowa. Kłamałaś?
-Zayn, ja nic nie pamiętam! To nie moja wina! Tego auta nie powinno tam być! Szłam po pasach do cholery! - opadła na łóżko, a maszyna zaczęła wariować. Zawołałem lekarza. Reanimowali Cię. Znowu ja. Znów ja doprowadziłem Cię do takiego stanu.
-Proszę wyjść! -usłyszałem. Wyszedłem. Chłopaki pytali co się stało.
-Nie pamięta... -tylko tyle. Tylko dwa słowa a jak ranią. Tak samo jak "Kocham Cię " Też dwa słowa, prawda? I też ranią.
Wyszłaś ze szpitala. Codziennie Cię odwiedzałem, pomimo tego, że tego nie chciałaś. Codziennie robiłem wszystko, żeby przypomnieć tobie, że byliśmy razem. Raz próbowałem Cię pocałować, ale mnie odsunęłaś. Tylko wiesz co było najgorsze? To, że zaczęłaś żyć na nowo. Beze mnie. Zaczęłaś spotykać się z jakimś

 chłopakiem. Nawet go nie znałaś. Zamieniliście ze sobą może dwa słowa na imprezie. Wiesz czego nie mogłem znieść? Że z nim spałaś. Raniłaś mnie bardzo. Dobrze wiedziałaś, że Cię kocham. Codziennie wmawiałem Ci, że on się tobą zabawia, nie uwierzyłaś. Do czasu aż wszystko się wydało. Po twojej terapii, na którą zawoziłem Cię ja, bo twój kochaś nie miał czasu, w domu zastaliśmy pół nagą dziewczynę oraz twojego chłopaka w samych bokserkach. I ten dobrze znany tekst "To nie tak jak myślisz kochanie". Jasne. Wiesz co boli? Zakochałaś się w nim. On Cię wykorzystywał, on Cię zdradzał. A ja? Ja bym Cię kochał. Ja Cię kocham. Kurwa, wiesz o tym. Od tamtej sytuacji codziennie płakałaś, a moje serce pękało na kawałki widząc Cię w takim stanie. Pamiętasz, jak codziennie zmieniałaś poszewkę? Bo nowe ciągle mokły od twoich łez. W sumie to wydaje się trochę śmieszne. Słodko wyglądałaś, jak byłaś zdenerwowana wkładaniem poduszki do materiału. Ale wciąż płakałaś. Nie mogłem tego wytrzymać. Któregoś dnia, gdy byłaś na terapii ja przyjechałem do twojego domu zabierając wszystkie twoje najpotrzebniejsze rzeczy. Spakowałem je do torby i zabrałem ją do auta. Kiedy wróciłem po ciebie pojechaliśmy do mnie. Krzyczałaś na mnie, pamiętasz? Krzyczałaś, bo nie chciałaś ze mną mieszkać. Mówiłaś, że naślesz na mnie policję, że Cię przetrzymuję. Ale nigdy tego nie zrobiłaś. W końcu zaczęliśmy zachowywać się wobec siebie jak normalni ludzie. Rozmawialiśmy. Ja pokazywałem Ci nasze wspólne zdjęcia. Te śmieszne i te smutne. Te głupie i te mądre, kiedy to miałaś na nosie swoje kujońskie okularki. Codziennie jedliśmy wspólnie śniadanie, wymieniając się tym o czym myśleliśmy przed snem lub tym co nam się śniło. Twój uśmiech od razu poprawiał mi dzień. Był taki...szczery. W końcu zaczęłaś się uśmiechać. Nasze wspólne dni znacznie różniły się od dni innych "par". Byliśmy przyjaciółmi. Wiedziałaś, że chciałem abyś była dla mnie kimś więcej, lecz nie potrafiłaś. Pewnie do tej pory myślisz, że nie wiem o tym, że płakałaś. Przecież to wszystko przeze mnie...
Dzisiaj przyrządziłaś ze mną obiad, za co jestem Ci bardzo wdzięczny. Ty mieszałaś sos, a ja gotowałem makaron. Sphagetti. Twoje ulubione danie. Kiedy je jadłaś cieszyłaś się jak dziecko! Kiedy mieszałaś sos chlapnął Ci na bluzę. Strasznie się wkurzyłaś. Burknęłaś coś pod nosem i poszłaś do łazienki zmyć plamę. Nie było Cię od dłuższego czasu dlatego postanowiłem sprawdzić co się z tobą dzieje. Wszedłem do łazienki bez pukania. Wciąż spierałaś plamę z rękawa. Ukuło mnie serce. Twoje ręce. Nadgarstki. Całe pocięte. Dlaczego? Dlaczego to robiłaś?
-Co to jest? - zapytałem surowym tonem.
-Co? -zapytałaś niewinnie.
-To! -wskazałem na rany.
- Nie twoja sprawa. -odpowiedziałaś obojętnie.
-Mieliśmy nie mieć przed sobą tajemnic! Dlaczego się tniesz!?
-Zayn przestań! To nie twoja zasrana sprawa! -krzyknęłaś. Przyparłem Cię do ściany za nadgarstki. Pisnęłaś. Dlaczego się tniesz? -zapytałem jak najgroźniej.
-To boli! -mówiła ze łzami w oczach.
-Nie bolałoby gdybyś się nie cięła!
-Przestań!
-Dlaczego!? -wymienialiśmy się słowami.
-To przez Ciebie!
-Słucham? -puściłem Cię.
-Kocham Cię a Ty traktujesz mnie jak przyjaciółkę!
-Żartujesz sobie? Od dnia twojego obudzenia się doskonale wiesz, że kocham Cię całym sobą! W trakcie gdy to ja płakałem Ty raniłaś mnie sypiając z jakimś przydupasem! Mogłaś?
-Przestań...
-Co przestań!? Kurwa Jade raniłaś mnie. Wiesz o tym doskonale! I wiesz co? Mogłem jechać szybciej. Pewnie byś wtedy zginęła! -ugryzłem się w język. Za późno.
-Co Ty powiedziałeś!? Co Ty kurwa powiedziałeś!? To przez Ciebie? To Ty mnie potrąciłeś? Kurwa Zayn, jak mogłeś!? Dlaczego nic nie mówiłeś Ty...Ty śmieciu! Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego! -wybiegłaś. Żałuję. Kochanie teraz żałuję. Już wtedy żałowałem. Ale teraz? Za późno. Za późno na wszystko. Tak strasznie Cię przepraszam. Wtedy..wpadłaś pod pędzące auto. Uderzyło w Ciebie z niewyobrażalną prędkością. Przeleciałaś nad dachem.. On odjechał. Tak jak ja wtedy. Zostawiłem Cię na tych pieprzonych pasach.
Podbiegłem do Ciebie, klękając. Jade. Otworzyłaś lekko oczy mówiąc


-Żyj dla mnie, kocham C-...Cię. -przedłużyłaś ostatnią literkę po czym twoja głowa przekręciła się w lewą stronę. Pocałowałem Cię ostatni raz. To już kurwa drugi raz przeze mnie. Chciałem się zabić, ale nie mogę. Kazałaś mi żyć, więc tak zrobię. I co? Nadal żyję. Kocham Cię. Kiedyś się spotkamy Kochanie. -położyłem białą różę na twoim grobie i odszedłem...



________________________________
I jak? :)
/Lola <3

5 komentarzy:

  1. kurwa zajebisty! :')

    OdpowiedzUsuń
  2. Swietny :)
    Poplakalam sie i to doslownie :'(
    Nieoczekiwany zwrot akcji
    Czekam na wiecej takich <3 <3

    ~~Nicia~~

    OdpowiedzUsuń
  3. Popłakałam się :'(
    Cudowny, pisz takich więcej :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Nienawidzę płakać przez imaginy.
    Nienawidzę smutnych imaginów.
    Ale ten był jeszcze zajebisty ^.^
    ~Bananek~

    OdpowiedzUsuń