poniedziałek, 6 stycznia 2014

13) Imagin z Louis'em (część pierwsza)

LOUIS

Nareszcie skończyliśmy próby! Wreszcie wolny -uśmiechnąłem się pod nosem.
-Lou, kochanie idziesz z nami do pub'u? -zapytał Harry klepiąc mnie po pleckach.
-Nie. Nie dzisiaj -odpowiedziałem. -Mam trochę pracy -skłamałem.
-Dobra, ale będziesz chciał gdzieś z nami wyjść, to usadzimy dupy przed telewizorem i będziemy oglądali mecz -odparł Malik.
-Ha ha ha, no bardzo śmieszne. Nawet jeśli to usiądę z Wami i obejrzymy razem. -zaśmiałem się i wyszedłem. -Cześć!.


Chodziłem bez powodu po ulicach Nowego Jorku. Od tygodnia tu jesteśmy ze względu na nagrywanie teledysku i różne próby. Nagle usłyszałem krzyki. Kilka metrów ode mnie jakiś dwóch gości szarpało się z dziewczyną. Jeden ją trzymał drugi wyrywał jej torby z rąk. Bez myślenia podbiegłem do nich krzycząc, żeby się odpieprzyli.
-O sławny Pan Tomlinson!? Znam Cię. Lepiej nie zadzieraj z nami -powiedział jeden z nich.
-Nie mam zamiaru, po prostu ją zostawcie!
-Taki dobry się zrobiłeś? Co boisz się bić dzieciaku? -tym razem ten drugi.
-Słuchajcie, nie mam zamiaru -nie zdążyłem dokończyć, bo otrzymałem z pięści w nos. Aż zakręciłem się wokół własnej osi. Nie jestem mięczakiem -powtarzałem sobie w myśli. Oddałem mu. Ten drugi trzymał ciągle tę dziewczynę. Bałem się o nią, pomimo tego, że jej nie znam. Dostałem w brzuch po czym upadłem. Czułem kolejne kopnięcia. Na szczęście w porę znalazła się policja. Zabrali ich i zapytali czy wszystko w porządku. Odparłem, że tak. Nie chcę być mięczakiem.. Kiedy już odjechali spojrzałem w kierunku dziewczyny.
-Wszystko okey? -zapytałem.
-Tak, a z tobą? -zapytała.
-Jakoś daję radę..
-Ale najlepiej nie wyglądasz- uśmiechnęła się. Jej uśmiech. Taki piękny. Uroczy.
-Chodź, trzeba opatrzyć Ci rany..musimy iść do apteki, Louis? Dobrze pamiętam? -zapytała. Myślałem, że mnie zna..
-Tak. Louis. A Ty?
-Faith.
-Fajne imię- posłałem jej uśmiech. -wiesz gdzie tu jest apteka?
-Tak, tam za rogiem.


-Ała..Boli -jęczałem.
-Oj już kończę. -kiedy mnie dotykała, czułem coś dziwnego.. Faith..ma długie kruczo czarne włosy i zielone oczy. Jest dość wysoka, ale nie wyższa ode mnie. Ma takie delikatne dłonie..A twarz taką promienną. -Gotowe -powiedziała wstając z ławki.
-Dokąd idziesz? -zapytałem zdziwiony
-Wyrzucić to -wskazała na waciki.
-Myślałem, że sobie idziesz..
-Można powiedzieć, że uratowałeś mi życie, muszę Ci się odwdzięczyć, zwłaszcza, że jesteś przeze mnie w takim stanie -znów się tak pięknie uśmiechnęła.
-To jak, kawa? Ja stawiam -skinęła głową.

-Ja poproszę caffe latte -powiedziałem do kelnera. Co zamawiasz Faith?
-Ja? Em..kawę z mlekiem..-posłała mi nieśmiały uśmiech.
-To może powiedz mi coś o sobie, hmm? -zaproponowałem.
-No to..mam na imię Faith, mam 19 lat..mieszkam tu w NY..mam młodsze rodzeństwo..lubię tańczyć. I to chyba tyle.
-A rodzice? Mieszkasz sama?-zapytałem, nie wiedząc, że mogę ją tym zasmucić.
-Rodzice..zostawili mnie i mojego braciszka rok temu. Pili..
-Przepraszam, nie wiedziałem..-czułem się skrępowany. -A ile lat ma twój brat? -zapytałem po czym zdałem sobie sprawę, że zadaję za dużo pytań.
-Mathie, ma 4 latka. Teraz twoja kolej.
-Acha, no ok. To jestem Louis, śpiewam w zespole, może słyszałaś..One Direction, kocham śpiewać, to chyba jasne. Mam 22 lata.. I to chyba wszystko. Mam pięć przyrodnich sióstr, ojczyma i mamę w ciąży -uśmiechnąłem się.
-Masz takie perfekcyjne życie -odparła.
-No nie do końca..bywają tak zwani hejterzy..
-Ale wy się nie poddajecie, prawda?
-No niby nie, ale psychicznie, to coś innego.. Zmieńmy temat.. Może chcesz poznać chłopaków? -zapytałem, na co się speszyła.
-Nie, przepraszam, ale nie. Ja do was nie pasuję, wy gwiazdy..celebryci znani, bogaci! A ja? Zwykła dziewczyna..ponadto można powiedzieć fanka. Inne dziewczyny by mnie zabiły, że weszłam do waszego domu, więc co Ty do mnie mówisz? Louis, dzięki, ale nie. -wybiegła z kawiarni, pobiegłem za nią.
-Poczekaj, Faith! -krzyczałem za nią, biegnąc. Na szczęście ją dogoniłem. Kiedy ją odwróciłem w swoją stronę płakała.-Dlaczego mi to robisz?-zapytałem
-Ale co?
-Łamiesz mi serce swoim płaczem. Przytuliłem ją. Wydaje się taka bezbronna, ale wiem, że w środku jest silna.
-Ja..ja nie pasuję do Was..do Ciebie! Nie rozumiesz!?
-Jestem w ciąży -tłumiłem śmiech.
-Że co!?
-Przepraszam, myślałem, że mówimy o rzeczach niemożliwych. -widziałem jak kąciki jej ust poruszają się ku górze, jakby chciały być wyżej, ale ona im nie pozwala. -uśmiechnij się, proszę. Zrobiła to! Uśmiechnęła się. Pocałowałem ją w nosek.
-Chodź, idziemy do chłopaków i nie waż się zaprzeczać.
-No dobrze..


-Louis, cholera! -krzyknęła przerażona.
-Coś się stało? -zapytałem.
-Mój brat! Zapomniałam o nim! Muszę go odebrać z przedszkola!
-Chodź pojedziemy do niego. Tam mam auto. A potem pojedziemy do mnie, okey?
-Yhh, no dobra.
-Jak nie chcesz nie musimy jechać do mnie, ale wtedy..będzie mi bardzo przykro -zrobiłem smutną minkę.
-Dobra pojedziemy do ciebie, ale nie rób tej minki bo to na mnie nie działa! -odpowiedziała.
-A to zadziała? -musnąłem jej wargi. Poczułem smak kawy. Ma takie miękkie usta. Pogłębiłem pocałunek. Dobrze, że go odwzajemniła. W innym przypadku czułbym się dziwnie.
Poszliśmy po młodego do przedszkola. Kiedy zobaczył swoją siostrę od razu do niej podbiegł. Wyglądał TAK. Słodziak. Przedstawiliśmy się sobie. Chyba mnie polubił. Mam nadzieję.

-Jesteśmy! -krzyknąłem, aby każdy mógł usłyszeć. Młody wszedł 'w głąb domu'. -Chcecie coś do picia? -zapytałem.
-Ja poproszę jakiś sok.
-A ja poplosee...socek. Tez socek -zaśmiał się wkładając sobie palce do buzi.
-Nie rób tak -upomniała go Faith.
Postanowiłem, że obejrzymy film. Mathie bawił się czymś a ja z Faith oglądaliśmy jakieś seriale. Po chwili wszyscy wparowali do domu.
-No no, Tommo! To już wolisz dziewczynę od kumpli? -odezwał się Niall wskakując na sofę, miedzy nas.
-Nawet nie mówiłeś, że masz dziewczynę -odparł Liam.
-To nie jest..
-I w dodatku mnie zdradziłeś, foch! -powiedział Harry na co chciało mi się śmiać.
-Chłopaki. To jest moja..-jak ją nazwać? Kurde, niby znajoma, ale się całowaliśmy. Spojrzałem na nią. Ona też nie wiedziała jak to określić. To czyli..Eh..no to 'coś' co jest między nami..-to moja nowa znajoma. Poznaliśmy się dzisiaj.
-Dzisiaj!? Ee to nie jest źle, mamy szansę na odbudowanie naszego związku -Harry zaczął się śmiać a wraz z nim w sumie wszyscy.
-Ej ja teź tu jestem! -przez chłopaków przepchał się Mathie.
-Kurwa Tommo, nie mówiłeś..Tak wcześnie? Ty i ojciec?! O cholera...-powiedział mądry Malik.
-Haha.. to brat Faith. Mathie.
-Ceść -powiedział z wielkim uśmiechem. Wszyscy mu odpowiedzieli tym samym.
Po kilku godzinach gadania o tak zwanym wszystkim i niczym postanowiłem pójść pokazać mój pokój Faith. Chłopaki zostali z młodym, przez co mieliśmy czas dla siebie.

-Fajnie tu masz-odezwała się po czym usiadł na łóżku.
-Sorki za ten..bałagan! -podrapałem się po karku.
-Niee, spoko. Młody robi taki codziennie -zaśmieliśmy się.
-To co było w aucie..To co się stało w aucie..to ..
-Louis, rozumiem. Chcesz zapomnieć, to się stało pod wpływem impulsu..zapomnę, jak chcesz..-powiedziała spuszczając głowę.
-Żartujesz sobie? Kurde, Faith, jesteś prześliczna, mądra i zabawna. Nieśmiała, ale lubię to w tobie. Nie chcę abyś zapominała o tym. To..to było wspaniałe. Odkąd Cię wtedy zobaczyłem..Czuję się okropnie.
Zachowałem się jak ostatni debil. Nie miałem siły Ci pomóc, jestem za słaby. Rozumiem jeśli nie chcesz się ze mną spotykać..Bo jestem zwykłym mięczakiem..-przerwała moją jakże długą wypowiedź gorącym pocałunkiem.
-Kocham Cię. Muszę Cię lepiej poznać, ale wiem, że jesteś dla mnie kimś mega ważnym.
-Nie wiedziałem, że..-znów mi przerwała.
-To teraz już wiesz Lou.
-Rzucajmy monetą.
-Co?-zapytała zdziwiona.
-Orzeł jesteś Moja...Reszka jestem Twój....


_____________
A takie tam zakończenie ^^

Dziwnie mi się pisało z 
perspektywy Louisa :D
Ale mam nadzieję, że imagin
nie wyszedł najgorzej.

Przeczytałaś/łeś? Skomentuj :)
Kiara

5 komentarzy: