sobota, 8 marca 2014

49) Imagin z Louisem.

Nareszcie! Ostatni dzień szkoły i wakacje. Ostatni dzień użerania się ze wszystkimi, a w szczególności z niejakim Tomlinsonem. Nie znoszę tego dupka. Myśli, że jest panem tej szkoły. Idiota.

Obudziłam się około 6.30 rano. Akademia szkolna z okazji zakończenia roku szkolnego jest dopiero o 8, dlatego mam sporo czasu. Po ostatecznym wybudzeniu się wstałam i poszłam w stronę toalety, by wykonać poranne czynności. Po krótkiej kąpieli, zrobieniu makijażu i fryzury w końcu wyszłam. Ubrałam te ciuchy. Po zjedzeniu śniadania wyszłam z domu zakluczając drzwi. Kilka miesięcy temu skończyłam 18 lat i rodzice z tej okazji kupili mi ten samochód. Jestem im za to niezmiernie wdzięczna bo właśnie o takim marzyłam. Ruszyłam z podjazdu w stronę szkoły. Po kilkunastu minutach byłam już na miejscu. Wyszłam z auta i ruszyłam w stronę sali gimnastycznej, na której wszystko miało się odbyć. Przed wejściem stała słynna "paczka". Niall, Zayn, Liam, Harry i Louis. Boże jak ja nie cierpię tego ostatniego. Wkurza mnie tym...że żyje!
-Kogo ja widzę -odezwał się.
-Czego Ty znowu chcesz!? -zapytałam nie chcąc wszczynać kłótni, choć wiem, że to nieuniknione.
-Niczego. Lizz...jakim cudem ty masz czerwony pasek? -zapytał z ironią w głosie.
-Wiesz..myślałam, że jesteś mądry, ale zdaje się, że jesteś głupszy niż ustawa przewiduje -odpowiedziałam, na co jego koledzy parsknęli śmiechem. Zmierzył ich wzrokiem a ci od razu przestali.
-Ja przynajmniej mam większy mózg od twojego -zaśmiał się.
-Bo od twojej głupoty ci spuchł! -odpowiedziałam. Naiwny chłopczyk. On nigdy ze mną nie wygra.
-Wiesz gdzie się urodziłaś? -zapytał. -Nie? To Ci powiem. W psychiatryku!
-Tomlinson, nie ośmieszaj się! Twoje "riposty" -zrobiłam cudzysłów w powietrzu - nie są śmieszne ani trochę.
-Tak? Tylko szkoda, że to mnie wszyscy lubią, a nie ciebie. -parsknął.
-Skoro dla Ciebie ważne jest to ile osób Cię lubi to może na polityka idź a nie w szkole siedzisz! Tylko zakłócasz moją dobrą energię.
-Dobra weź zejdź mi z oczu. -powiedział.
-Chwilkę mówiłeś coś? Bo przez chwilę miałam Cię w dupie- jego koledzy znów zaczęli się brechtać.
-Lizz..czy Ty istniejesz w wersji z mózgiem?
-Ja tak, ale co do Ciebie to bym się zastanowiła.
-Debilka..-powiedział pod nosem.
-Wiesz ja już zdążyłam zaszczepić się na debilizm, więc spoko, nie zarażę się od Ciebie -uśmiechnęłam się triumfalnie i weszłam przez drzwi prowadzące na salę gimnastyczną.


Louis.
-Kurwa, jak ja jej kiedyś coś odpowiem!
-Stary, z nią nie wygrasz. Lepiej się nie odzywaj, bo twoje riposty serio są cienkie -powiedział loczek.
-No dzięki -powiedziałem zrezygnowany.
-Wchodzimy? -zapytał Liam na co wszyscy mu przytaknęli.
Po kilkunastu minutach nudnego przemówienia dyrektora w końcu zaczęło się wręczanie świadectw. Jako pierwszą z mojej klasy wyczytano Elizabeth Newton. Jak zwykle. Kiedy wracała na swoje miejsce spojrzała na mnie z miną mordercy. Kurwa, musiała się tak ubrać? Ta krótka sukienka..mam ochotę ją przelecieć, ale ona jest moim wrogiem do cholery! Po chwili wyczytano moje nazwisko. Poszedłem odebrać wyróżnienie za grę w piłkę nożną. Wracając na miejsce szukałem jej po całej sali. Nigdzie nie mogłem jej dostrzec. Aż w końcu. Miała zapłakaną twarz. Po chwili wyszła z sali. Poszedłem za nią...

Lizz.
Poczułam szarpnięcie za łokieć. Odwróciłam się i lekko zdziwiłam. Louis Tomlinson.
-Czego chcesz? -zapytałam wycierając twarz z rozmazanego make-up'u.
-Co się stało? -zapytał z troską.
-Nie mam zamiaru się z tobą kłócić, los i tak Cię już skrzywdził twoim wyglądem. -odpowiedziałam.
-Przestań.
-Ale o co ci chodzi? -zapytałam.
-Dobrze wiesz. Ciągle rzucasz ripostami na lewo i prawo. A nie pomyślałaś, że ranisz tym innych?
-A może ja taka po prostu jestem, co? -poczułam jak pieką mnie policzki od nadmiaru łez.
-Nie jesteś taka.
-hahaha, nie pogrążaj się. Louis, ty mnie wcale nie znasz, nie wiesz jaka jestem, więc jak możesz twierdzić, że..
-Wiem, że taka nie jesteś i tyle -przerwał mi łapiąc mój podbródek.
-Co Ty robisz?
-Coś co chciałem zrobić od zawsze -po wypowiedzeniu tych słów, przybliżył się do mnie po czym niepewnie musnął moje usta.
-Co Ty kurwa odpierdalasz!? -zapytałam ze złością.
-Myślałem, że...
-To źle kurwa myślałeś! Nie podobasz mi się, zwłaszcza w tej gejowskiej marynareczce! Przestań za mną łazić i mi się przyglądać!
-A na sali? To Ty na mnie się ciągle gapiłaś!
-Słucham!? Patrzyłam się na chłopaka! Chłopaka, który mi się podoba. I wiesz co? Całował się z jakąś dziewczyną.
-Ale patrzyłaś w moją stronę..
-Nie Lou, patrzyłam na niego -wskazałam palcem w stronę chłopaka idącego w naszą stronę. Louis się uśmiechnął.-Co Cię tak bawi? -zapytałam.
-Użyłaś zdrobnienia mojego imienia -odpowiedział.
-Daruj sobie.
-Cześć piękna, może wyskoczymy dzisiaj gdzieś? -spojrzałam przed siebie.
-Cześć Jason. Przed chwilą całowałeś się z jakąś laską, więc pewnie byłoby jej przykro -odpowiedziałam.
-Nie jestem z nią, to tylko laska na jedną noc. -zaśmiał się a ja zadrżałam.
-Słuchaj koleś, jeżeli w przeciągu kilku sekund nie odejdziesz grzecznie inaczej się policzymy -usłyszałam głos Tomlinsona.
-Ha, a co Ty mi możesz zrobić dzieciaku? -zapytał.
-Na przykład to -walnął go z całej siły w nos. Ten oddał mu dwa razy mocniej. Jakoś ich rozdzieliłam. Jasona pożegnałam środkowym palcem, a Louisa zaprowadziłam do swojego samochodu, gdyż tam miałam apteczkę. Nawet nie wiem dlaczego chcę opatrzyć jego rany. Wstawił się za mną....
-Ałł -zasyczał gdy przyłożyłam wacik z wodą utlenioną do jego nosa.
-Już kończę. -odpowiedziałam skupiona na tym co robię.
-Dlaczego to robisz? -zapytał.
-Ale co?
-No najpierw na mnie wrzucasz a teraz pomagasz mi.
-Bo...
-Przyznaj, podobam Ci się.
-Nie? -powiedziałam sama nie wiedząc czy to prawda.
-Podobam Ci się! Ha! Wiedziałem -zaśmiał się.
-Przestań, to nie prawd- przerwał mi znów mnie całując. Tym razem nie mogłam oderwać się od niego gdyż złapał mój kark. Odwzajemniłam pocałunek. Czułam się przy nim...bezpiecznie?
-Nie powinnam..
-Dlaczego?
-Bo Cię nie lubię -parsknęłam.
-Słucham? To po kiego odwzajemniłaś pocałunek?
-B-bo..
-Bo Ci się podobam, tak wiem -zaśmiał się.
-Znowu zaczynasz? -zapytałam.
-Ale co? -odpowiedział.
-Ciągle mówisz, że Cię kocham, a tak nie jest!
-To dlaczego odwzajemniłaś pocałunek? -drążył temat.
-Bo..nie wiem!
-Bo mnie kochasz!
-Nie -odpowiedziałam.
-Tak
-Nie!
-Tak!
-Tak!
-Tak...czekaj co? -zapytał z nie dowierzaniem.
-Tak kurwa. Kocham Cię i co teraz? -zapytałam - podobasz mi się odkąd przyszłam do tej pieprzonej szkoły. Pociągasz mnie od pierwszej chwili!
-To dlaczego ciągle na mnie wrzucasz? -zapytał.
-Bo nie wiem jak mam się zachowywać w twoim towarzystwie.
-Normalnie. Bądź sobą.
-Okej..-powiedziałam po czym złączyłam nasze usta w jedność... - i jeszcze jedno..twoja marynarka nie jest gejowska -oboje zaczęliśmy się śmiać. To był mój najlepiej zakończony rok szkolny! Całe wakacje spędziliśmy razem. Wszystko układało się świetnie, aż do momentu, kiedy...



______________________________
Wiem, że taki zjebany nieco, ale jest xD
/Lola <3
KOMENTUJCIE, PROSZĘ! <3

6 komentarzy:

  1. zapowiada się ciekawie idę czytać! :D
    ~LiLo

    OdpowiedzUsuń
  2. Bedzie druga czesc??? Dodaj szybko, prosze! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. On jest zajebisty *.*
    Szybko pisz 2 część
    ~Bananek~

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebisty <3
    Czekam na next <3

    ~~Nicia~~

    OdpowiedzUsuń
  5. Łaaaaaaał <3
    Super! będzie dzisiaj kolejna część ?

    OdpowiedzUsuń
  6. Boski <3
    A tak na marginesie ta marynarka jest piękna

    OdpowiedzUsuń