piątek, 14 lutego 2014

42) Imagin z Harry'm +18

3,2,1, wchodzisz! -usłyszałam głos dużego Pana w czapce z daszkiem. Weszłam na scenę. Moje marzenie się spełnia. Właśnie jestem w X Factor. Zawsze chciałam tu przyjść, ale trema mnie "zżerała". Moi rodzice jednak namówili mnie do tego i dzisiaj rano wręcz wyciągnęli mnie z łóżka. Teraz jestem im za to wdzięczna. W dodatku casting jest w moim mieście, czyli w Londynie!
-Dzień dobry, przedstaw się, ile masz lat? -usłyszałam głos Simon'a Cowel'a
-Cześć, dzień dobry -uśmiechnęłam się. Gdy się zmieszam, albo dostanę rumieniec nie wiem co mówić, dlatego mówię jakieś głupoty. -Nazywam się Shannon Mahone. Jutro kończę 18 lat -uśmiechnęłam się, jak to mam w zwyczaju.
-Oh, to wszystkiego najlepszego -uśmiechnęła się jedna z jurorek.
-Dziękuję. To na prawdę wiele dla mnie znaczy, bycie tutaj. To wręcz moje marzenie. Cieszę się, że mogę tu być, zwłaszcza pośród takich osób, jak Wy. Katy Perry, Simon Cowel, Demi Lovato i Louis Walsh. Na prawdę się cieszę.
-Widać, wciąż się uśmiechasz -odezwał się Louis. -Dlaczego tu przyszłaś oprócz tego, że to twoje marzenie?
-Chciałabym...być dobrą artystką. Ukończyłam szkołę muzyczną, chodziłam na chór. Ciężko pracuję, aby być dobra w tym co chcę robić. Może zaśpiewam do dupy, ale przynajmniej będę wiedziała jakie mam szanse -znów się uśmiechnęłam.
-To zaskakujące. Co zaśpiewasz? -zapytała Katy.
-Ponieważ jestem Directioner -na sali rozbrzmiały głośne krzyki i oklaski -zaśpiewam Little Things zespołu One Direction.
-Widać, że jest tu dużo twoich...sióstr? Tak to się mówi? -zaśmiał się Cowel. Scena należy do Ciebie, śpiewaj.
W głośnikach rozbrzmiała muzyka. Trzęsłam się niemiłosiernie, ale pomyślałam o Harrym. Tak, jest moim ulubieńcem. Ponieważ jutro jest sobota, już wczoraj zaniosłam cukierki do szkoły z okazji urodzin (tak, wciąż to robię) i każdy mi życzył spotkania z chłopcami. Wiem, że to się nie spełni, ale mam głęboką nadzieję..
Zaczęłam śpiewać pierwsze słowa piosenki. Dałam ponieść się emocjom. Kocham to co robię, nawet jeśli robię to źle. Kiedy doszłam do słów..
 I've just let these little things slip out of my mouth.
 'Cause it's you, oh it's you.. it's you they add up to.

And I'm in love with you and all these little things.

Do mojego głosy dołączył inny. Jakiś znajomy.. Spojrzałam w swoją lewą stronę i ujrzałam..Harry'ego Styles'a we własnej osobie! Widownia szalała a mi pociekły łzy z powiek. Nie mogę w to uwierzyć. Mrugnęłam oczyma i zobaczyłam, że widownia siedzi cicho, ja śpiewam ostatnią zwrotkę, a jurorzy siedzą w osłupieniu. Spojrzałam jeszcze raz w swoją lewą stronę. Harry'ego nie było..Zwidy? Piosenka dobiegła końca. Pierwsza zaczęła Demi Lovato.
-Dziewczyno! Jak możesz mówić, że śpiewasz do dupy!? -zapytała a łzy leciały jej z oczu. Wycierała kolejne chusteczką.
-N-no b-bo ja myślałam, że źle śpiewam..-zmieszałam się.
-Boże...muszę Cię uściskać. Demi weszła na scenę i mocno mnie przytuliła, a widownia klaskała.
-Słuchaj, masz niebywały talent-zaczął Simon-i to w takim wieku! Przejdźmy do głosowania.. Katy?
-Absolutne tak -uśmiechnęła się wycierając zewnętrzny kącik oka.
-Louis?-pytał dalej Cowel.
-Shannon, śpiewasz na prawdę przepięknie, a to, że masz ledwie 18 lat świadczy o tym, że możesz być na prawdę dobrą artystką! Oczywiście, że jestem na tak!
-Demi?
-Przecież znasz moją opinię. Jestem na tak!
-A ode mnie dostajesz...-Simon zaczął-WIELKIE NIEZAPRZECZALNE TAK!!!
Pociekły mi kolejne łzy z oczu, ale łzy szczęścia.
-Dziękuję, na prawdę! Nie wiem co powiedzieć. Dziękuję Wam i pozdrawiam wszystkie moje siostry i braci. Kocham Was i śpiewałam to dla Was oraz dla chłopców z One Direction! -krzyknęłam. Właściwie jakoś samo mi się powiedziało. Normalnie, nie jestem taka odważna. Szczera? Tak, ale nie odważna.
Zeszłam ze sceny i "skoczyłam" w objęcia rodziców. Strasznie się cieszyli. Mama ocierała ostatnie łzy.
-Tak się cieszymy kochanie -powiedziała.
-Wiem mamo, ja też się cieszę.
-To jak? Idziemy to świętować?
-Przepraszam tato, ale ja muszę ochłonąć. Wy jedźcie do domu, czy do jakiejś restauracji. Ja się przejdę. -uśmiechnęłam się ciepło, po czym dałam rodzicom buziaka i wyszłam.

Szłam parkiem gdy nagle zderzyłam się z jakimś chłopakiem. Był bardzo wysoki, miał na sobie beanie i okulary. Spod czapki wystawały mu loczki. Był ubrany w białą koszulkę, na to koszula w kratę i czarne dziurawe rurki, płaszcz..chwila, ten styl ubierania się poznałabym wszędzie..
-Przepraszam, nie chciałem..wpaść na ciebie -powiedział zmieszany.
-Harry? -odparłam cicho, aby nikt nie usłyszał. Nie chciałam, aby był od razu otoczony przez fanki.
-Nie wiem o czym mówisz, nie znam gościa...
-Nie udawaj. Mam zapytać głośniej? -przekomarzałam się z nim.
-Nie, nie! Proszę! Tak to ja, ale cicho, ok?
-No spoko-uśmiechnęłam się.-Jestem Shannon.
-Harry -uśmiechnął się ukazując swoje dołeczki. Podaliśmy sobie dłonie. -Wiesz..nigdzie mi się nie śpieszy, może przejdziemy się gdzieś? O ile chcesz.
-Jasne -uśmiechnęłam się. -Która Directioner nie chciałaby iść na spacer ze swoim idolem?-zapytałam.
-Dlaczego nie rzucasz się na mnie? Nie piszczysz i nie prosisz o zdjęcie czy autograf? -odpowiedział pytaniem.
-Po pierwsze jestem normalna, a nie jakaś psychofanka, po drugie prosiłeś, żebym była cicho, a przecież logiczne, że jak zrobię sobie z tobą zdjęcie to ktoś to zauważy, nie?
-Tak..w sumie masz rację -uśmiechnął się.
Weszliśmy do jakiegoś lokalu. Było w nim ciepło, i dobrze, bo londyńskie pogody nie są za ładne.
-Skąd jesteś? -kontynuował zadawanie mi pytań.
-Z Polski, ale mam angielskie imię i mieszkam tutaj.
-Łał. Polska. Nigdy tam nie byłem. Jak tam jest? Wiesz..obyczaje, polskie Directioners?
-Wiesz, jakby Ci to powiedzieć? Polskie Directioner już tracą nadzieję. Tracą nadzieję, że kiedykolwiek przyjedziecie do Polski. Zawsze omijacie wielkim łukiem nasz kraj, mimo tego, że jesteśmy najwierniejsze. Kochamy Was, robimy przeróżne akcje na twitterze, mamy milion fanpage'ów o waszym zespole, wiemy o was wszystko, wysyłamy zdjęcia, listy, prośby.., a wy mimo tego wciąż macie nas głęboko w dupie! -wkurzyłam się..
-Ale to nie prawda! -powiedział stanowczo, ale cicho, aby nikt nie zwrócił na nas zbytniej uwagi.
-Tak? A jaka jest prawda? Wiesz Harry, kocham Cię, bo jesteś moim idolem. Nie mogę Cię kochać jako chłopaka, bo najzwyczajniej w świecie Cię nie znam. co z tego, że teraz rozmawiamy? Nie wiem o tobie kompletnie nic pod względem jaki jesteś. Masz na imię Harry, masz 20 lat, masz piękne zielone oczy, w których zakochałam się od razu i niesfornie ułożone loczki. Wiem jaki masz rozmiar buta, oraz co najbardziej lubisz jeść. Jaki jest twój ulubiony kolor czy film. Nawet wiem jakich perfum używasz! Ale co z tego? Co z tego, jeśli nie wiem jak się zachowujesz w jakiejś sytuacji? Harry, do cholery nie znam Cię, tak samo jak pozostałe Directioner. I wiesz co? Specjalnie przeprowadziłam się tutaj! Specjalnie, żeby w końcu móc Cię poznać. Ale nie dam rady, bo to jaki jesteś dla nas to tylko pozory, prawda? Udajesz, że jesteś szczęśliwy, a pod tymi uczuciami ukrywa się milion innych emocji.
-Przepraszam.
-Nie masz za co -uśmiechnęłam się. To przecież nie przez Ciebie.
-Mam za co. -złapał moją dłoń, która leżała na stoliku. -Przepraszam, że nigdy nie stawiam na swoim. Z chłopakami wiele razy prosiliśmy o to, aby Was odwiedzić. Myślisz, że nie widzimy ile dla nas robicie? Nie myśl, że nie przyjeżdżamy do was, bo nie chcemy. Zwyczajnie nam nie pozwalają..
-Nie sądzę Harry. Rozumiem, umowy i inne takie, ale..uh. Nie ważne. Ja już muszę iść.
-Ale nic nie zamówiliśmy jeszcze, proszę zostań.
-Tak więc Panie Styles, miło było, ale muszę..dobra, nie muszę, ale chcę już iść. Miałam nadzieję, że będziemy rozmawiać szczerze, ale trudno. Do widzenia.
-Shannon, przestań, wracaj -mówił za mną.
Wyszłam z lokalu. Na twarzy poczułam kroplę deszczu. "Boże tak pogoda mnie dobija", pomyślałam.
-Shann, poczekaj..
-Harry, daj spokój.
-Udowodnię Ci, że jestem normalny, a nie rozkapryszony nastolatek, który ma sławę!
-Tak? No bardzo ciekawe jakim sposobem..
-Proszę. -złapał mnie za nadgarstek.
-Puść mnie, Harry. -powiedziałam, starając nie gapić się w jego oczy.
-Nie. Shannon, proszę. Daj mi szansę. -błagał.
-Harry, czy ty w ogóle słyszysz co mówisz? Brzmisz, jakbyś prosił mnie o danie szansy naszemu związkowi, którego nie ma!
-Shannon, proszę Cię o to, abyś dała mi szansę pokazania Ci się z moje prawdziwej strony. A zacznę od tego, że Cię odwiozę do domu bo już 5 minut stoimy w deszczu.-uśmiechnął się zakładając na mnie swój płaszcz.
-Dziękuję, ale nie trzeba. -odpowiedziałam.
-Nie ma gadania, przeziębisz się jeszcze, chodź! -położył swoją dłoń na moich plecach. Przeszło przeze mnie przyjemnie ciepło.. Wsiedliśmy do jego auta, które stało niedaleko. Postanowiłam zadzwonić do rodziców. Nawet nie wiedziałam gdzie są! Spojrzałam na telefon.
-Kur..Harry, masz telefon? Muszę zadzwonić do rodziców, a bateria mi siadła.
-Jasne. Dam Ci go jak się uśmiechniesz. -odpowiedział.
-Yhh..-uśmiechnęłam się sztucznie na co otrzymałam telefon.

-Halo, mamo?
-No cześć córciu, gdzie jesteś? Nie zmokłaś?
-Nie mamo, wszystko w porządku. Za niedługo będę. Pa.
-No cześć.
-Strasznie długa rozmowa -odezwał się Hazz.
-Daruj sobie. -odpowiedziałam.
-Chcę być tylko miły.
-To mnie odwieź i daj mi spokój.
-Ranisz.. -powiedział ze smutną minką i maślanymi oczami.
-Przestań! -klepnęłam go po ramieniu i zaśmiałam się jednocześnie.
-Widzisz! Jak chcesz to potrafisz się uśmiechnąć -odwzajemnił uśmiech.
Przez resztę drogi rozmawialiśmy o tak zwanym "wszystkim i niczym". W między czasie wpisałam na GPS'a Harrego mój adres. Kiedy staliśmy na światłach, obok nas stanęło duże czarne auto. Nagle szyba się odsunęła a zza niej wyłonił się męszczyzna z wielkim aparatem. Zaczął robić nam zdjęcia. Zakryłam się płaszczem Harrego jak tylko potrafiłam a in sam ruszył jak tylko światło zmieniło kolor na zielony.
-Shann, przepraszam za nich, są wszędzie.
-Tak? Teraz będą o mnie pisać w gazetach! Po co mi to?
-Shann, przecież wiesz, że nie chciałem!
-Tak, Harry wiem, ale lepiej, żeby to było nasze ostatnie spotkanie.
-Co? Żartujesz sobie? Nie chcę przestać się z tobą spotykać. Bardzo Cię polubiłem i chciałbym utrzymać tę znajomość.
-Haha, Harry, nie rozśmieszaj mnie! Chcesz się przyjaźnić ze swoją fanką?
-Tak, co w tym dziwnego?-zapytał.
-Bo ja to ja. Nikt się ze mną nie chce przyjaźnić.
-To jesteś aż Ty kochanie. Ja chcę. -zdziwiłam się na jego słowa. "Kochanie"?
Po kilku minutach byliśmy pod moim domem. Odprowadził mnie pod same drzwi. Oparłam się o nie, ale od razu upadłam, bo zostały otworzone.
-Ała!-krzyknęłam. Złapałam rękę Harrego, którą wystawił w moją stronę.
-Córciu, przepraszam -zaśmiał się mój tata.
-Taa, nie ma sprawy. -odparłam.
-Przedstawisz mi kolegę? -zapytał.
-Przecież go znasz -odpowiedziałam wymijająco i poszłam do swojego pokoju zostawiając Harrego z moim ojcem.

*Harry*
-Jestem Harry Styles -odparłem.
-Jason Mahone, znam Cię. -posłał mi "oczko". -Może wejdziesz? -zapytał.
-Nie chcę się narzucać.
-Nie narzucasz się! Wchodź. -powiedział z uśmiechem. -Idź do pokoju Shann, a ja za chwilę przyniosę Wam jakieś picie i coś do jedzenia, dobrze?
Drugie drzwi od prawej strony -wyprzedził moje pytanie.
-Dziękuję.
Poszedłem na górę do pokoju mojej nowej znajomości. Zapukałem lekko i wszedłem. Shann, chyba nie usłyszała a to za sprawą jej wielkiego pokoju. Siedziała na łóżku tyłem do mnie. W rękach trzymała niebieską gitarę. Coś podśpiewywała. Podszedłem bliżej. Zakryłem jej oczy moimi dłońmi.
-Odwróciła się zdejmując moje dłonie ze swojej twarzy.
-Harry? -zapytała.
-Cześć -uśmiechnąłem się -twój tata mnie zaprosił.
-Nie wiem po co..-zrobiło mi się trochę przykro. Ta dziewczyna mnie rozbraja. Jest przepiękna, utalentowana, ale taka zadziorna i stanowcza.
-Jak chcesz mogę iść.-odparłem.
-Nie, zostań jak chcesz..
Resztę dnia spędziliśmy przy rozmowie. Powiedziała mi, że była dzisiejszego dnia w X Factor, że myślała, że wchodzę na scenę i śpiewam razem z nią. Powiedziała mi o wszystkim. Ja jej zresztą też.
-Pora się zbierać -powiedziałem.
-Taa, też tak myślę. -odparła. Odprowadziła mnie do drzwi.
-To cześć -powiedziałem całując dziewczynę w policzek. Wzdrygnęła się, ale uśmiech nie znikał z jej twarzy.
-No pa.
Wsiadłem do samochodu. Shannon wciąż stała w drzwiach. Odpaliłem silnik, a właściwie próbowałem. Zepsuł się? -zapytałem sam siebie.
-Wyszedłem z auta otwierając maskę. Podniosłem ją i spojrzałem. Niby wszystko w porządku -gadałem do siebie. Zrezygnowany po kilu próbach usilnego odpalenia auta ruszyłem w stronę drzwi domu Shann. Patrzyłem na nią, gdyż wciąż stała we framudze. Śmiała się ze mnie.
-Z czego się tak śmiejesz? -zapytałem szeroko się uśmiechając.
-Z Ciebie głuptasie -odpowiedziała. -Zawołać tatę? Zna się na tym.
-No jeśli to nie problem..-odparłem zrezygnowany.
-Nie sądzę. -dziewczyna zawołała ojca, który już po chwili oglądał moje auto.
-Wygląda i na to, że nigdzie nim już nie pojedziesz -uśmiechnął się do mnie męszczyzna. -Możesz zostać na noc u nas, prawda Shannon? -zwrócił się do dziewczyny a ja zauważyłem zmieszanie w jej oczach.
-Przejdę się, na prawdę. Dziękuję. Jutro zabiorę auto, dobrze? -zapytałem.
-Nie ma mowy, chłopcze, zostajesz i koniec! Jedliście tylko ciastka, na pewno jesteś głodny. Zjesz z nami kolację. Później przenocujesz się u Shann, bo nie mamy pokoju gościnnego, dobrze? -zapytał.
-Jeśli Shannon się zgodzi..-patrzyłem się na swoje buty, które w tamtym momencie były najbardziej interesujące.
-Dobra, chodź -odpowiedziała, a mi ulżyło. Perspektywa spędzenia z nią nocy bardzo mi się spodobała.

Po przepysznej kolacji udaliśmy się do jej pokoju.
-To gdzie chcesz spać? Podłoga, sofa czy materac? -zapytała.
-Twoje łóżko -odpowiedziałem nieprzemyślając tego uprzednio.
-No bardzo śmieszne -odparła śmiejąc się.
-Jeśli to nie będzie problem prześpię się na tej strasznie twardej kanapie. Cóż wbijające się sprężyny źle wpłyną na mój kręgosłup, ale..-nie dokończyłem mojej przemowy bo przerwała mi Shann.
-Dobra, możesz spać ze mną, ale pod jednym warunkiem..Ty śpisz tu, a ja śpię tutaj, ok? -zapytała na co się uśmiechnąłem.
-Okej, okej. Obiecuję, że będę grzeczny-odpowiedziałem, na co przeszyła mnie wzrokiem.
-Ja się idę wykąpać, a ty rób co chcesz.
-Dobra. Poczekam.
Po kilkunastu minutach..Właściwie po pół godzinie wyszła. Była ubrana w koszulkę i czarne majtki. Wyglądała bardzo ponętnie. Gapiłem się na nią jak głupi.
-Eghm..-chrząknęła.
-Ach tak..mogę jakiś ręcznik? -zapytałem.
-Jasne.-otworzyła komodę i wyciągnęła z niej zielony materiał. -Masz.
-Dzięki -uśmiechnąłem się, co odwzajemniła.
Po kąpieli wyszedłem z łazienki. Byłem w samych bokserkach i koszulce, co i tak było mało wygodne.
-H-Harry? -zapytała.
-No co? Mam zdjąć majtki?  -zapytałem na co się oburzyła.
-Dobranoc.
-Oj przepraszam. -wszedłem pod kołdrę. Byłem tak blisko niej. Obawiam się, że zaczynam coś do niej czuć..,ale to przecież tylko fanka!
-Dobra. Tylko nie za blisko, jasne?
-Okey, okey -zaśmiałem się.-Idziemy spać, czy gadamy?
-Nie wiem. Podobno w nocy ma być burza. Boję się burzy -wzdrygnęła się.
-Ja tu jestem, pamiętaj -powiedziałem.
-Pamiętam. Aż za dobrze -zaśmiała się.
Gadaliśmy chyba cztery kolejne godziny, aż w końcu oboje zasnęliśmy.

*Shannon*
Rozmawialiśmy z Harrym kilka dobrych godzin. Muszę szczerze przyznać, że jest jedyną osobą, z którą nie dość, że dobrze mi się rozmawia, to jeszcze potrafi mnie wysłuchać. Przypadkowe spotkanie a może tak wiele zmienić. Tylko co z tego? Ja jestem pewnie jego kolejnym "celem". Może mu się nie podobam, ale inaczej nie chciałby spać ze mną w jednym łóżku, prawda?
Po tych kilku interesujących godzinach, znużona zasnęłam. Harry zasnął nawet wcześniej ode mnie. Wygląda tak słodko, gdy śpi. Loczki opadają mu na twarz. Ma lekką chrypkę gdy oddycha. Co jest ze mną nie tak? Jestem w jednym łóżku ze swoim idolem. Tak nie może być! Jutro zakończę naszą znajomość.

UWAGA! SCENKI +18 CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ :>

Obudziłam się cała spocona. Za oknem było jeszcze ciemno. Harry wciąż spał. Serce waliło mi jak oszalałe. Strasznie grzmiało, a ja jak wspominałam, boję się burzy. Moim strachem obudziłam Harrego.
-Coś się stało? -zapytał zaspanym głosem.
-N-nie, nic..-mówiłam na płytkim oddechu.
-Przecież widzę.
-Jest ciemno, nikt nic nie widzi -uśmiechnęłam się lekko.
-Księżyc pada idealnie na ciebie uwydatniając twoje piękne, głębokie oczy. Widzę Cię dokładnie co do milimetra. Pomijając te części ciała, które leżą pod kołdrą.
-Boję się burzy. -powiedziałam cicho.
-Przecież wiesz, że ja tu jestem. Nic ci nie grozi. Chodź tu. -rozłożył swoje ramiona. Bez wahania przytuliłam się do niego. Co ja robię!? Miałam zerwać naszą "znajomość"!
-Hazz..nie powinniśmy.
-Ale czego?
-N-no, wiesz..nie powinniśmy się byli poznać. Znamy się tylko jeden dzień a ty już leżysz w moim łóżku.
-Ale przecież to nic nie oznacza. Nie robimy jesteś piękna, nieprzyzwoitych rzeczy -uśmiechnął się zadziornie.
-N-no nie wiem. Czekaj co?
-Nieprz-
-Nie! Co powiedziałeś po "nie robimy"?
-Jesteś piękna.
-O co chodzi, Harry? -nie odpowiedział. Po prostu uniósł mój podbródek i mnie pocałował. Tak delikatnie i namiętnie.
-Przestań..
-Kocham Cię. Proszę, pozwól mi..-otworzyłam usta, aby mógł wsadzić do nich swój język.
-Ha-rry -mówiłam miedzy pocałunkami.
-Tak? -zapytał odrywając się ode mnie.
-Nie wiem, czy dobrze robimy.
-Shannon, po naszym pierwszym spotkaniu wiedziałem, że to nie będzie normalna znajomość, że to nie będzie tylko przyjaźń. Zakochałem się w tobie. Podobasz mi się. Podoba mi się to, jaka jesteś stanowcza, ale grzeczna, a to jak się poruszasz mmm -zamruczał do mojego ucha.
-A nie pomyślałeś, że Ty możesz mi się nie podobać? -zapytałam.
-A nie podobam Ci się? -zapytał smutny.
-No nie wiem, nie wiem. -zaśmiałam się. Harry nic nie odpowiedział. Z ust schodził coraz niżej. Całował mnie po szyi. W jednym miejscu zassał skórę, robiąc mi malinkę. Piekło mnie to strasznie, ale gdy skończył pocałował to miejsce. Wygięłam swoje ciało w łuk, tak, by mógł odpiąć mi guziczki koszulki. Zrobił to szybko i zwinnie. W głowie przeszła mi myśl "Z iloma laskami on to robił?" Nabrałam obrzydzenia.
-Harry, stop!-przerwałam jego czynności, o ile tak to można nazwać.
-Co się stało kochanie? -zapytał niewinnie.
-Ile dziewczyn było przede mną?
-Po co chcesz to wiedzieć? -zapytał.
-Nie wiem. Tak po prostu -skłamałam. Tak na serio byłam trochę...zazdrosna?
-Kilka, nic na poważnie, ale jeśli chcesz wiedzieć, robiłem to tylko z dwoma dziewczynami. Ty jesteś trzecia kotku.
-Skąd możesz wiedzieć, że do czegoś dojdzie pomiędzy nami? -zapytałam.
-Bo dzięki mnie masz mokro w majtkach -uśmiechnął się zadziornie, na co ja wybuchnęłam rumieńcem.-Mogę? -zapytał. Pokiwałam tylko głową, na co kontynuował. Swoje pocałunki przeniósł jeszcze niżej. Faktycznie, strasznie mnie to podniecało. Właściwie widok Hazzy już jest mega podniecający. Zdjął ze mnie całkowicie koszulkę nocną. Nie pozostałam mu dłużna. Zdjęłam jego koszulkę zostawiając go w samych bokserkach, na których było już spore wybrzuszenie. Harry bawił się moimi piersiami. Ssał, przegryzał sutki. Bardzo mi się to podobało. Myślałam, że zaraz dojdę, ale on nawet we mnie...nie wszedł.
-Harry, mogę ja..no wiesz.
-Jasne kotek. -zdjęłam jego majtki i ujrzałam pokaźnych rozmiarów kolegę Harrego. Nie za bardzo wiedziałam jak się za to "zabrać"..
-Nie wiesz co robić? -zapytał.
-Wiem. Nie jesteś pierwszy..przepraszam, nie powinnam była.
-Nie, nie szkodzi. -pomimo tego i tak miałam wyrzuty sumienia.
Przechodząc do "rzeczy". Na początku oblizałam główkę jego członka. Następnie przejechałam językiem wzdłuż jego całego. Na końcu wzięłam go całego do buzi. Mało co bym się nie udławiła, jest taki wielki. Ruszałam głową w górę i w dół. Harry mówił po cichu moje imię tak, aby nikogo nie zbudzić.
-Patrz na mnie -powiedziałam.
-Nie Shann, proszę.
-Patrz -powiedziałam stanowczym tonem. Wiedziałam, że widok dziewczyny robiącej mu loda go podnieci.
Kontynuowałam. Widziałam, jaką sprawia mu przyjemność to co robię. Po chwili jego penis drżał w moich ustach. Wiedziałam do czego dojdzie, więc przestałam.
-Teraz moja kolej -powiedział. Kreślił ruchy swoim językiem, zostawiając na moim ciele mokre ślady. Doszedł do mojej kobiecości. Bez pytania szybko włożył we mnie swoje dwa palce. Aż pisnęłam. Dołożył kolejny palec doprowadzając mnie tym do szaleństwa.
-H-Harr-Harry, zaraz dojdę! -mówiłam, na co szybciej poruszał palcami. W końcu stało się. Harry zlizał ze swoich palców biały płyn. Pocałował mnie namiętnie.
-Jesteś gotowa kotku? -zapytał.
-Chyba tak.- odpowiedziałam niepewnie. Hazz włożył na siebie prezerwatywę, tylko skąd ona się wzięła na mojej szafce?
Wszedł we mnie. Na początku poruszał się delikatnie, potem jednak przyśpieszał.
-Krzycz moje imię.
-N-nie mogę -dyszałam.
-Krzycz moje imię! -był jakby w transie.
-Harry! -krzyknęłam, jednak po chwili przypomniałam sobie, że nie jesteśmy sami w domu. Zresztą mam osiemnaście lat, mogę to więc robić. Rodzice mi w pełni ufają i wiedzą jaka jestem. -Harry, ja zaraz..
-Jeszcze chwilkę kochanie.
Po upływie niepełnej minuty doszliśmy w tym samym czasie. Ja zlizałam płyn Harrego, a on mój. Zmęczeni opadliśmy na poduszki.
-I jak się czujesz? -zapytał.
-Wspaniale Harry. Dziękuję.
-Nie, to ja dziękuję. -odpowiedział.
Po kilku chwilach wycieńczeni zasnęliśmy.



Gdy się obudziłam Harry był w trakcie ubierania się.
-Co tak wcześnie wstałeś? -zapytałam.
-Idę do domu.
-Co? Nie zostaniesz na śniadaniu?
-Nie. Muszę odholować auto. Dzięki za..nocleg. Cześć.

KONIEC + 18 :<


Łzy zebrały mi się w powiekach. Jednak mnie wykorzystał.. Płakałam, bardzo płakałam. Otworzyłam najniższą szufladę szafki nocnej. Otworzyłam małe pudełeczko i wyjęłam z niego żyletkę. Nacięłam jedną linię na nadgarstku. Potem drugą i trzecią. Nagle do pokoju wszedł Harry. Kucnął przy mnie. Nie zdążyłam schować żyletki. Tak na później, na wszelki wypadek..
-Co Ty do kurwy nędzy odpierdalasz!? -zapytał.
-Harry, ja nie jestem szmatą -mówiłam przez łzy
-Wiem. Przepraszam, nie chciałem. Nie rób tego więcej, dobrze? -zapytał.
-Nie.
-Co?
-Wykorzystałeś mnie i chciałeś sobie pojechać.
-Wiem, przepraszam. Wróciłem się bo w samochodzie zdałem sobie sprawę jak bardzo mi na tobie zależy. Shannon, przepraszam.
-Ale ja jestem tylko fanką, którą przeleciałeś..
-Nie mów tak słyszysz? Kocham Cię i teraz o tym wiem. Nie zostawię Cię o ile nie pozwolisz mi odejść.
Nic nie powiedziałam przytuliłam się tylko do Harrego. Ubrudziłam mu trochę koszulkę krwią, ale trudno.
-Zostaniesz na śniadaniu? -zapytałam.
-Jasne kochanie. Daj buzi, kocham Cię Shann.
-Ja Ciebie też kocham Harry.

Przeczytałeś/łaś? Skomentuj :3
_________________________________
No cześć Skarby! Boże, jaki zajebisty
imagin mi wyszedł c'nie? :D
Bardzo mi się podoba i mam nadzieję, że Wam też.
Kocham <3
/Loa <3




7 komentarzy:

  1. Tak czytam,czytam i patrzę że napisane jest ,, Koniec +18:<,, a w którym momencie było ostrzeżenie? Nawet nie zauważyła.
    Zajebisty imagin, możesz takie pisać :3
    A jak nie to chociaż z każdym po 1 imaginie. <3
    ~Bananek~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Było ostrzeżenie, no ale ok xd
      I + mi się dziwnie pisze xd

      Usuń
    2. Pod koniec przewinęłam i wtedy zauważyłam dopiero ostrzeżenie :3
      ~Bananek~

      Usuń
  2. Zajebisty <3 <3
    Nawet nie zauwazylam ze jest tam +18 <3
    Czytalam i czytalam i nie moglam przestac<3
    Mam nadzieje ze bd wiecej takich imaginow <3 <3

    ~~Nicia~~

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajebisty jednym słowem

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurwa, jakie ścierwo XDDDDD gdzie ja zbłądziłam?

    OdpowiedzUsuń