czwartek, 2 stycznia 2014

7) Imagin z Louis'em.

*Louis*
Siedziałem przy jej łóżku trzymając ją za dłoń. Z moich oczu płynęły łzy. To ja powinienem tu leżeć, nie ona. Ale ten mężczyzna pojawił się tak szybko. Nim zdążyłem zareagować on strzelił, a dziewczyna rzuciła się na mnie ochraniając mnie.  To wszystko potoczyło się tak szybko, to ja powinienem chronić ją, to ja powinienem ochronić ją swoim ciałem, nie ona mnie. Wpadła w moje ramiona. Dziewczyna patrzyła na mnie ledwo przytomnym wzrokiem, z jej ust wyczytałem tylko ,,Kocham Cię''. Potem dziewczyna przymknęła oczy.
-Jade, Jade kochanie obudź się-krzyczałem lekko potrząsając dziewczyną.
W oddali słychać było sygnał karetki. Na pewno ktoś z tłumu po nią zadzwonił. Po chwili razem z Jade jechaliśmy już do szpitala. Lekarze szybko zabrali ją na blok operacyjny, a ja oparty o ścianę czekałem na wieści. Godziny się dłużyły, a ja nie mogłem już wystać w jednym miejscu. Chodziłem nerwowo koło drzwi. W końcu wyszedł lekarz. Zmęczony otarł dłonią swoje spocone czoło.

-Robiliśmy wszystko co w naszej mocy.. Udało się, ale dziewczyna jest strasznie osłabiona-powiedział lekarz.
-Dziękuję-wyszeptałem tylko chowając twarz w dłonie i oddychając z ulgą.
-Czy mogę.. się z nią zobaczyć?-zapytałem.
-Nie wiem czy to dobry pomysł. Dziewczyna dużo przeszła, potrzebuje odpoczynku-powiedział.
-Błagam-wyszeptałem błagalnym głosem.
Lekarz westchnął, ale zaprowadził mnie do sali w której leżała Jade.
Wyszedł, a ja usiadłem koło dziewczyny łapiąc jej dłoń. Płakałem.. Płakałem, bo to wszystko było moją winą. Zadzwoniłem do chłopaków i poinformowałem ich o wszystkim. Po niecałych 20 minutach byli już przy mnie. Jakie było moje zdziwienie, gdy lekarz pozwolił im wszystkim zostać. Wszyscy siedzieliśmy w jej sali, pikanie aparatury doprowadzała mnie do szału. Położyłem głowę na jej łóżku i trzymając jej dłoń przymknąłem oczy.
*Jade*
Gdy rano się obudziłam poczułam ogromny ból w moim lewym ramieniu. Leniwie otworzyłam oczy. Nie wiedziałam gdzie jestem. Koło mnie siedział Lou, który położył swoją głowę na moim łóżku i trzymał mocno moją dłoń. Naprzeciwko mnie na fotelach spali chłopacy i Perrie. Zayn siedział na jednym z foteli, na jego kolanach siedziała Perrie. Oparła głowę w zagłębieniu jego szyi. Koło nich leżał Liam. Na fotelu po mojej prawej stronie spał Niall razem z Harry'm. Nagle wszystko mi się przypomniało, mężczyzna z pistoletem w dłoni mierzący w Lou, moje przerażenie i ochronienie chłopaka. Straszliwy ból. Pogłaskałam czule po policzku mojego chłopaka. Przebudził się i spojrzał na mnie swoimi pięknymi oczami.
-Jade-powiedział chłopak i już po chwili znajdowałam się w jego ramionach. Chłopak tulił mnie do siebie lekko, tak jakby bał się że zrobi mi krzywdę.  Z jego oczu płynęły łzy.
-Przepraszam kochanie. Przepraszam za to, ze Cię nie ochroniłem. To wszystko moja wina..-powiedział chłopak.
-Lou spójrz na mnie-szepnęłam i chwyciłam jego twarz w moje dłonie uważając na ramie.
-Nie mów tak-powiedziałam i kciukiem wytarłam łzy płynące po jego policzkach.
Chłopak wybuchnął płaczem. Poklepałam miejsce obok mnie. Chłopak ułożył się obok mnie na łóżku a ja przytuliłam go do siebie.
-Już dobrze-mówiłam cicho.
Po kilkunastu minutach chłopak się uspokoił.
-Tak strasznie Cię kocham-powiedział, a ja poczułam ciepło roznoszące się po moim ciele.
-Ja Ciebie też, skarbie-szepnęłam.
Już po dwóch tygodniach zostałam wypisana ze szpitala. Chłopacy oraz Perrie odwiedzali mnie codziennie. Obchodzili się ze mną jak z jajkiem co mnie szczerze irytowało, bo przecież umiem o siebie zadbać. Ale i tak dziękowałam Bogu za to, że mam takich przyjaciół. Od tego incydentu minęło już dziewięć  miesięcy, a ja od 3 jestem szczęśliwą panią Tomlinson.
 

Przeczytałaś/łeś? Skomentuj :)
                       ~Lea

1 komentarz: